Zdejmując maskę z jego twarzy. O biografii Yukio Mishimy
W Mishimie było coś z Gombrowicza, Gide’a i Jerzego Kosińskiego – i to z ciemniejszych stron tych osobowości twórczych. Pod licznymi maskami sugerującymi dionizyjską pełnię życia skrywał pustkę i lęk. Może lepiej niż do powojennej Japonii pasowałby do międzywojennej Europy Zachodniej albo do dekadenckich klimatów z końca XIX wieku.