Jak autokraci manipulują wyborami
Od Rosji po Wenezuelę jednowładcy, którzy zniszczyli demokratyczne instytucje, do najwyższych stanowisk doszli w drodze wyborów.
Od Rosji po Wenezuelę jednowładcy, którzy zniszczyli demokratyczne instytucje, do najwyższych stanowisk doszli w drodze wyborów.
Jeśli prezydent Nicolás Maduro się nie cofnie, Wenezueli grozi wojna domowa.
Zwycięstwo lidera centroprawicy, Mauricia Macriego, w niedzielnych wyborach prezydenckich to zwiastun nowego cyklu politycznego i gospodarczego – nie tylko w Argentynie, ale także w innych krajach Ameryki Łacińskiej.
Powrót ekonomicznych trudności i przełomowe momenty w polityce – wszystko to zwiastuje słodko-gorzki rok w Ameryce Łacińskiej. O ile minione miesiące stały pod znakiem mundialu i wyborów w Brazylii, to w nadchodzących powinniśmy usłyszeć więcej o Wenezueli, Meksyku, Kolumbii oraz Kubie.
O zmarłych pisze się dobrze albo w ogóle. Jeśli jednak pamięć o nich nieustannie kształtuje teraźniejszość, oceniać ich należy jak najbardziej krytycznie. Dziś Wenezuela spłaca długi zmarłego przed rokiem Hugo Cháveza, a społeczeństwo ponosi koszty zapoczątkowanego przez niego „El Proceso” – procesu przemian, tzw. rewolucji bolivariańskiej.
Trudno znaleźć właściwy język do opisu ostatnich wydarzeń w Wenezueli – język obiektywny, nietabloidowy, wolny od ideologicznych ograniczeń. Jak właściwie nazwać wenezuelskie „laboratorium polityczne”? Czy to w ogóle możliwe?
Szanowni Państwo, Po spektakularnym przejęciu przez Rosję kontroli nad Krymem cały świat zadaje sobie pytanie: „Jak daleko może się posunąć prezydent Putin?”. W Europie Wschodniej w okamgnieniu powróciły skojarzenia z doskonale znanymi historiami z czasów ZSRR, a nawet carskiej Rosji, gdy za pomocą podstępów i przemocy budowano imperium. Jeśli po militarnym starciu w Gruzji (2008 […]
„Przyczyną masowych manifestacji jest po prostu brak żywności i podstawowych środków do życia. Brakuje nam mleka, cukru, wszelkich rzeczy, których potrzebujemy codziennie i zauważamy ich niezbędność dopiero jak znikną” – mówi uczestnik protestów w Caracas.
Hugo Chávez, prezydent Wenezueli w latach 1999-2013, był kolejnym w szeregu latynoamerykańskich populistycznych prezydentów. Co ich (z grubsza) charakteryzowało?
W ostatnich 15 latach przez Amerykę Łacińską przetoczyła się lewicowa fala. W wielu państwach, nawołując do zerwania z przeszłością, lewica zdołała sięgnąć po władzę, a następnie zapewnić sobie reelekcję. Wenezuela stanowi jeden z najbardziej interesujących i najczęściej dyskutowanych przypadków wśród tych państw.
Niezależnie od tego, jak zakończą się protesty w Wenezueli i czy prezydent Nicolás Maduro utrzyma się przy władzy, jedno jest pewne: wprowadzony przez Hugo Cháveza program „Socjalizmu XXI w.” już zbankrutował.
Trudno o umiar w dyskusji o Ameryce Łacińskiej. Jakoś w końcu trzeba Czytelnika zaciągnąć za Atlantyk. Brazylia była przez ostatnią dekadę przedstawiana jako wzrastająca „potęga globalna”, a teraz okazuje się „kolosem na glinianych nogach”. Trzeba uważać, aby chwaląc Meksyk za obiecujące reformy, również jego nieopatrznie nie przereklamować.
Głośno było o Ameryce Łacińskiej w tym roku. W kolejnym może być jeszcze głośniej.
Stało się to, czego od miesięcy wielu się spodziewało, a część od kilku tygodni była już pewna, czekała tylko na potwierdzenie. Po długich zmaganiach z rakiem odszedł prezydent Boliwariańskiej Republiki Wenezueli, Hugo Chávez. Ostatni, miejmy nadzieję, caudillo Ameryki Południowej. Ale i caudillo zupełnie nietypowy. Populista, bohater, dyktator, trybun ludowy. Przywódca, który popełnił bardzo wiele błędów, nie wykorzystał wielu szans, ale mimo to pozostawił trwały ślad na obliczu całego kontynentu.
Szanowni Państwo, krótka wycieczka autobusem czy spotkanie w kawiarni z pewnością wystarczą, by stwierdzić, że wizje polskiej odmiany multi-kulti to na razie mrzonka. Różnorodności kulturowej zwyczajnie u nas nie widać. Polska – wbrew swojej bogatej tradycji – jest dziś jednym z najmniej zróżnicowanych kulturowo społeczeństw w regionie. Mieliśmy szansę przekonać się o tym na własnej […]