Odwrócona kolejność na podium, czyli XI Konkurs im. Lutosławskiego
Miejmy nadzieję, że następna edycja konkursu, która odbędzie się za dwa lata, wzbudzi takie zainteresowanie, na jakie zasługuje.
Miejmy nadzieję, że następna edycja konkursu, która odbędzie się za dwa lata, wzbudzi takie zainteresowanie, na jakie zasługuje.
Pod względem publikacji płytowych rok 2016 należał naszym zdaniem do szeroko pojętej kameralistyki oraz pianistyki. Wyraźnie dał się odczuć brak wybijających się wydawnictw operowych – my przynajmniej nie trafiliśmy na takie, które chciałoby się szczególnie polecać.
7 grudnia 2012 roku Sejm RP przyjął uchwałę ogłaszającą rok 2013 Rokiem Witolda Lutosławskiego. Obchody zostaną zainaugurowane 25 stycznia – w setną rocznicę urodzin kompozytora. 7 lutego 2014 roku minie dwadzieścia lat od jego śmierci.
Nazwisko Witolda Lutosławskiego kojarzone jest często z muzyką „poważną”, co w praktyce oznacza muzykę „trudną w odbiorze”. Jednak twórczość muzyczna Lutosławskiego obejmuje też gatunki „lekkie” – szlagiery rozrywkowe pisane pod zaczerpniętym z „Lilli Wenedy” pseudonimem Derwid oraz pieśni do słów poezji dziecięcej.
Muzyka polska nie kończy się na Fryderyku Chopinie. Witold Lutosławski jeszcze przed II wojną światową studiował matematykę, zgłębiał m.in. prace S. Banacha i H. Steinhausa, a osiągnięcia królowej nauk próbował zaprzęgnąć do pomocy w twórczości kompozytorskiej.
Lutosławski napisał niegdyś (i wyrażał tę myśl niejednokrotnie), że destrukcja muzyki Zachodu po tysiącletnim okresie jej konstruowania, zaszła na linii Wagner-LaMonte Young.
Szanowni Państwo, dziś w temacie tygodnia – znakomite teksty o szlifowaniu polskiego ucha. Jak to robić, by adept nie uciekł…? O nadwiślańskim słuchaniu piszą Bogusław Kaczyński oraz Kama Grott. Adam Suprynowicz podejmuje zaś mocną polemikę z prezentowanymi na łamach „Kultury Liberalnej” tekstami – Pawła Majewskiego „Od ekonomii do epifanii” i Jarosława Kuisza „El sistema” w Polsce?” . Gorąco zapraszamy do lektury! Bogusław Kaczyński Czy […]
Podczas niedawnego wykonania „Koncertu na wiolonczelę i orkiestrę” Witolda Lutosławskiego w warszawskiej filharmonii można było na widowni zauważyć słuchaczy, których wyraźnie rozśmieszał dialog instrumentu solowego z orkiestrą.