Oda do różnorodności, czyli Sylwester i Nowy Rok w Berlinie
Oferta kulturalna Berlina jest niezwykle szeroka i okres sylwestrowo-noworoczny nie stanowi tu wyjątku.
Oferta kulturalna Berlina jest niezwykle szeroka i okres sylwestrowo-noworoczny nie stanowi tu wyjątku.
„Na klawikorcie już wtenczas wcale nieźle grałam – wspominała przed omal dwustu laty Aleksandra Tarczewska – śpiewałam bardzo przyjemnie, jednego i drugiego nauczyła mnie kochana Mama; nie chcąc, abym zaniedbała muzykę, […] wzięła mi metra ze wsi sąsiedniej Wiskitek”[1].
Nabożeństwo żałobne w pięćdziesiątą rocznicę śmierci Słowackiego uświetniło wykonanie „Requiem” Johannesa Verhulsta, na którego temat „Encyklopedia muzyki” PWN pod redakcją Andrzeja Chodkowskiego milczy, a nagrań samego utworu próżno, jak się zdaje, gdziekolwiek poszukiwać.
Na warszawskim Starym Mieście istnieje klub prowadzący wieloraką działalność kulturalną. „Lokal Użytkowy”, bo o nim tu mowa, położony jest przy ulicy Brzozowej 27/29. Działa od dwóch lat.
James Conlon pokonał je radosnym truchtem ćwiczonym w wysokiej klasy fitness klubie. Orkiestrę w uwerturze z opery Schauspieldirektor Mozarta poprowadził ze źrebięcą werwą. Na rozgrzewkę.
Mizdrzy się Mozartem – pomyślałem w pierwszej chwili. Oto Cherubin z Wesela Figara, którego hrabia, rozgniewany z powodu nadmiernych figli z pannami, zesłał na błotniste Mazowsze.
W poprzednim odcinku przypisałem symfoniom Gustava Mahlera (1860 – 1911) długość dwukrotnie większą od przeciętnej. To wcale nie przesada – kiedyś policzyłem, że jego dziewięć symfonii trwa w sumie dwa razy tyle, co tyle samo symfonii Beethovena. Ich długość to, w dzisiejszych, zabieganych czasach, dość uciążliwa cecha. Dlatego polecę tu najkrótszą symfonię kompozytora.
Olivier Py zachwycił mnie stwierdzeniem, że w operze ucho powinno widzieć, a oko słyszeć. W wywiadzie dla dziennika Le Monde francuski reżyser jednak nie tylko zachwyca.