Spontan dźwiękowicz [WITKACY NIE ŻYJE!!!]
Złapałem się kiedyś na tym, że kiedy go czytam, mimowolnie do słów dokładam w myślach barwną, choć przedziwną muzykę. W ten sposób Witkacy zaczyna mi się mienić narkotycznymi kolorami dźwięków. Wypiera się jednak uparcie genu góralskiej Szymanowszczyzny, choć zakopiański kontekst nachalnie ją narzuca.