Łukasz Wróbel

Imaginarium. Wokół „Zagubionych dziewcząt” Alana Moore’a i Melindy Gebbie

„Pożądanie to nieznany ląd, który odkrywamy jako dzieci i gdzie nic nie ma najmniejszego sensu” – powiada jedna z bohaterek „Zagubionych dziewcząt”, splatając w celnej frazie doświadczenie bezinteresownej, dziecięcej ciekawości, seksualności nieskażonej ideologicznym i mieszczańskim pojęciem grzechu oraz fantazji, narzędzia pozwalającego poszerzyć spektrum wymiarów rzeczywistości, czyli tego, co uznajemy za świat, w którym żyjemy.

Erotyzm kwestionuje naszą cywilizowaną pozycję pośród stworzeń tego świata, seksualność burzy równowagę cywilizacji, ale zarazem jest tym w nas, co łączy się z władzą fantazji. Erotyzm i fantazja idą w parze, przełamując stawiane im bariery i zakazy. Dlatego reżimy i dyktatorskie ideologie wszelkich epok i porządków społeczno-politycznych dążyły i dążą do kontroli nad tymi dwoma wymiarami ludzkiej egzystencji. Georges Bataille pisał: „erotyzm jest aktywnością seksualną człowieka o tyle, o ile różni się od seksualności zwierząt. Aktywność seksualna człowieka niekoniecznie musi być erotyczna. Staje się erotyczna, ilekroć przestaje być elementarną, zwierzęcą seksualnością”. Wrogowie i z reguły zarazem ideolodzy pornografii nie ustają w dążeniach, by erotyzm – za pomocą osinowego kołka, jakim jest pojęcie „normy”, „grzechu” oraz „pornografii” – sprowadzić do poziomu czysto zwierzęcego spółkowania, wszelkie zaś przejawy seksualności kojarzą tylko z poddaną nakazom instynktu prokreacją. Spychają erotyzm i fantazję z wyżyn ludzkiego umysłu i ducha na powrót w świat natury.

Tymczasem zmysł imaginacji jest pokrewny władzy erotycznego fantazjowania. We dwójkę prowadzą człowieka ku fantazmatycznym sferom, których nie musi dotykać reguła przyczyn, skutków i konsekwencji, które niewiele mają tak naprawdę wspólnego ze społecznie konstruowanym obrazem twardej, racjonalnej rzeczywistości. Są niemalże niewinne w swoim autotelizmie. Te właśnie sploty erotyzmu i fantazji, seksualności i wyobraźni eksploruje w swoim arcydziele zatytułowanym „Zagubione dziewczęta” Alan Moore, jeden z wielkich współczesnej sztuki komiksowej.

 Potwór z bagien

 Alan Moore, brytyjski pisarz, scenarzysta komiksowy, to postać nie tylko znana i uznana, ale i dzierżąca w świecie miłośników bande dessinée status wyroczni, charyzmatycznego proroka, a nawet istoty z innego wymiaru czasoprzestrzeni. To twórca takich dzieł, jak „Promethea”, „Prosto z piekła”, „Strażnicy”, „V jak Vendetta” czy „Zabójczy żart”, który odnowił najbardziej skostniałe motywy, tematy i sposoby opowiadania, na jakich wspierały się anglosaskie komiksy. Sprowadził pomnikowych amerykańskich superbohaterów z piedestału prostackich opowieści dla chłopców i potraktował jak zwyczajnych, pełnych kompleksów i lęków ludzi, dekonstruując współczesną mitologię Stanów Zjednoczonych i wprowadzając ją na nowe ścieżki narracyjnych poszukiwań („Strażnicy”). Udowodnił, iż można stworzyć komiks, który – atrakcyjny technicznie i fabularnie – będzie zarazem poważną wypowiedzią twórcy, filozoficznym i religijnym credo ponowoczesnego wizjonera („Promethea”). W połowie lat 80. współpracował z Malcolmem McLarenem (menedżerem Sex Pistols) nad scenariuszem filmu „Fashion Beast” (zmodernizowana wersja „Pięknej i bestii” z akcją umieszczoną w dystopijnej rzeczywistości), który – nigdy niezrealizowany – pod koniec tego roku ukaże się w wersji komiksowej. Moore pisze opowiadania, wiersze, komponował muzykę. Dostał bodaj wszystkie najważniejsze, ważne i całkiem nieistotne nagrody przyznawane przez światek komiksowy. Studiuje okultyzm i kabałę, bada pisma Aleistera Crowleya. Jest anarchistą. Charakterystyczna maska Guya Fawkesa, którą ruch Occupy Wallstreet, Anonymous, a także protestujący w Egipcie obrali za jeden ze swoich symboli, pochodzi właśnie z jego komiksu „V jak Vendetta”. Mieszka w Northampton, w domu przepełnionym okultystycznymi symbolami i rekwizytami. Ma długie włosy, brodę niczym Chrystus na emeryturze oraz pierścienie na palcach obu dłoni. W listopadzie tego roku skończy 59 lat.

Wodze fantazji

Stworzone przez Moore’a (scenariusz) oraz jego żonę Melindę Gebbie (rysunki) „Zagubione dziewczęta” to opowieść o płynnej granicy pomiędzy światem jawy i światem naszych fantazmatów, pamięci oraz wyobraźni, a zarazem soczewka skupiająca erotyczne i pornograficzne wątki z literackich opowieści, które współtworzą podwaliny zachodniej tożsamości i tradycji kulturowej.

Rzecz opowiada o trzech kobietach, które w symbolicznym 1914 roku spotykają się przypadkowo w przepełnionym secesyjnymi liniami austriackim hotelu Himmelgarten, a następnie spędzają czas na opowiadaniu erotycznych historii ze swojego życia oraz uprawianiu miłości fizycznej – w obu wypadkach we wszelkich możliwych konfiguracjach i ukierunkowaniach. Bohaterkami są Alicja z dzieła Lewisa Carrolla, Dorothy Gale z „Czarnoksiężnika z Krainy Oz” oraz Wendy Darling z „Piotrusia Pana”. Moore i Gebbie przedstawiają trzy pełnowymiarowe postacie w różnym wieku, pochodzące z trzech różnych klas społecznych, posługujące się trzema odmiennymi rejestrami językowymi charakterystycznymi dla ich statusu społecznego (warto zwrócić uwagę na świetną robotę tłumacza). Wszystkie są zagubione pomiędzy stawiającą opór, ale i stwarzającą możliwość realizacji pożądań, rzeczywistością a nieznającymi limitów pragnieniami oraz wspomnieniami, które stanowią także źródło rozmaitych traum i zahamowań w ich życiu. Nie są już dziewczynkami, które znamy z opowieści naszego dzieciństwa, wydoroślały, dojrzały, ale zachowały w sobie tamte dziewczęta, których domeną była czysta fantazja. W ten sposób, sytuując swoje bohaterki pomiędzy rzeczywistością i wyobrażeniem, faktem, pragnieniem i opowieścią, pomiędzy rozmaitymi fantazmatami, Moore doprowadza je na skraj narracyjnego i cielesnego delirium. Wszystkie trzy są zwierciadłem rozdzielającym, a więc i łączącym obie strony ludzkich pragnień, lęków, wyobrażeń oraz rzeczywistości.

Odsyłający do Szeherezady, Boccaccia czy de Sade’a nierozerwalny splot opowiadania i erotyzmu pozwala wydobyć to, co skrzętnie skrywane w sankcjonowanych społecznie przestrzeniach Erosa, i o czym często zapominamy, dając się ponieść władzy opowiadania opowieści. Wyobraźnia i fantazje erotyczne, uwodliwość słowa i cielesne pożądanie, literatura i seks poprzez nawarstwienia fantazmatów prowadzą okrężną drogą ku autentyzmowi Ja. Kiedy odnajdujemy siebie naprawdę, jak nie wtedy, gdy gubimy się pomiędzy własnymi narracyjnymi i erotycznymi projekcjami? Kiedy wyimaginowane wytwory naszych pragnień, nadziei i lęków jak w zwierciadle stają przed naszymi oczyma?

Rozkosze podmiotowości

Recenzenci „Zagubionych dziewcząt” podkreślają pornograficzny wymiar komiksu, piszą o kompendium erotycznych uciech, krytykują za epatowanie dewiacjami i łamanie społecznych tabu (kazirodztwo, pedofilia). Rzeczywiście, wszystko to jest na niemal każdej z doskonałych plansz komiksu (a podkreślić trzeba, iż wizualnie mamy tutaj do czynienia z majstersztykiem sztuki rysunkowej). Maurice Blanchot napisał kiedyś: „Kto czytał w dziele de Sade’a tylko to, co jest tam czytelnego, nie czytał nic”. Tak też jest z komiksem Moore’a i Gebbie – kto widzi w nim tylko pornografię i cielesne konfiguracje, ten w ogóle niczego w tym komiksie nie dostrzega. Mówi on bowiem między innymi o wyzwalaniu swojego Ja, o wysiłku, jaki niesie ze sobą odrzucanie ideologicznych ograniczeń i mieszczańskiej pruderii – i to nie tylko w domenie Erosa. „Zagubione dziewczęta” to komiks o szczerości poszukiwanej pośród „zmyślnie skonstruowanych masek zwanych społeczeństwem”, o próbach wyjścia poza doświadczenie wstydu z powodu przyjemności ku doświadczeniu przyjemności jako zwierciadłu przepuszczającemu osoby na to gotowe do świata, którego „żadna policja ani armia złupić nie zdoła”. W tym sensie, mówiąc o pożądanej szczerości, komiks ten traktuje także o poszukiwaniu wolności.

„Duch ludzki podlega najdziwniejszym nakazom. Bezustannie sam się siebie boi. Przerażają go własne odruchy erotyczne. Święta ze zgrozą odwraca się od rozpustnika: nie zdaje sobie sprawy, że jego grzeszne żądze i jej własna żarliwość to jedno” – pisał Georges Bataille. Alan Moore podkreśla z kolei: „Pornografie to zaczarowane ogrody, w których najskrytsze i najwrażliwsze z naszych licznych natur mogą się bawić bezpiecznie. […] To nasze tajemnicze ogrody, w których kuszące ścieżki słów i obrazów wiodą nas ku mokrej, oślepiającej zmysły rozkoszy, a po jej przejściu wszystko można wyrażać tylko w języku wykraczającym poza literaturę i poza wszelkie słowa…”. Obaj dają wyraz podobnym przeświadczeniom. Tak jak literatura, władza opowiadania wykracza poza rzeczywistość, tak też fantazja erotyczna przekracza granice literatury, zaś zmysłowa rozkosz granice słowa. Szeherezada, Dorota, Wendy, Alicja, święty i dziwka, wszyscy koniec końców spotykają się w tej samej przestrzeni, w domenie Imago, gdzie nie rozum, nie prawo rządzą, ale nieznająca granic logika pożądania i metamorficzne reguły opowiadania – u źródła, z którego wszyscy czerpiemy siłę, by być.

Komiks:
Alan Moore (scen.), Melinda Gebbie (rys.), „Zagubione dziewczęta”, przeł. Marek Cieślik, Mroja Press, Warszawa 2012.

* Łukasz Wróbel, teoretyk literatury, asystent w Instytucie Literatury Polskiej na Wydziale Polonistyki UW.

„Kultura Liberalna” nr 182 (27/2012) z 3 lipca 2012 r.