Polskie przepisy regulują działanie kamer wyłącznie w miejscach szczególnych: w więzieniach, w izbach wytrzeźwień, na stadionach. Natomiast negatywne skutki społeczne monitoringu działającego na co dzień wokół nas i praktyczne problemy, z którymi mierzą się monitorowani i monitorujący nie doczekały się regulacji. Poruszając się w przestrzeni publicznej, nie wiemy, czy jesteśmy obserwowani, a jeśli tak, to przez kogo i jak długo przechowywane są nagrania z naszym udziałem. Brakuje także zasad dostępu do nagrań – zarówno dla osób nagranych, jak i osób trzecich, zwłaszcza mediów. Innym skutkiem braku regulacji monitoringu wizyjnego jest montowanie kamer w miejscach, w których szczególnie mocno ingerują w prywatność – na basenach, w przebieralniach czy stołówkach. Coraz częściej kamery nagrywają nie tylko obraz, lecz także dźwięk, z czego zwykle nie zdajemy sobie sprawy.

Podglądacze i prawny bałagan

Konsekwencje braku tych zasad ilustrują dwa przykłady. W lipcu 2012 r. na lotnisku w Katowicach rodzice zostawili swoją dwuletnią córeczkę, która ze względu na nieważny paszport nie mogła pojechać z nimi na wakacje. Zanim na lotnisko dotarła osoba, która miała się zająć dziewczynką, przez kilka minut była ona pod opieką pracowników biura turystycznego. Decyzją katowickiej prokuratury nagranie zostało udostępnione mediom, które uruchomiły falę krytyki pod adresem „wyrodnych” rodziców. Ich krzywda była jedynym skutkiem publikacji nagrania, które wciąż jest dostępne w internecie.

Dotychczas w debacie publicznej kamery monitoringu wizyjnego obecne były niemal wyłącznie jako niezawodne remedium na rozmaite problemy. Tymczasem pozostają one poza jakąkolwiek kontrolą. | Wojciech Klicki

Z kolei kilka miesięcy temu pod jednym z warszawskich klubów doszło do wydarzeń z udziałem posła Przemysława Wiplera. Zdaniem policji był on agresywny wobec funkcjonariuszy, którzy zostali zmuszeni do użycia przemocy. Wipler twierdzi z kolei, że został napadnięty i pobity. Mimo że przy ulicy, na której doszło do zdarzenia, działa monitoring, nagrania nie zostały ujawnione, a według informacji medialnych dostępu do nich nie ma nawet poseł. Prokuratura, która złożyła już wniosek o uchylenie immunitetu, tym razem nie dostrzegła powodów udostępnienia nagrań. Brakuje jednolitych zasad, nie wiadomo więc, dlaczego w niektórych sprawach nagrania przedostają się do mediów, a w innych nie.

Uderza również brak mechanizmów ewaluacji skuteczności monitoringu i włączania w decyzję o jego instalacji mieszkańców. Utrzymywaniu z publicznych pieniędzy systemów monitoringu nie towarzyszy refleksja nad ich przydatnością i możliwością zastąpienia kamer innymi środkami, które w realny sposób zwiększą bezpieczeństwo mieszkańców.

Uderza brak mechanizmów ewaluacji skuteczności monitoringu. Utrzymywaniu z publicznych pieniędzy systemów monitoringu nie towarzyszy refleksja nad ich przydatnością i możliwością zastąpienia kamer innymi środkami bezpieczeństwa. | Wojciech Klicki

Jak ograniczyć samowolkę?

O trwających pracach nad regulacją zasad działania monitoringu wizyjnego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało po raz pierwszy niemal dokładnie 3 lata temu – w marcu 2011 r., kiedy resortem kierował Jacek Cichocki. W grudniu 2013 r. MSW ogłosiło projekt założeń do ustawy o monitoringu wizyjnym. Niestety, jak na pierwszy efekt tak długich prac projekt rozczarowuje – przede wszystkim brakiem systemowego podejścia i odwagi, by rzeczywiście ograniczyć monitoringową samowolę. Niepokoją także wewnętrzne sprzeczności i ogólnikowość.

O przykłady nietrudno. Po pierwsze, założenia nie obejmują monitoringu prowadzonego w innym celu, niż zapewnianie bezpieczeństwa i porządku publicznego lub ochrony osób i mienia. Może to doprowadzić do sytuacji, w której podmioty korzystające z monitoringu unikną przestrzegania jej przepisów, zasłaniając się realizacją innego celu. Po drugie, projekt nie przewiduje ochrony nagrań, ogranicza się jedynie do ochrony wizerunku – uniemożliwi to rozwiązanie problemu udostępniania nagrań mediom i publikowania ich w internecie. Praktyka pójdzie bowiem prawdopodobnie w tym kierunku, że po zamazaniu obrazu twarzy nagrania wciąż będą wykorzystywane, a sytuacje takie, jak z katowickiego lotniska, będą się powtarzać.

W grudniu 2013 r. MSW ogłosiło projekt założeń do ustawy o monitoringu wizyjnym. Jak na pierwszy efekt tak długich prac projekt rozczarowuje brakiem systemowego podejścia i odwagi, by rzeczywiście ograniczyć monitoringową samowolę. | Wojciech Klicki

Po trzecie, w koncepcji przedstawionej przez MSW nie znalazło się miejsce dla żadnego organu, którego zadaniem byłaby weryfikacja, czy monitoring jest stosowany zgodnie z prawem i rozpatrywanie skarg osób poddanych obserwacji. Poza nałożeniem obowiązku informowania o kamerach i zakazu nagrywania dźwięku, założenia w obecnym kształcie nie doprowadzą więc do żadnych realnych zmian monitoringowej rzeczywistości. Z perspektywy prowadzących monitoring wystarczy w zasadzie umieszczenie tablicy informacyjnej. Polska wciąż będzie państwem, w którym wolność zagwarantowana jest tylko osobom monitorującym, a nie monitorowanym.

Mimo to Minister Spraw Wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz deklaruje: „Twoja prywatność należy do ciebie. By ją chronić przygotowaliśmy zasady dotyczące monitoringu wizyjnego. (…) Tak będzie lepiej dla wszystkich”. Do uchwalenia przepisów jeszcze daleka droga: projekt ogłoszony przez MSW to jedynie zbiór założeń do ustawy. Istnieje ryzyko, że nie wystarczy czasu na jego uchwalenie przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.

Nie wystarczy przyjęcie jakiejkolwiek ustawy o monitoringu. Dokument taki musi opierać się na założeniu, że monitoring jest narzędziem ingerującym w prawa obserwowanych osób i generującym negatywne skutki społeczne. | Wojciech Klicki

To ważne, bo do „ograniczenia monitoringowej wolnej amerykanki”, którego plan ogłosił minister Sienkiewicz, nie wystarczy przyjęcie jakiejkolwiek ustawy o monitoringu. By rozwiązać zasygnalizowane problemy musi ona opierać się na założeniu, że monitoring jest narzędziem ingerującym w prawa obserwowanych osób i generującym negatywne skutki społeczne. Jego stosowanie powinno być ograniczone do sytuacji, w których jest to faktycznie niezbędne. Wychodząc z tego założenia ustawa powinna m.in. zakazać monitorowania miejsc szczególnie wrażliwych, nakładać obowiązek informowania o kamerach, określać zasady dostępu do nagrań oraz zapewniać mechanizmy kontroli działania kamer.