Bartosz Biedrzycki

12 kroków

Komiks japoński, w świecie zachodnim określany mianem mangi1, dotarł do Polski stosunkowo późno. Największy boom na opowieści rysunkowe z Kraju Kwitnącej Wiśni przypada u nas na lata 90-te ubiegłego wieku.

Chociaż początkowo zdobył uznanie głównie wśród ludzi młodych, jednak dzięki ogromnej różnorodności nurtów dość szybko przekonali się do niego również czytelnicy starsi i bardziej wyrobieni.

Jedną z ciekawszych jego odmian jest z pewnością gekiga. Rodzaj powieści graficznych, jak również seriali rysunkowych, zamieszczanych w czasopismach skierowanych do dorosłych czytelników, a których tematem najczęściej są problemy obyczajowe i społeczne. Dobrymi przykładami gekigi dostępnej polskiemu czytelnikowi jest seria Tu detektyw Jeż (wyd. Waneko 2000-2002) opowiadająca o ciemnych sprawach prowadzonych przez małą agencję detektywistyczną, a także antologia Kobiety (wyd. Kultura Gniewu 2008) pokazująca Japończyków w różnych, pokomplikowanych życiowych sytuacjach.

Reprezentantem, który dołączył ostatnio do grona powieści graficznych dla czytelnika bardziej wymagającego jest album Dziennik z zaginięcia Hideo Azumy wydany przez młode, ale ambitne i prężne Hanami.

dzz_11

Hideo Azuma bohaterem swojej opowieści uczynił samego siebie. Czy też może nie uczynił, co po prostu zawsze nim był. Bo jego gekiga to faktycznie dziennik, w mniej lub bardziej wierny sposób, odtwarzający niezbyt chlubne epizody z życia artysty – na co dzień rysownika komiksów. Pan Azuma bowiem, to typ dość nieciekawy – niedopasowany społecznie, samolubny alkoholik, z lekkim syndromem Piotrusia Pana. Kiedy rzeczywistość staje się nie do zniesienia, po prostu ucieka. Dosłownie – pewnego dnia wychodzi z redakcji i znika na tydzień.

Potem jest tylko gorzej – druga ucieczka trwa o wiele dłużej, Azuma staje się pełnoprawnym bezdomnym. W sposób dość lekki i można nawet powiedzieć beznamiętny opisuje grzebanie w śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia, zbieranie kiepów, spijanie resztek z butelek po alkoholu.

W kolejnych epizodach (tomik składa się z trzech osobnych historii) zatrudnia się na budowie, a także szczegółowo opisuje odwyk, na jaki trafił po dość poważnym ataku delirium tremens.

Wszystko trzy części są dość mroczne i zdawałoby się zupełnie nie śmieszne. A jednak dzięki ucieczce w uproszczoną, odrealniającą kreskę rodem z komiksów komediowych i karykatury autorowi udało się te dramatyczne przeżycia oswoić i złagodzić. Swobodna narracja, utrzymana w duchu mówionej opowieści, ujmuje ciężkości przedstawionym na kartach Dziennika… wydarzeniom. Wtedy nawet ciężki zespół odstawienia alkoholowego wydaje się być może nie śmieszne, ale na pewno mniej straszne.

Dzięki takim zabiegom Dziennik z zaginięcia to opowieść niezwykła. Mówi lekko, bez zadęcia, bez zbędnego patosu, o sprawach trudnych, często niewygodnych. Ze swadą i autoironicznym przekąsem mangaka rozprawia się z własną niezbyt chlubną przeszłością

Chociaż sam Azuma przyznał, że w Dzienniku z zaginięcia pewne rzeczy się nie znalazły. Pomija na przykład wątki najbardziej osobiste takie, jak relacje z żoną z okresu jego ucieczek.

Dodatkowo tom ten wpisuje się świetnie w niezbyt liczne, ale popularne w ciągu ostatnich lat biograficzne i autobiograficzne opowieści komiksowe, pojawiające się w Polsce, które pomimo lekkiej kreski i pozornie lekkiego tomu – stają się poważną lekturą. Warto tu wspomnieć chociażby Blankets, Persepolis, Fun home czy polskie Na szybko spisane.

dzz_oKomiks:

Dziennik z zaginiecia,
scenariusz i rysunki: Hideo Azuma,
Wydawnictwo Hanami 2009.

* Bartosz Biedrzycki, pracownik IT, twórca, wydawca i miłośnik komiksów.
1 Co ciekawe, w Japonii słowem manga określa się zwykle XIX-wieczne ryciny, takie jak rysunki Hokusaia. Na określenie komiksów używa się angielskiego słowa comics.