Szanowni Państwo, w tym tygodniu zapraszamy do spojrzenia na Chiny. Powtarzanie słynnego zdania za Wyspiańskim przez sto lat być może wystarczało, ale dziś lepiej zwrócić się do ekspertów z pytaniem o światową dominację tego państwa. Chiny wciąż są dla Europejczyków krajem enigmatycznym. Jakie są główne cele współczesnej polityki Chin? Jak prezentuje się stan chińskiej kultury? Znakomici specjaliści – Marcin Jacoby, Józef Pawłowski oraz Dominik Mierzejewski – dzielą się refleksjami na temat imperium, które nad Wisłą niezmiennie czeka na odkrycie. Gorąco zapraszamy do lektury!

Redakcja

Marcin Jacoby

Kultura chińska kontra reszta świata?

Od pewnego czasu Chiny pracują ciężko nad budowaniem swojego nowego wizerunku. Jaki to wizerunek? Mocarstwa gospodarczego i kulturalnego przodującego w najnowszych technologiach, a jednocześnie państwa wprowadzającego nowy ład na świecie, którego fundamentem miałby być ideał harmonijnego współżycia i poszanowanie różnic kulturowych. Chińczycy starają się stworzyć alternatywę dla zachodniego porządku i zachodniej kultury, zbudować świat, do którego Europa i Ameryka Północna nie będą zaproszone.

Budując swój nowy świat, Chiny nie uciekną oczywiście od dorobku naszego kręgu kulturowego. W rzeczywistości cały czas są na etapie chłonięcia wiedzy o nim, podobnie jak miało to miejsce na początku XX wieku. I podobnie jak wtedy, chiński stosunek do obcego dziedzictwa kulturowego jest ambiwalentny: z jednej strony jest to fascynacja i chęć czerpania z zasobów cywilizacji europejskiej, z drugiej pogarda i pragnienie udowodnienia wyższości kultury chińskiej.

Kultura jest dla Chin przede wszystkim narzędziem politycznym. Nasuwa się tu analogia z ostatnią Olimpiadą, podczas której z chińskiego punktu widzenia nie chodziło bynajmniej o rywalizację sportową. Olimpiada postrzegana była jako pole walki o chińską dumę narodową i uznanie wielkości Chin w oczach świata. Również w kulturze chińskiej wszystkie działania przesiąknięte są polityką. Od chwili, gdy Partia zdała sobie sprawę, w jaki sposób kultura może być wykorzystana do budowania nowego wizerunku Chin, nie szczędzi środków na jej rozwój. Działania są dwutorowe: po pierwsze promocja kultury chińskiej za granicą (festiwale, występy, działalność sieci Instytutów Konfucjusza), po drugie rozwój kultury w kraju (w tym budowa nowych obiektów scenicznych i muzealnych).

Działania te, na skalę, której Polacy mogą jedynie pozazdrościć, dają szybkie wyniki. Jak grzyby po deszczu powstają nowe muzea i galerie, akademie muzyczne szkolą tysiące przyszłych wirtuozów, niezwykle dynamicznie rozwija się sztuka nowoczesna, w tym sztuka publiczna. Pekin, Szanghaj i Kanton to obecnie jedne z najbardziej atrakcyjnych na świecie rynków muzycznych, dokąd ściągają najlepszej klasy artyści zachodni, zwabieni wysokimi apanażami i możliwościami rozwoju. Gdy już przekażą całą swoją wiedzę chińskim muzykom, nie będą już potrzebni, jednak póki co złoty okres tzw. wymiany trwa. W Pekinie, Szanghaju i Hongkongu kwitnie też handel dziełami sztuki dawnej i współczesnej na niespotykaną skalę. I tu również widać specyfikę chińską: zawrotne ceny osiągają prace chińskich artystów, artyści zachodni zaś, nawet jeśli uda im się wejść na rynek sztuki, nie potrafią wzbudzić większego zainteresowania chińskich kolekcjonerów.

Dużym problemem może okazać się zbytnia komercjalizacja kultury. Zmiany systemowe doprowadziły w Chinach do sytuacji, w której instytucje kultury zmuszone są generować zyski, angażując się w liczne działania półkomercyjne i komercyjne, nie zawsze zgodne z ich profilem. Z drugiej strony, Partia nie szczędzi środków na szeroko zakrojony program wychowania kulturalnego społeczeństwa (peiyang wenming), a z tym w Chinach od dawna nie jest dobrze. Lata komunizmu i obecne, wczesnokapitalistyczne zasady bezwzględnej rywalizacji i pogoni za zyskiem spowodowały głębokie spustoszenie moralne i kulturowe w społeczeństwie chińskim, którego prawdziwe skutki odczuwalne będą dopiero w nadchodzących dziesięcioleciach. Partia widzi, że nie zbuduje kulturalnej potęgi Chin za granicą, jeśli nie zacznie popularyzować kultury we własnym kraju. Stąd akcja zniesienia opłat za wstęp do muzeów w całych Chinach, centralnie sterowane obniżki cen biletów na koncerty i występy artystyczne czy budowanie dziesiątek nowych obiektów kulturalnych.

W wypadku kultury jest w Chinach tak, jak w innych dziedzinach, które mają stanowić chlubę Państwa Środka: angażując ogromne kwoty i koncentrując się na szybkich wynikach, próbuje się przeskoczyć etapy pośrednie na drodze rozwoju, wierząc, że pieniądze płynące z kasy Państwa rozwiążą wszystkie problemy. I tak jak w wielkich metropoliach obok błyszczących drapaczy chmur i wielopoziomowych autostrad wielu ludzi cały czas mieszka w ciemnych klitkach bez bieżącej wody, tak wielkie orkiestry symfoniczne grają w nowo wybudowanych, najnowocześniejszych, ale cały czas boleśnie pustawych salach.

* Marcin Jacoby, doktor sinologii, pracownik Wydziału Terytorialnego IAM.

* * *

Józef Pawłowski

Aspiracje Chin w globalnym układzie sił

Jednym z kluczowych założeń rozpoczętego trzy dekady temu w Chinach projektu reform i otwarcia na świat była budowa tzw. kompleksowej siły państwa (zonghe guoli) (1). Ona z kolei ma służyć nadrzędnemu celowi procesu modernizacji, to jest przywróceniu Chinom dawnej potęgi i odzyskaniu przez nie statusu mocarstwa. Wraz z tworzeniem wymiernych podstaw chińskiej mocarstwowości następowały zmiany w podejściu Chin do globalnego układu sił, ich miejsca w tym układzie oraz na nowo definiowane są strategiczne interesy tego kraju. Od roku 1978 aż do połowy lat 90. Chiny skupiały się na wewnętrznej modernizacji, starając się zapewnić sobie bezpieczne otoczenie, zarówno regionalne, jak i globalne, oraz zwiększać wymianę handlową. Zaangażowanie Chin na arenie międzynarodowej było w tym okresie stosunkowo niewielkie i polegało głównie na unikaniu konfrontacji, zjednywaniu sobie przychylności światowej opinii publicznej oraz pozyskiwaniu pomocy państw rozwiniętych.

Wraz z dojściem do władzy ekipy Jiang Zemina i kształtowaniem się postzimnowojennego układu sił, w chińskim establishmencie powstało przekonanie, iż Chiny muszą być bardziej aktywnym uczestnikiem systemu międzynarodowego. Jako cele wskazywano z jednej strony skuteczną realizację swych strategicznych interesów, zaś z drugiej – tworzenie wraz z innymi państwami przeciwwagi dla USA jako supermocarstwa (w rozumieniu chińskim – hegemona), kształtującego świat jednobiegunowy. Chiny zaczęły rozszerzać swe stosunki z państwami nie tylko Zachodu, ale także regionów, gdzie dostrzeżono ważne interesy gospodarcze i polityczne – Azji Centralnej, Bliskiego Wschodu i Ameryki Południowej. Wyraźnie widoczne stało się zaangażowanie Chin w organizacjach takich jak APEC, wzrosła aktywność w ONZ, Chiny włączyły się w wojnę z terroryzmem, uzyskały członkostwo w WTO, stworzyły forum szerokiej współpracy z UE w ramach ASEM.

W obecnych stosunkach międzynarodowych Chiny są podmiotem, z którym nie można się nie liczyć głównie ze względu na znaczenie ich gospodarki oraz polityczne poparcie, jakim cieszą się w wielu państwach Azji, Bliskiego Wschodu czy Ameryki Południowej. Istnieje jednakże wiele czynników wewnętrznych uniemożliwiających Chinom stanie się realnym supermocarstwem (potencjał militarny, zaplecze technologiczne), co budzi określone frustracje w kierownictwie chińskim i powoduje, iż mimo dużego zaangażowania na arenie międzynarodowej Chiny w stosunkach z innymi państwami starają się uzyskać możliwie jak najwięcej dla siebie (i nadrabiać zapóźnienie), ze swej strony oferując jednak możliwie jak najmniej (2). Chodzi tu głównie o pozyskanie nowoczesnych technologii, otwarcia nowych rynków dla chińskich towarów (przy jednoczesnym utrzymywaniu protekcjonizmu własnego rynku) czy też realizowanych interesów, które nie zawsze korzystne są dla reszty świata (np. utrzymywanie reżimu w Korei Północnej czy wspieranie państw o antyzachodnim nastawieniu). Na chińskiej strategii w polityce międzynarodowej ciąży ponadto ciągle sinocentryczna wizja świata, wedle której po pierwsze Chinom z definicji należy się status globalnego mocarstwa utracony niegdyś nie z ich winy, a po drugie, obecnie należy robić wszystko, by odzyskać dawną pozycję i wpływ na sprawy świata. W wyniku tego Chiny w swej polityce globalnej, mimo sporego zaangażowania, tak naprawdę kierują się zasadą raison d’etat w klasycznym stylu, w ostatnim czasie ocierając się nawet o metody z arsenału Realpolitik (3).

Na posunięcia Chin w polityce zagranicznej znaczący (choć niejawny) wpływ mają gremia dowódcze Chińskiej Ludowej Armii Wyzwoleńczej. Opowiadają się one za twardym kursem wobec Zachodu i często rozumują kategoriami konfrontacji w zimnowojennym stylu, co sprawia, iż wypadkowa chińskiej wizji stosunków międzynarodowych jest tak samo nieadekwatna do realiów i wyzwań współczesnego świata, jak klasyczna dziewiętnastowieczna europejska koncepcja równowagi sił. Zważywszy rolę, jaką Chiny chcą odgrywać w polityce światowej oraz ich dążenie do bycia odpowiedzialnym mocarstwem (fu zeren daguo), ich uczestnictwo w systemie międzynarodowym wymaga przeorientowania świadomości na taką skalę, jaka w odniesieniu do polityki wewnętrznej miała miejsce trzy dekady wcześniej.

* Józef Pawłowski, doktor sinologii, adiunkt w Zakładzie Sinologii Wydziału Orientalistycznego UW.

(1) Na ową kompleksową siłę państwa składają się rozmaite elementy. Przede wszystkim jest to siła gospodarki (mierzona takimi parametrami jak udział w światowym handlu, PKB per capita, maksymalny udział sektora usług i zaawansowanych technologii w PKB itd.). Następnie, siła zaplecza naukowo-badawczego (liczba opatentowanych wynalazków, udział w światowej produkcji high-tech), szeroko rozumiany poziom życia społeczeństwa (współczynnik skolaryzacji, stopień informatyzacji, dostęp do światowego dorobku kulturowego, istnienie silnej klasy średniej). Na szczycie tej piramidy znajduje się oczywiście adekwatna do pozostałych elementów potęga militarna.
(2) Strategię tę Chińczycy określają mianem „samodzielnej współpracy” (zizhu hezuo). Słabość wymienionych wyznaczników mocarstwowości Chiny starają się obecnie nadrabiać za pomocą soft power, to jest kształtowania pozytywnego wizerunku w świecie, opierającego się głównie na promocji swej kultury i wielkości dziedzictwa cywilizacyjnego.
(3) Przykładem mogą być tu groźby poważnych konsekwencji pod adresem państw zachodnich za wypowiedzi w kwestii wydarzeń w Tybecie w marcu 2008 roku i za oficjalne podejmowane przez te państwa Dalajlamy.

* * *

Dominik Mierzejewski

Ogólne uwagi o chińskiej polityce zagranicznej

30 lat temu, po strategicznej decyzji kierownictwa Komunistycznej Partii Chin o rozpoczęciu reform i otwarciu na świat, Chiny rozpoczęły budowanie „silnego państwa i bogatego ludu” (qiangguo fumin). Jednocześnie zaczęły odgrywać coraz większą rolę na arenie międzynarodowej. Z punktu widzenia wewnętrznego polityka zagraniczna miała wzmacniać reformy i stabilizację po okresie totalnego chaosu rewolucji kulturalnej. Pragmatyczne budowanie silnego i stabilnego państwa natomiast miało skutkować wzrastaniem pozycji Chin na arenie międzynarodowej.

Chińska polityka zagraniczna zarówno na poziomie retoryki, jak i działaniach odznacza się dużą ostrożnością i wręcz powściągliwością. Bowiem, jak mówi chińskie przysłowie „Kiedy przechodzisz przez rzekę, dotykaj kamieni, żeby nie wpaść do wody”, poza tym należy uznać, iż potencjał Chin nie jest jeszcze wystarczający dla pełnego rozwinięcia skrzydeł. Najlepszym przykładem wspominanej powściągliwości było zaprzestanie lansowania koncepcji „pokojowego wzrastania” wiosną 2004 roku. Przypomnijmy: w wyniku ataków z 11 września 2001 roku Stany Zjednoczone poszukiwały sojuszników w walce z terroryzmem. Taka sytuacja międzynarodowa umożliwiła Pekinowi zwiększenie aktywności. „Globalny policjant” zaangażowany w Afganistanie i na Bliskim Wschodnie dawał nowe możliwości. Rok 2003, a wraz z nim amerykańska interwencja w Iraku oraz problem nuklearny na Półwyspie Koreańskim spowodowały, iż władze w Pekinie aktywniej zaangażowały się w kształtowanie sceny międzynarodowej. O aktywności Chin świadczyły na przykład brak wyraźnej krytyki wojny w Iraku oraz stworzenie platformy negocjacyjnej w ramach rozmów sześciostronnych w Pekinie w sierpniu 2003 roku. Ponadto zdecydowano o udziale w misjach pokojowych ONZ oraz opublikowaniu pierwszego dokumentu w historii dyplomacji Chin odnoszącego się do polityki wobec Unii Europejskiej, co również stanowiło o zmianie podejścia Państwa Środka. Wizerunek ofiary wojen opiumowych i wieku upokorzeń zaczął być zastępowany obrazem wiarygodnego i odpowiedzialnego partnera.

W takim środowisku międzynarodowym od listopada 2003 roku władze Chińskiej Republiki Ludowej lansowały nową koncepcję w polityce zagranicznej – pokojowego wzrastania (heping jueqi). Po raz pierwszy koncepcję zaprezentował Zheng Bijian w czasie wykładu na regionalnym forum Boao w 2003 roku. Chiny miały wzrastać, nie prowadząc jednak do rewizji systemu stosunków międzynarodowych, tylko pokojowo rozwiązując narastające sprzeczności. Zdaniem niektórych był to tylko slogan rzucony, by wybadać grunt i reakcję międzynarodową. Szybko jednak okazało się, że nowy pomysł chińskiej dyplomacji nie wzbudził entuzjazmu międzynarodowej opinii publicznej. W konsekwencji na pewien czas wrócono do koncepcji „pokojowego rozwoju”, nawiązując w ten sposób do intencji Deng Xiaopinga. Wkrótce potem uznano, iż najbardziej odpowiednim retorycznie hasłem będzie „harmonia”. Zostało ono ogłoszone podczas wystąpienia lidera Chin Hu Jintao na forum ONZ we wrześniu 2005 roku. Należy przy tym zauważyć, iż konotacja chińska i zachodnia pojęcia harmonii jest zgoła odmienna. W konfucjanizmie harmonia rozumiana jest nie tyle jako równość, ile stały ład zapewniany przez hierarchiczną strukturę. Tak rozumiana harmonia również mogła zostać w świecie zachodnim odebrana jako chęć powrotu Państwa Środka do roli centrum relacji w Azji, a także w zależności o interpretacji, chińskiego pojęcia tianxia – wszystkiego pod kopułą niebios w skali globu. Stanowi to bardzo ciekawe połączenie retoryki chińskiej oraz zachodniego myślenia a oparte jest to na zasadzie mającej swoje korzenie w XIX wiecznym dyskursie politycznym zhong wei ti, xi wei yong – „chińskie zasady jako podstawa, zachodnie jako praktyka”.

Całość skłania do interesujących przemyśleń, raczej natury akademickiej, odnoszących się do wiarygodnego odczytania intencji Chin w stosunkach międzynarodowych. Mające bowiem wielowiekową tradycję dominacji w regionie Chiny z trudnością przestawiają się na tory „równoprawnego” traktowania innych podmiotów na arenie regionalnej i światowej. Nie ulega jednak wątpliwości, iż dyplomacja chińska jest zainteresowana odgrywaniem coraz większej, konstruktywnej roli w polityce międzynarodowej (choć wynika to głównie z problemów wewnętrznych). Na obecnym etapie rozwoju Chiny – wstrząsane licznymi protestami oraz borykające się z brakiem kontroli władz centralnych nad władzami niższych szczebli administracyjnych – muszą poszukiwać pokojowego środowiska zewnętrznego, gdyż jakikolwiek konflikt groziłby załamaniem reform. To zaś oznaczałoby negatywne konsekwencje nie tylko dla Chin, ale również całej wspólnoty międzynarodowej.

* Dominik Mierzejewski, adiunkt w Zakładzie Azji Wschodniej, Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego.