Akt I Czerń. Biel. Złoto.

Ciemność. Powoli widać coraz więcej, choć nie dlatego, że przybywa światła. To oczy zaczynają się przyzwyczajać. Z mroku wyłaniają się schody świątyni. Na środku drżący krzyż, chór. Po bokach dwie złote ikony śpiewające, archijerej i diakonisa.

Z krzyża wyłaniają się Roger i Edrisi. Ale nie Roksana, co łysą ma głowę. Ona od początku idzie własną drogą.

Złoty pasterz rozbija czarno-biały, sakralny porządek. Sprawia, że rozsypuje się krzyż. Uda mu się ponownie uformować dopiero na końcu aktu. Ogarnięty świętym oburzeniem żywy krucyfiks zawoła wówczas, wygrażając pasterzowi pięścią: „Zabić go!”.

Akt II Czerń. Biel. Złoto. Szkarłat.

Roger traci zmysły. Śniącemu na jawie królowi ukazuje się Roksana odziana w szkarłatną tkaninę. Kołysze go do snu. Wkrótce zjawia się pasterz, także w szkarłacie sukni. Roger gubi się wśród swoich namiętności. Pragnie Roksany i dlatego patrzy na pasterza? A może pragnie pasterza, choć stara się całować Roksanę? Szkarłat pęta go wieloznacznie.

Akt III Szkarłat. Złoto. Biel.

Okrutny pogański ryt. Głowy zwierząt złożonych w ofierze. Krwawe plamy na stopniach skąpanych w białym świetle. Roger stracił swoje królestwo. Rządzi w nim zapamiętanie uwięzione w lubieżnym tańcu. Widząc pasterza, bachanci ustawiają się w krzyż, którego ramy wytycza promień złotego światła. Ponownie podnoszą pięści. Tym razem nie krzykną: „Zabić!”. Nie zdążą. Wcześniej w geście ofiarnym podetną sobie żyły. Najwyższą ofiarę składa jednak pasterz. Czule tuli Roksanę, powoli odbierając jej życie. Bezwzględny nóż nie daje szansy jej łabędziej szyi.

Roger został sam. W świetlistym C-dur wspina się po schodach w stronę Słońca-Appolina. Czy to tryumf rozumu?

Szukając odpowiedzi, oczy widza mimowolnie wędrują do podnóża schodów, gdzie leży krwawa masa splątanych ciał.

Muzyka. Wiedeńscy Symfonicy i Sir Mark Elder

Maestro Elder mówi, że Szymanowskiego trzeba grać tak, by było zarazem słodko i niebezpiecznie. Po tym spektaklu słodycz przez długi czas będzie budzić mój niepokój.

Śpiewacy.

Walczyli z polszczyzną (wyjątkiem Olga Pasiecznik, znakomita jak zwykle), ale nie z oniryczną arabeską fraz Szymanowskiego. Scott Hendricks spisał się na aktorski medal. Ma szczęście, że melomani z Bregencji nie słyszeli, jak partię Rogera śpiewa Mariusz Kwiecień. Will Hartmann – świetny aktor i gimnastyk. Kompetentny wokalnie pasterz, któremu chwilami głos popada w cienkość. Brawa dla Cameraty Silesii i Chóru Polskiego Radia.

Teatr. Paris contra Bregenz.

Krzysztof Warlikowski. Reinterpretacja.
David Pountney. Interpretacja.
Niby tylko przedrostek, a jaka różnica.

Spektakl:

Bregenzer Festspiele, 26 lipca 2009 r., godz. 11.00
Karol Szymanowski „Król Roger”
Soliści: Scott Hendricks / Olga Pasiecznik / John Graham-Hall / Will Hartmann / Sorin Coliban / Liubov Sokolova
Wiener Symphoniker,
Sir Mark Elder dyrygent
David Pountney reżyseria