Karolina Wigura

Jak i kiedy oceniamy?

Może choroby, które muszą zostać uleczone we wnętrzu Duszy, bez pomocy bliźniego, są właśnie najbardziej dogłębnymi postaciami zła i w przypadku naszych win społecznych, nawet jeżeli bliźni zostanie przebłagany, najtrudniejsze i najcięższe pozostaje jeszcze do zrobienia? Czyż popełniając wykroczenie wobec Boga, nie naruszyliśmy podstawy naszego sumienia właśnie jako sumienia?
Emmanuel Lévinas
*

1.

Pewien dorosły człowiek robił zdjęcia trzynastoletniej dziewczynce. Zdjęcia, nawet bez nagości, przepełniała erotyka, a ich bohaterka wyglądała na znacznie dojrzalszą, niż była w rzeczywistości. Człowiek ów odbył potem z dziewczynką stosunek płciowy. W kraju, w którym się to działo, a także w kręgu kulturowym, do którego ów kraj należał, był to czyn prawnie karany jako pedofilia, a także uznawany za moralnie naganny.

Wkrótce człowiek ten stanął przed sądem. On i reprezentujący go prawnicy starali się zawrzeć z rodzicami dziewczynki ugodę opartą na zadośćuczynieniu pieniężnym. Z różnych powodów nie doszła ona jednak do skutku. Wtedy człowiek zbiegł z owego kraju, żeby uniknąć wyroku sądowego. Choć wszystko wskazuje na to, że w dużej mierze spowodował to stronniczy sędzia, z punktu widzenia moralnego jego postępowanie musiało budzić mieszane uczucia.

2.

Mijały lata. Sprawca dwóch powyżej scharakteryzowanych czynów żył w innym kraju. Chociaż dużo podróżował, pilnował zawsze, dokąd jedzie, by nie trafić w ręce uprawnionych do jego schwytania funkcjonariuszy. Zadbał jednak, by wypłacić rodzinie dziewczynki odszkodowanie. Poprosił skrzywdzoną o przebaczenie i uzyskał je. Nigdy nie wywoływał skandali. Założył rodzinę. Jego najbliżsi przyjaciele twierdzą, że choć publicznie nigdy nie wypowiadał się na ten temat, prywatnie sprawa jego własnej winy i kary nigdy nie dała mu spokoju.

Kontynuował też już wcześniej rozpoczętą działalność artystyczną, nadając nierzadko swoim pracom wybitną wymowę moralną. Nie tylko zadawał odbiorcom swojej sztuki poruszające pytania i uczył ich być czujnymi na zło, ale też pokazywał, jak śmiać się z własnych wad i lęków. Jako Reżyser człowiek ten zyskiwał coraz większą sławę osoby mówiącej mądrze o rzeczach ważnych.

Po ponad ćwierćwieczu wiele osób zaryzykowałoby twierdzenie, że nie tylko oczyścił się z zaciągniętej przez siebie winy moralnej, ale również sam pomógł setkom ludzi w moralnej poprawie. O kontekście prawnym coraz częściej myślano wyłącznie w kategoriach podniecającej plotki.

3.

Reżyser był już starym człowiekiem, kiedy – nawet ku swemu absolutnemu zaskoczeniu – został aresztowany na terytorium pewnego neutralnego państwa, w związku z dawnymi przewinami. Zamknięto go w areszcie i rozpoczęto proces ekstradycji.

Wokół sprawy natychmiast wybuchła gwałtowna dyskusja. Powtarzano zwłaszcza argumenty moralne, odwołując się do biografii i zasług Reżysera, a pomniejszając znaczenie porządku prawnego. W medialnych komentarzach pojawił się też pewien nowy kontekst, którego nie wolno nam przeoczyć.

Najpierw pewien człowiek powiedział przed kamerami, że dla Reżysera każdy dzień w areszcie jest nieznośny bardziej niż dla kogokolwiek innego, spędził on bowiem dzieciństwo w getcie.

Inne osoby wskazywały, że nie powinien on być sądzony za czyn sprzed kilkudziesięciu lat, bowiem doświadczenie Holokaustu było wystarczającą pokutą. A zatem – podkreślmy! – zdaniem owych komentatorów, pokuta nastąpiła jeszcze przed czynem, a właściwie – przed całym dorosłym życiem. A może raczej doznane zło sprawiło, że ten człowiek nie może popełnić już nigdy zła, nawet gdybyśmy my uważali jego czyn za zły.

4.

Ta niewątpliwa instrumentalizacja Holokaustu prowadziła do wniosków, których zapewne sami autorzy powyższych komentarzy by sobie nie życzyli. Stwierdzenia w rodzaju „nie jestem winny morderstwa/gwałtu/kradzieży”, bowiem „w dzieciństwie byłem wykorzystywany seksualnie przez ojca/moja matka była alkoholiczką/w dzieciństwie przeżyłem masakrę mojej wioski” są logiczną konsekwencją takiego sposobu myślenia. „Jestem niewinny, bo w dzieciństwie mnie skrzywdzono, nie należy zatem traktować mnie poważnie, nie jestem podmiotem moralnym” – mówiłaby osoba, która przyjęłaby tę logikę.

Była jednak inna konsekwencja takiego myślenia, poważniejsza, bo diagnozowała ona stan naszej dzisiejszej pamięci o złu, które wydarzyło się 60 lat temu. „Wyobrażenie o tym, że wszyscy Niemcy są winni jest równie absurdalne jak to, że wszyscy Żydzi są niewinni” – pisała niegdyś Hannah Arendt. Parafrazując, można powiedzieć, że wyobrażenie o tym, że wszyscy byli naziści przez całe życie będą postępować okrutnie jest równie absurdalne, jak to, że wszystkie żydowskie ofiary obozów koncentracyjnych będą szlachetne. Tak rozumiany Holokaust jest stereotypową legendą, która może być wykorzystywana zależnie od okoliczności, bez związku z prawdziwym znaczeniem tej historii i ostrzeżeniem, które z niej płynie. To znaczy, że już zapomnieliśmy.

Roman Polański – teraz już możemy nadać naszemu bohaterowi imię – był na ustach wszystkich. Sam nie zabrał jednak głosu.

5.

Choć sfery prawa i moralności z natury są sobie bardzo bliskie, zdarza się, że odchodzą bardzo daleko od siebie. We właściwej klasyfikacji i rozumieniu wciąż pomóc może klasyfikacja czterech rodzajów winy, którą kiedyś stworzył Karl Jaspers. Choć winę moralną mogliśmy naprawić, wina kryminalna domaga się rozliczenia w osobnym porządku. Droga moralna jest drogą niepowtarzalnych jednostek. Ocena ich postępowania i ich jako osób może się zmieniać w miarę jak dojrzewają i pracują nad sobą. Z punktu widzenia moralności nigdy nie wchodzimy do tej samej rzeki. Wina, skrucha i przebaczenie, to momenty graniczne naszego życia, które pozwalają nam rodzić się wciąż na nowo.

Z punktu widzenia prawa jesteśmy jednak – tylko – przypadkami. Czasem precedensami. Nierzadko wydaje się, że prawo jest na moralność ślepe. Nie zapominajmy jednak, że rozmyślając nad wymierzaniem sprawiedliwości wybitnemu Artyście, nie można odkładać na bok równości wobec prawa. W opisanej sytuacji – z punktu widzenia prawa każdy powinien stanąć przed sądem, niezależnie od tego, kim jest, ani czy odpokutował za swoje czyny. Z punktu widzenia moralności możemy bez końca zadawać pytanie, patrząc w czyjąś biografię:

Czy i w którym momencie ten człowiek zmazał swoją winę?

Przypis:

* Emmanuel Lévinas, „Lekcja pierwsza”, w: „Cztery lektury talmudyczne”, przeł. Ewa Burska, Kraków 1995, s. 22.

** Karolina Wigura, dziennikarz Tygodnika „Europa”, doktorantka w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego i w Instytucie Filozofii na Uniwersytecie Ludwiga Maximiliana w Monachium.