Marta Nadzieja
Jądro wartości
1.
Gdyby każdy z nas robił codziennie to samo przez całe życie, o tej samej porze, świat byłby lepszy. Pijesz rano kawę względnie o tej samej porze. Myjesz się względnie o tej samej porze. Oglądasz wiadomości, ulubiony serial – względnie o tej samej porze. To wszystko rzeczy codzienne, powszednie, błahe. Aleksander, bohater „Ofiarowania”, snując swój monolog do małego synka, myślał pewnie o innej, bardziej intymnej aktywności, którą niektórzy, względnie o tej samej porze, kultywują codziennie.
2.
Jego syn nie mówi. Mówi za to on: ojciec, mąż, intelektualista. Zachwyca go drzewo, cerkiewna ikonografia. Mówi, że dotarło do niego, dlaczego czuje taką więź z Hamletem. Że Szekspirowski sceptyk wiedział, kiedy coś powiedzieć, że nie atakował słowem. Kiedy mówi Aleksander, masz wrażenie słowotoku. Typowe dla intelektualisty głośne myślenie, w którym dygresja rozrasta się do rangi wątku głównego, a wątek główny przemienia się w wątek poboczny. Aleksander nie jest intelektualistą wyzutym z wiary, kwestionującym dogmaty i wygodnie powołującym się na racjonalizm. W jego estetyce jest miejsce dla Boga. W obliczu Zagrożenia szuka schronienia w wierze. Unaocznia to kadrowanie i zdjęcia, które pozornie banalny pejzaż przemieniają w nieoczekiwany światłocień, przywołując metafizyczne skojarzenia. Ale modlitwa Aleksandra pokazana jest już bez transcendentnej ramy. To mężczyzna w średnim wieku, o twarzy pooranej kreskami i bruzdami. Jego głos się łamie, znika gdzieś wcześniejsza swada. Dar mowy? Tak, ale inny. Żarliwy, a dla ateisty – naiwny.
3.
Nad „Ofiarowaniem” unosi się duch Bergmana. A to za sprawą Erlanda Josephsona, który grał w „Fanny i Aleksandrze”. Jest jednak jeszcze coś, co Tarkowski wziął od szwedzkiego mistrza. Bergmana upajał się płaczem, krzykiem i skowytem swoich postaci. Scena, w której żona Aleksandra dowiaduje się o zagrażającej im Apokalipsie, odsyła do „Szeptów i krzyków” czy „Persony”.
4.
Odnajduje spokój w ramionach prostej służącej Marii. Imię budzi aż nazbyt czytelne konotacje, a scena ich zespolenia przywodzi na myśl Pietę.
Aleksander opowiada, jak przyjechał do domu śmiertelnie chorej matki, żeby uporządkować jej ogród. Przycinał gałęzie, grabił liście, podwiązywał drzewa. Po to, by matka usiadła w swoim fotelu i zobaczyła porządek. – Matka bardzo lubiła to preludium. Umiem je grać do tej pory – mówi Aleksander stojąc przed instrumentem. Utworu jednak nie gra, nie dowiadujemy się jaka to muzyka.
5.
Syn leży pod drzewem i błogo wpatruje się w niebo. „Na początku było słowo” – mówi. Pierwsze takty „Pasji wg św. Mateusza” nie pozostawiają wątpliwości. W cywilizacji tchórzliwych ateuszy i kulturze laickiego relatywizmu dla Andrzeja Tarkowskiego rangę ma to, co sami na własne życzenie unieważniliśmy. „Ofiarowanie” to triumf słowa i bezlitosny bilans Współczesności.
Film:
Andriej Tarkowski „Ofiarowanie”, dystr. Gutek Film
* Marta Nadzieja, redaktor w Telewizji Polskiej. Współpracuje z czasopismami internetowymi Dwutygodnik.pl oraz KulturaOnLine.pl. Publikowała we „Wprost” i „Polska The Times”.