Artur Celiński

Spojrzeć prawdzie w oczy? O „Strategii Antylop” Jeana Hatzfelda

„Nagość życia”, pierwsza książka Jeana Hatzfelda poświęcona ludobójstwu w Rwandzie, była przede wszystkim świadectwem ofiar. Druga praca, „Sezon maczet”, oparta została na rozmowach ze sprawcami. „Strategia Antylop” zaś jest reportażem, w którym rolę głównego bohatera odgrywa pytanie o możliwość pojednania pomiędzy oprawcami a tymi, którzy przeżyli tragiczne wydarzenia z roku 1994.

Hatzfeld jest korespondentem i reporterem wojennym. Wojna i masakra ludności w Rwandzie nie jest pierwszą, którą zdarzyło mu się widzieć i opisywać. Tym niemniej po raz trzeci wraca do Nyamaty, rwandyjskiego powiatu położonego na południe od Kigali, aby spisywać myśli i wspomnienia mieszkających tam ludzi. Pretekstem do powstania „Strategii Antylop” wydaje się być decyzja miejscowego rządu z 2003 roku o zwolnieniu z więzień kilku tysięcy osób, które przyznały się do zbrodni ludobójstwa, a których nie udało się na czas osądzić. Hatzfeld jest na miejscu kilka lat później. Jego reportaż jest przede wszystkim opisem konfrontacji zabójców z niedoszłymi ofiarami i ich wspomnieniami o zmarłych. Konfrontacji, która jak się wydaje, nie następuje.

Zaproponowana przez rząd polityka pojednania przewiduje, że ofiary wypominają głośno swoje krzywdy, a sprawcy z pokorą przyjmują wszelkie afronty. Zwalniani więźniowie przechodzili specjalne szkolenia, które mają im pomagać w powrocie do codziennego życia. Mieszkańców wspierało zaś wiele organizacji humanitarnych. Dzięki temu wszyscy mają nadzieję na to, że krwawy konflikt nie wybuchnie ponownie. Taki model oznacza jednocześnie pogodzenie się z sytuacją, że całkowita prawda o wydarzeniach z 1994 roku niekoniecznie musi wyjść na jaw, a winni nie zostaną zaś ukarani. Słowo „przepraszam” być może nigdy nie padnie. Konsekwencje takiego wyboru widać bardzo dokładnie w słowach Rwandajczyków przytaczanych przez Hatzfelda – „Żaden [więzień – przyp. autora] nawet słowem nie przeprosił, nie wysłał upominku. Mają to gdzieś albo boją się, że usłyszą wyrzuty. Myślą, że skoro zostali uwolnieni na mocy aktu prezydenta, nie muszą już kajać się i tłumaczyć przed zwykłymi chłopami. W głębi duszy sądzą, że nie mają obowiązku naprawdę przepraszać, skoro nie zostali naprawdę ukarani” – mówi Berthe Mwanankabandi, Tutsi, jeden z bohaterów „Strategii Antylop”.

15 lat, które minęły od masakry jest moim zdaniem jeszcze zbyt krótkim czasem na to, aby móc rozmawiać o tragedii bez uniknięcia niebezpiecznych, choć przecież zrozumiałych emocji. Konstanty Gebert w swojej relacji z rocznicowych wydarzeń odbywających się w kwietniu tego roku na stadionie w Kigali zwrócił uwagę na dyskretne, ale stanowcze usuwanie wszelkich oskarżeń i poszukiwań winnych oraz, co istotne, na silne zaakcentowanie słowa „icyizere” (nadzieja). „No bo jeśli nie icyizere, to co?” – pyta korespondent Wyborczej. Książka Hatzfelda każe wciąż zastanawiać się nad tym pytaniem – jeżeli nie próba pojednania w formie proponowanej przez rząd, to co? „Strategia antylop” dotyczy Rwandy, ale jest to temat uniwersalny. Jak doprowadzić do tego, aby bez obawy o dalszy rozlew krwi obie strony konfliktu mogły mieszkać obok siebie? Te pytanie nie są niczym nowym. Zadawano je po Holokauście, zadawano po konflikcie na Bałkanach na początku lat 90. Wielokrotnie dyskutowano również nad kwestią, kto i kogo powinien przeprosić, a kto ma prawo wybaczyć. Paradoks polega na tym, że na te banalne pytania nie ma prostych odpowiedzi. I Hatzfeld nawet nie próbuje ich udzielać. Nie moralizuje, nie buduje wielopoziomowych konstrukcji moralnych prowadzących do wielkiego pojednania. Zamiast tego pozwala mówić swoim bohaterom. Podsuwa im wątki i po prostu słucha.

Warto dodać, że niezależnie od podejmowanej tematyki „Strategia Antylop” jest bardzo dobrym reportażem. Narrator nie jest skoncentrowany na sobie, ale na wydarzeniach, które widzi i opisuje. Nie słyszę jego kroków i mogę skupić się tylko na tym, co dzieje się w powiecie Nyamat. Autor ułożył swoją opowieść, korzystając z bardzo dużej liczby cytatów i wypowiedzi przeplatanych komentarzami i narracjami tam, gdzie jest to potrzebne i koniecznie. Dzięki temu do czytelnika docierają rzeczywiste słowa bohaterów opowieści, a nie ich interpretacja dokonana przez obserwatora.

Książka:

Jean Hatzfeld, „Strategia antylop”, przeł. Jacek Giszczak, wstęp Olga Stanisławska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2009

* Artur Celiński, zastępca wydawcy kwartalnika „Res Publica Nowa”.