Jerzy J. Kolarzowski

Pytania przeciw tyranii

Przyroda i historia. W świecie przyrody zachodzi powtarzająca się prawidłowość. Maleńki fragment zawiera w sobie zarówno działanie, jak i w przyszłości osiągnięty, zrealizowany cel, np. nasienie i roślina. Proces urzeczywistnienia możności tkwiących w bycie lub wynik tego procesu w koncepcjach neowitalistycznych odnosił się do Arystotelesowskiej entelechii. Jeżeli przejdziemy do procesu historycznego, czy jesteśmy w stanie odnaleźć zapowiedź prawidłowości, klęsk czy masakr, które zdarzały się na niespotykaną skalę? W reakcji na społeczny darwinizm Spencera rozwijano epigenetyczną koncepcję historii kultury polegającą na tym, że w danej epoce mają miejsce zjawiska w formie początkowej, które w okresie następnym stają się mainstreamem życia intelektualnego. W sensie filozoficznym najlepiej ideę epigenezy rozpracował Stanisław Brzozowski w swoich „Ideach”. Czy jednak rozpracował ją wystarczająco? Losy żadnego narodu ani żadnego typu instytucji politycznych takiego rodzaju twierdzeń nie uzasadniają. Mimo to filozofowie, humaniści i dziejopisarze będą poszukiwali wszelkiego rodzaju współzależności zjawisk dziejowych. Krytyczna ocena możliwości rozumu nie jest w stanie zatrzymać intelektualnych prób łączenia i porównywania zdarzeń.

Militaryzm, mity, los. W roku 66 naszej ery wybuchła wielka wojna żydowska z rzymskim okupantem. Legioniści przez kilka lat krwawo tłumili powstanie. W roku 70, po zdobyciu Jerozolimy, Świątynia Jerozolimska, najważniejszy obiekt religii mojżeszowej, została spalona. Podobno wkraczający do najbardziej strzeżonych pomieszczeń templum nie znaleźli w nich ani Arki Przymierza, ani kamiennych tablic z wyrytymi na nich przykazaniami. W najdalszych i niedostępnych pomieszczeniach była pustka. Rzymianie przechodzili od domu do domu zapytując ich mieszkańców, czy należą do rodu Leviticus. Odpowiedź twierdząca była równoznaczna z wyrokiem śmierci. Odpowiedź negatywna w ówczesnej społeczności oznaczała utratę statusu i była traktowana równoznacznie z zaprzaństwem. Toczone bitwy i obrona twierdz od Jotopady do Masady oraz spory wewnętrzne wśród powstańców, zwłaszcza w samej Jerozolimie, stanowią istotne punkty zwrotne w historii wojny żydowskiej. Powstanie z lat 66-73 nie było ostatnim wystąpieniem zbrojnym mieszkańców Palestyny przeciwko Rzymowi, ale stało się wydarzeniem, w następstwie którego mojżeszowa religia Księgi przekształciła się w judaizm rabiniczny.

Francuscy rewolucjoniści, zwłaszcza w okresie największego terroru, z lubością odwoływali się do wzorów rzymskich. Przebierali się w tuniki, a ich przemówienia były pełne cytatów z łacińskiego piśmiennictwa okresu Republiki i Cesarstwa.

Twórcy propagandy u początków III Rzeszy byli dumni z tego, że nie muszą odwoływać się do spuścizny Rzymian. W pośpiechu kleili ideologię volkistowską, organizowali marsze z pochodniami i przypominali, że Germanie od zarania dziejów walczyli z Rzymem: najpierw pogańskim, a potem chrześcijańskim. Stale też podkreślali, że ideologia i kultura Niemiec powinna odwoływać się do mitologii lasu. W niemieckich pieśniach i wierszach często pojawia się jego motyw. W XIX wieku dążący do zjednoczenia Niemcy upowszechnili w swym piśmiennictwie określenie „Las Teutoburski”. Mimo że przez wielu badaczy zdarzenie to było kwestionowane, naród niemiecki zaczął szczycić się tym, że germańscy wojownicy zwyciężyli rzymskich legionistów i spowodowali cofnięcie granicy imperium z Łaby na linię Renu. Do niedawna Las Teutoburski był miejscem legendarnym. Dziś wiemy, że zdarzenie to istotnie miało miejsce w 5 roku naszej ery. Po likwidacji granicy między NRD a RFN i zjednoczeniu dwóch państw niemieckich, emerytowany archeolog brytyjski w latach 90. ubiegłego wieku odnalazł miejsce tej słynnej bitwy. Nazistom wystarczyła jednak sama legenda.

Pytania Leo Straussa. Nie tylko przedstawiciele narodu dotkniętego Holokaustem odrzucają zachwyt nad militaryzmem rzymskim czy niemieckim. Sięgają do najprawdziwszych korzeni Europy, czyli do Greków. Greckie wzorce przyjęło Imperium Rzymskie, po nim zaś cywilizacja zachodnia. Kultura hellenistyczna, która wychowywała i inspirowała Rzymian, otwarła się na Dobrą Nowinę chrześcijaństwa, wzbudzała podziw w Średniowieczu, by na trwałe zagościć w wychowaniu klasycznym. Od Renesansu do współczesności stanowi nieustający przedmiot badań (w XX stuleciu możemy wymienić W. Burkerta, E. R. Doddsa, G. Dumézila, G. L. Hammonda, W. Jaegera, K. Kerényi, J. P. Vernanta i wielu innych). Kultura grecka okazała się wysoka, trwała i elastyczna. Na każdym etapie dziejów była nastawiona na podniesienie człowieczeństwa. Po doświadczeniach krótkotrwałego imperium Filipa i Aleksandra Macedońskiego po wszystkie czasy wyrzekła się militarnych i politycznych uzurpacji. Grecy nie ufali swemu władcy jako Bogu, nie podporządkowywali się biurokratycznym aparatom przymusu. Przemiany ich mentalności nie zatrzymały się, jak w równoległych cywilizacjach. Przekroczyli horyzont formułowania śmielszych teorii, które u nich były wcielane w życie. Retoryczne pytania czy dorobek intelektualny starożytnych Greków jest nadal aktualny, jakie znaczenie powinien mieć dorobek ery klasycznej wobec kryzysów politycznych współczesności, nie pozostawiają wątpliwości. Tradycja helleńska stała się niezwykle silną inspiracją dla najwybitniejszych umysłów w filozofii politycznej, dla ezoteryzmu Leo Straussa, dialektyki pedagogicznej Hannah Arendt czy manicheizmu Simone Weil.

Strauss i Kojève mieli dwie, całkiem odmienne wizje roli filozofa w nowoczesnym świecie. Zdaniem Straussa filozof nie powinien wkraczać do świata polityki. Kojève zajmował stanowisko odmienne. Dla Kojève’a filozof to człowiek, którego powinnością jest przechodzenie od myślenia do działania i aktywne uczestnictwo w procesie dziejowym. Dążenie do budowy „uniwersalnego, homogenicznego państwa” oraz zamkniecie dziejów – koniec historii.

Zdaniem Straussa, filozof musi zachowywać dystans wobec polityki, ponieważ w imię poszukiwania prawdy zajmuje się kwestionowaniem zastanej rzeczywistości, w tym panującego porządku politycznego. Konsekwencją takiego wyboru powinna być bezdomność umysłu człowieka. Tylko jednostka, która opuści wspólnotę, przestanie jej służyć w sposób zgodny z oczekiwaniami, może przekazać światu treści, które w istotny sposób ten świat zmienią. Obalać po wielokroć, obalać stare mity. Jest to prawda, która dociera do nas z losu Sokratesa, z nauczania Chrystusa, z nowatorskiego odczytania Biblii dokonanego przez Spinozę. Nie wiemy, jaka będzie przyszłość cywilizacji Zachodu. Historia się nie kończy. Ludzkość powinna wymykać się utopijnym projektom w trosce nie tylko o conditio humana, lecz w imię współodpowiedzialności za losy Ziemi, za świat stworzony i wartości wytworzone przez setki pokoleń. (Po II wojnie światowej jedna z fundacji zamknęła osiągnięcia naukowe i artystyczne: najważniejsze książki, płyty CD, z dziełami światowej muzyki poważnej, reprodukcje obrazów w stalowych batyskafach i umieściła je w alpejskich niszach lodowcowych.)

Tragedie dziejowe nie powinny, ale będą się powtarzać. Cóż na to może poradzić filozof? Powinien starać się wyjść poza kierunki bazujące na interpretacji świata zastanego. Szczęśliwa byłaby sytuacja, w której filozofia mentalnych przewrotów może się powtórzyć. Czy to potrafimy?

Książka:

Leo Strauss, „O tyranii”, przeł. Paweł Armada i Arkadiusz Górnisiewicz, Wydawnictwo UJ, Kraków 2009.

* Tom zawiera korespondencję L. Straussa i A. Kojève’a opracowaną na podstawie wydania amerykańskiego z 2000 roku.

** Jerzy J. Kolarzowski, doktor nauk prawnych.