Katarzyna Kazimierowska

Palindromy i poezja czekania. O „Cichym chaosie” Grimaldiego

O rozpaczy związanej z utratą bliskiej osoby powiedziano, pokazano i napisano już chyba wszystko. Pewnie dlatego Grimaldi rozpacz zostawił innym, a w swoim filmie skupił się na trudnej sztuce odzyskiwania wewnętrznej równowagi i powrocie do życia po śmierci.

„Cichy chaos” otwiera scena, w której dwóch mężczyzn relaksuje się na plaży, by za chwilę, słysząc krzyki, wskoczyć do wody i uratować przed utonięciem dwie kobiety. Gdy niedługo potem wracają do domu jednego z nich, okazuje się, że właśnie umarła mu żona. Zamiast jednak pogrążyć się w rozpaczy, Pietro (grany przez dyżurnego cierpiącego Włocha, czyli Nanniego Morettiego, znanego z niezwykłej roli w filmie „Pokój syna”) skupia całą swoją uwagę na córce, która po śmierci matki zachowuje się, jak na okoliczności, dziwnie spokojnie. Postanawia na jakiś czas zrezygnować z pracy i każdy dzień spędza na ławce przed szkołą 10-letniej Claudii. Czekając aż córka wyjdzie ze szkoły, powoli zaczyna oswajać się z otoczeniem. Wkrótce jego ławka staje się centrum świata. Rezygnując ze swojej dotychczasowej aktywności, Pietro odkrywa, że rzeczy i tak biegną własnym, utartym torem i żadne ze zdarzeń go tak naprawdę nie omija.

To czekanie głównego bohatera na ławce nabiera wymiaru egzystencjalnego. Grimaldi pokazuje, że rezygnując z codziennego biegu, niczego tak naprawdę nie tracimy, a zyskujemy rzecz bezcenną – spokój i równowagę ducha. Ale to czekanie wzięło się z utraty i nie by go nie było, podobnie jak odzyskanego spokoju, gdyby nie utrata właśnie. Skąd ten cichy chaos w sercu bohatera? Czy pojawił się z rozpaczy po śmierci żony? Nie jest to oczywiste, bo tragedia okazuje się jedynie pretekstem do czekania. Nie wiemy, czy Pietro żonę kochał, okazuje się, że on sam zapomniał już dawno, z jaką osobą dzieli życie. Jest taka scena, w której Claudia opowiada ojcu o palindromach, o tym, że zdania takie są odwracalne, podobnie jak wiele rzeczy w życiu. Co ma na myśli? Jeśli zachowanie dzieci jest odzwierciedleniem emocji rodziców, to Claudia jest ostoją równowagi.

Oglądając „Cichy chaos”, trudno nie wspomnieć o innym włoskim filmie, w którym również rodzina musi poradzić sobie ze stratą – „Genua. Włoskie lato” Michaela Winterbottoma. Po utracie żony mąż zabiera córki do tytułowej Genui, gdzie wśród nowego otoczenia rodzina powoli zaczyna radzić sobie z traumą, choć przez długi czas balansuje na granicy załamania. U Winterbottoma utrata matki i żony to utrata silnego ogniwa spajającego całą rodzinę. Gdy jej braknie, rodzina musi na nowo wyhodować w sobie te więzi, by nie rozpaść się emocjonalnie. W „Cichym chaosie” chwilowa utrata równowagi wiąże się nie tyle ze śmiercią bliskiej osoby, ile z uświadomieniem sobie, jak mało nas z tą osobą łączyło i jak przez to bardzo odsunęliśmy się od siebie samych. Dlatego śmierć dla Pietra oznacza w konsekwencji powrót do życia. Czyżby zadziałała więc jak palindrom? Jedno jest pewne: film Grimladiego, opowiadając o życiu po stracie, tak naprawdę pokazuje trudną sztukę powrotu do tej kruchej równowagi, która pozwala patrzeć nam na rzeczy z dystansem, widzieć je takimi, jakie są i powoli, od nowa uczyć się nimi rozsmakowywać. Ten film to balsam na duszę wszystkich niezrównoważonych i pogrążonych w głośnym lub cichym wewnętrznym chaosie.

Film:

„Cichy chaos” (2008)
Reżyseria: Antonio Luigi Grimaldi
Data premiery DVD: 2009.11.07

* Katarzyna Kazimierowska, sekretarz redakcji kwartalnika „Res Publica Nowa”.