Marcin Dobrowolski

Od niepodległej Katalonii do klimatycznej katastrofy

Katalończycy przeżywają bardzo poważny dylemat, który choć stosunkowo błahy, może stanowić punkt zwrotny w historii Hiszpanii. Otóż w poniedziałkowym (14.12) wydaniu gazety „El Pais” opisano referendum niepodległościowe, które przeprowadzono w niedzielę w Katalonii. Głosowanie nie miało charakteru oficjalnego, zorganizowała je koalicja partii nacjonalistycznych. W popartym przez działaczy kultury i barcelońskie gwiazdy show-biznesu plebiscycie głosowało 30 procent uprawnionych, spośród których 95 procent opowiedziało się za niepodległym państwem w ramach Unii Europejskiej. Choć referendum nie ma żadnych konsekwencji prawnych, to wywołało zrozumiałe oburzenie w Madrycie. Zwłaszcza, że Katalonia jest najbogatszym regionem Hiszpanii i już obecnie obdarzona jest szeroką autonomią. Kto następny? – pytają Hiszpanie. W kolejce czekają Baskowie, a zapewne i inne mniejszości etniczne.

Rosyjskie „Wiedomosti” poinformowały we wtorek (15.12), że Gruzja szykuje się na kolejną wojnę. Jak podaje rosyjski dziennik, Tbilisi może podjąć próbę odzyskania kontroli nad rejonem achalgorskim we wschodniej części Osetii Południowej. „Wiedomosti” zauważają także, iż obecnie trwają dostawy broni do Gruzji z Ukrainy, Czech i Izraela. Przywołując opinię szefa rosyjskiego Sztabu Generalnego generała Nikołaja Makarowa, gazeta konstatuje, iż armia gruzińska jest dzisiaj lepiej uzbrojona, niż była w sierpniu ubiegłego roku. Oddzielony górami od pozostałej części Osetii Południowej rejon achalgorski liczy około 8 tysięcy mieszkańców, spośród których 85 procent to Gruzini. Przed zeszłoroczną wojną z Rosją był kontrolowany przez gruzińskie władze. „Wiedomosti” podają, że w rejonie tym stacjonuje obecnie wzmocniona kompania zmotoryzowana armii rosyjskiej z czołgami i artylerią. Cytowany przez dziennik szef zarządu analitycznego MSW Gruzji Szota Utiaszwili określa te doniesienia jako „prowokacyjne” i „całkowicie bezpodstawne”.

Francuzi odkrywają uroki Internetu, a dokładniej zakupów w sieci. Szukając idealnych prezentów na Święta Bożego Narodzenia, Francuzi wybierają te podarunki, które nie nadwyrężą ich budżetu. W tym roku zaoszczędzą, kupując tańsze zabawki wyprodukowane rok temu lub okazyjne prezenty sprzedawane w Internecie, podał we wtorek (15.12) „Le Parisien”. Obdarowywanie okazyjnie znalezionymi prezentami staje się sportem narodowym we Francji. Według sondaży 30 procent Francuzów podaruje w tym roku prezent kupiony w ten sposób. Aż 74 procent mieszkańców Francji jest gotowych zaakceptować na święta prezent z drugiej ręki, kupiony za pośrednictwem Internetu.

Po referendum w sprawie stawiania minaretów w Szwajcarii fala dyskusji przetoczyła się w prasie innych państw Europy Zachodniej, w których mniejszość muzułmańska stanowi znaczący odsetek społeczeństwa. Z kolei w ramach reakcji na komentarze strony islamskiej, która zauważa większą tolerancję dla meczetów w Stanach Zjednoczonych, niemiecki „Der Spiegel” (16.12) zastanawia się, czy na miejscu dawnych wież World Trade Center w Nowym Jorku powstanie pierwszy minaret. „Wydarzenia z 2001 roku, kiedy islamscy ekstremiści pozbawili życia prawie trzy tysiące osób, przeszły do historii” – komentuje gazeta. „Tylko w Nowym Jorku jest to możliwe” – zauważa Daisy Khan, przewodnicząca muzułmańskiej organizacji Asma. „Podczas gdy świat chrześcijański zabrania stawiania minaretów i zwalcza tradycję zakrywania twarzy przez kobiety muzułmańskie, sami muzułmanie wyrażają chęć pogodzenia się z chrześcijanami i kapitalistycznym Zachodem” – pisze dziennik.

„Francuzi mają kolejny powód do dumy” – oznajmia czwartkowy „Le Point”. Wyniki badań archeologicznych dowodzą, że są najstarszym narodem na kontynencie europejskim. Odnalezione ślady „prawdziwych Francuzów” pochodzą sprzed 1,57 mln lat. Żyjące wówczas w dolinie Hérault humanoidy mierzyły około 160 cm i posiadały mózg o objętości 850 centymetrów sześciennych, co stanowi jedną trzecią objętości mózgu współczesnego człowieka. „To piękny dzień dla ministra ds. imigracji, integracji, tożsamości narodowej i wspólnego rozwoju” – pisze „Le Point”. Zwłaszcza, że pierwsi Francuzi byli emigrantami z Afryki…

Sąd w Paryżu uznał firmę Renault winną śmierci jednego z jej pracowników, który trzy lata temu popełnił samobójstwo. O sprawie pisał w piątek (18.12) „El Mundo”, przestrzegając przed niebezpieczeństwami związanymi z pracą w wielkich korporacjach. Antonio B., 33-letni informatyk, po kłótni z menadżerem wyskoczył przez okno z piątego piętra centrum produkcji samochodów w Nanterre w Paryżu. Pół roku później dwóch kolejnych pracowników tego zakładu również popełniło samobójstwa. „Zdarzenia, które miały miejsce w ostatnich latach w firmie Renault, powinny być sygnałem dla innych korporacji, które na pierwszym miejscu stawiają zyski, a nie człowieka. Organizm ludzki takiego obciążenia nie jest w stanie znieść” – komentuje dziennik.

Belgijska prasa nie zostawiła w sobotę suchej nitki na porozumieniu w sprawie klimatu, do którego doszli w nocy z piątku na sobotę światowi przywódcy na konferencji w Kopenhadze. W sobotnim (19.12) komentarzu redakcyjnym dziennik „La Libre Belgique” zauważa, że uzgodniony dokument „jest oddalony o lata świetlne od pięknych ambicji i górnolotnych deklaracji wygłaszanych od miesięcy na temat ratowania planety”. Zdaniem gazety, zamiast stanąć na wysokości zadania i przejść od słów do czynów, przywódcy pokazali, że stać ich jedynie na „realpolitik”. „Bowiem – jak pisze dziennik – klimatyczny miecz Damoklesa wiszący nad planetą nie okazał się wystarczająco ciężki i groźny, by przezwyciężyć krótkoterminowe interesy finansowe”.

* Marcin Dobrowolski, dziennikarz i producent radiowy. Pracuje w Radiu PiN, gdzie jest prezenterem oraz producentem audycji „Poranek Radia PiN” i „Słowa Kluczowe”.
** Przeglądy prasy zagranicznej: codziennie w Radiu PiN o 11.20.