Paweł Marczewski
Angelus satanas, czyli mesjańska reszta
„Czas, który pozostaje. Komentarz do Listu do Rzymian” ukazuje Giorgio Agambena jako myśliciela tyleż błyskotliwego, co niecierpliwego. Książka jest pokłosiem seminariów prowadzonych przez włoskiego filozofa na uniwersytetach w Paryżu, Weronie, Evanston i Berkeley, których tematem było pierwsze dziesięć słów listu świętego Pawła. Choć w uwadze wstępnej autor deklaruje, że podczas seminariów niezmienna pozostawała „forma komentarza ad litteram, we wszystkich możliwych znaczeniach owego wyrażenia”, to Agambenowskie ad litteram okazuje się być wyjątkowo swobodne, by nie rzec – rozpasane. Choć poszczególne rozdziały, czy też, jak to zostaje określone w tekście – dni, rzeczywiście wychodzą od kolejnych słów składających się na pierwsze zdanie tekstu apostoła, to tekstualna analiza szybko ustępuje miejsca gonitwie skojarzeń, zaskakujących zestawień, erudycyjnych wtrętów.
Ta niecierpliwość wywodu oraz gwałtowne skoki myślowe mogą irytować szczególnie tych, którzy są dobrze obeznani z długą tradycją komentarzy do Listu do Rzymian – od skoncentrowanego na rozróżnieniu na ducha i literę prawa dzieła Orygenesa po podkreślającą mesjański charakteru Listu „Die politische Theologie des Paulus” Jacoba Taubesa (ta ostatnia praca jest zresztą, obok pism Waltera Benjamina i Nietzschego, jedną z podstawowych inspiracji Agambena). Irytacja ustępuje jednak miejsca zaciekawieniu i chęci polemiki, kiedy uświadomimy sobie, że „Czas, który pozostaje” nie jest w gruncie rzeczy komentarzem do klasycznego mesjańskiego tekstu, lecz swoistym tekstem programowym.
Agamben na wstępie deklaruje, że chodzi mu o „przywrócenie Pawłowym Listom rangi fundamentalnego dla zachodniej tradycji tekstu mesjańskiego”. Włoski filozof ukazuje Pawła nie tylko jako reprezentanta określonej wizji chrześcijaństwa, ale też fundatora określonego sposobu odczuwania czasu, myślenia o historii i jej końcu. Agamben w odróżnieniu od Alaina Badiou nie zajmuje się „ustanowieniem uniwersalizmu”, nie reinterpretuje Pawłowego nauczania w świeckim duchu, by ukazać stojący za nim schemat, który po odjęciu transcendencji może posłużyć nie tyle nawróceniu, co współcześnie pojmowanej emancypacji. „Czas, który pozostaje” idzie tropem wyznaczonym przez Waltera Benjamina i jego słynną metaforę, podług której teologia jest karłem zręcznie sterującym spod stołu toczącą filozoficzną grę kukłą.
Odkrycie mesjańskich korzeni leżących u podstaw zasadniczych dla nowożytnej filozofii pojęć, takich jak Heglowskie Aufhebung, Marksowska klasa czy Weberowski Beruf prowadzi do konstatacji, że wciąż nie zostało unieważnione dokonane przez Pawła „cięcie Apellesa”, które pozwala odnaleźć resztę pozostającą z podziału czasu na ten sprzed i po mesjańskiej obietnicy oraz znaleźć się w stanie wymykającym się sztywnym kategoriom prawnym. W ujęciu Agambena mesjańskie doświadczenie okazuje się być podobne do sytuacji Schmittiańskiego stanu wyjątkowego. Prawo i zwykły czas nie zostają zniesione, lecz zawieszone zostaje ich obowiązywanie. Dotychczasowe regulacje, odgrywane wcześniej przez ludzi społeczne i zawodowe role trwają jak gdyby nigdy nic. Kluczowe jest jednak owo jak gdyby, które wskazuje, że w istocie nic nie pozostało już takie samo, pojawiła się bowiem perspektywa końca.
Tak ujęty mesjanizm okazuje się być otwarciem zarówno na zbawienie, jak i bezprawie. Przez wyrwy w czasie, przez uchyloną furtkę prawa, wygląda Benjaminowski Agesilaus Santander, odczytywany przez Scholema jako anagram określenia Angelus Satanas. Pseudonim, którym Walter Benjamin opatrzył zapis widzenia, jakiego doznał na Ibizie w 1933 roku, wskazuje na figurę świętego antychrysta, anomicznego prawodawcy. Obraz ten Agamben łączy z wersetem z Drugiego Listu do Koryntian (2Kor 12:7), w którym ów szatański wysłannik przychodzi pod postacią „ościenia dla ciała”. Fragment ten brzmi w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia następująco: „Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą”.
Agamben nie komentuje szerzej tego passusu. Zauważa zbieżność mesjańskiej kondycji z sytuacją stanu wyjątkowego. W pewnym momencie zestawia ogłoszone tuż przed przejęciem władzy przez NSDAP „Rozporządzenie o ochronie narodu i państwa”, uchylające szereg artykułów niemieckiej konstytucji, z Pawłową mesjańską zasadą niewykonalności prawa wyrażoną w twierdzeniu „z czynów prawa żadne ciało nie zostanie usprawiedliwione przez Boga” (Rz 3:20). Otwiera tym samym interpretacyjną otchłań, w której mesjanizm przestaje być obietnicą zbawienia, a staje się przyrzeczeniem śmierci. Nie pochyla się jednak na dłużej nad zasygnalizowaną przez Pawła w Drugim Liście do Koryntian i powtórzoną przez pseudonim Benjamina drogą wyjścia z otchłani. Jest nią ów niewielki oścień, lekarstwo przed mesjańską pychą, które pozwala przeistoczyć Zagładę w Przestrogę i ocalić samą możliwość zbawienia.
Książka:
Giorgio Agamben, Czas, który zostaje. Komentarz do Listu do Rzymian, przełożył Sławomir Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2009.
* Paweł Marczewski – historyk idei, socjolog. Doktorant w Instytucie Socjologii UW. Członek redakcji “Przeglądu Politycznego” oraz redakcji “Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 53 (3/2010) z dn. 19 stycznia 2010 r.