Joanna Klimczyk

Odcienie pożądania

Ona, Léonie Vallon, zwana Léą de Lonval, czterdziestodziewięcioletnia zamożna kurtyzana, posiadaczka „ciała dobrej jakości”, ale i kobieta z klasą, która wie, że nawet najbardziej krągłe pośladki i atrakcyjne piersi, o doświadczeniu nie wspominając, nie wygrają z metryką. On, czyli Fred, znany bardziej jako Chéri, dwudziestopięciolatek, syn dawnej damy do towarzystwa i „przyjaciółki” Léi, rozpieszczony i zblazowany dandys, zwolennik wygodnego życia na cudzy koszt.

Ona, gustująca w luksusie, starych winach i dorastających młodzieńcach, właściwie nie wie, czemu sześć lat trwa w związku z tym irytującym chłopcem o brzydkim uśmiechu, fatalnych manierach i którego ars amandi czyni dość przeciętnym kochankiem. A jednak kiedy Chéri żeni się z młodziutką i śliczną, zakochaną w nim Edmee, Léa nie mogąc znieść rozłąki z kochankiem, wyjeżdża.

Dojrzała kobieta uganiająca się za młodzieniaszkiem i młodzieniaszek testujący swój urok na wytrawnej kobiecie przekonani, że panują nad swoimi reakcjami, to jeden z ulubionych motywów literatury belle époque o finale łatwym do przewidzenia: złamanym sercu obojga. I choć fabuła jest mało oryginalna, to nie ona decyduje o sile książki Colette. Autorka „Klaudyny” stworzyła literacki majstersztyk, w którym szaleńcze wręcz kobiece zauroczenie młodym mężczyzną zmusza do konfrontacji z własnym starzejącym się ciałem, jego potrzebami i lękami. Konfrontacji, której wynik zgodnie z zasadami konwenansów należy starannie ukrywać, biorąc udział w teatrze hipokryzji, co w praktyce oznacza publiczny, sztuczny entuzjazm dla planów ożenku Chériego. Warto w tym miejscu wspomnieć o mistrzowskich dialogach między Léą a matką Chériego oraz między Chérim a Edmee.

Colette odsłania gamę doznań, których zmysłowa kobieta nie chce, nie potrafi się wyrzec; doznań, których nie znajdzie u mężczyzny w sile wieku, bo świadomość miejsc, na których czas odcisnął swoje piętno okazuje się dla niej zbyt natarczywa i odpychająca. Powieść Colette jest niewątpliwie peanem na cześć świeżości, zmysłowości i młodości. Wyrazem miłości ciała i do ciała. Manifestem pożądania i nieustającą tęsknotą za namiętnością. Gotowością do ulegania zmysłom nawet za cenę, którą rozsądek odrzuca. Peanem przekonującym, bo napisanym subtelnym językiem buzującym zmysłowością.

Atutem polskiej edycji jest strona edytorska. Wydawnictwo W.A.B. wydało „Chéri” w twardej okładce w bardzo poręcznym formacie kieszonkowym. Książka okraszona jest fotosami z ekranizacji wyreżyserowanej przez Stephena Frearsa* (tego samego, który nakręcił „Niebezpieczne związki” z Michelle Pfeiffer, Glenn Close i Johnem Malkovichem), w której główne role odgrywają niezawodna w takich kreacjach Michelle Pfeiffer i Rupert Friend.

Na koniec warto dodać, że sześć lat po premierze „Chéri”, Colette opublikowała drugą część powieści o wiele mówiącym tytule „La Fin de Chéri” (1926). Mam nadzieję, że książka ta zostanie wydana po polsku jeszcze zanim Stephen Frears lub, nie daj Boże, ktoś inny pokusi się o jej sfilmowanie.

* Film miał premierę 10 lutego 2009 na Festiwalu w Berlinie.

Książka:

Colette, „Chéri”, przeł. Anna Topczewska, Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 2010

** Joanna Klimczyk, doktor filozofii.

„Kultura Liberalna” nr 56 (6/2010) z 9 lutego 2010 r.