Karolina Wigura

Psoty z żukiem

1.

Centralnym elementem ilustracji, która znalazła się na okładce pierwszego wydania „Metamorfozy” Franza Kafki, nie jest żaden konkretny fragment rysunku. Jest nim gwałtowność ruchu, który wykonuje mężczyzna, odwracający się od ciemności za wpół otwartymi drzwiami.

Ruch jest tak intensywny, a czerń otwartego pokoju tak ciężka, że w pierwszej chwili myśl biegnie przede wszystkim w kierunku tego, przed czym mężczyzna się odwraca. Treść opowiadania nasuwa myśl o obrzydliwym robaku, w którego ciele obudził się pewnego ranka Gregor Samsa.

Dopiero po chwili, przyglądając się okładce, zaczynamy zadawać sobie pytanie. Jeśli w ciemności pokoju znajduje się robak, kim jest ten człowiek, ubrany w szlafrok i pantofle?

Rodzina Gregora, poza nim samym, składała się z trzech osób. Ilustracja w sposób oczywisty nie może przedstawiać ani astmatycznej pani Samsa, ani jej siedemnastoletniej córki Grety. Czarne włosy i postura mężczyzny na okładce raczej wykluczają też starego ojca. Trzech tajemniczych panów, którzy wynajmowali u Samsów pokój, miało nosić brody. Pozostają jeszcze sprzątaczki – wykluczone. I prokurent, któremu w dzień metamorfozy nie szkoda było nadkładać drogi (a jakże!), by sprawdzić, dlaczego młody pracownik spóźnia się do pracy całe kilkadziesiąt minut. Prokurenta posądzalibyśmy jednak raczej o inny strój.

Mężczyzną na ilustracji może być zatem tylko… Gregor Samsa.

Niemożliwe? A jednak.

2.

„Gdy martwe ciało Gregora zostaje odkryte następnego ranka przez sprzątaczkę, ciepła fala ulgi przenika owadzi świat jego nikczemnej rodziny. […] Gregor jest człowiekiem w owadzim przebraniu; jego rodzina to owady przebrane za ludzi. Wraz ze śmiercią Gregora ich owadzie dusze doznają wreszcie radości” – stwierdza Vladimir Nabokov.

Autor „Lolity” poświęcił „Metamorfozie” esej, w którym rozprawił się wpierw z jednostronnością analizy religijnej Maxa Broda. Następnie wyśmiał tych, którzy przekonują o słuszności analizy psychoanalitycznej (Kafka nazywał przecież metodę Zygmunta Freuda „bezsilnym błędem”). Wreszcie Nabokov wyjaśnia nam, że opowiadanie Kafki jest… literacką fantazją. Tak, właśnie. Jest fantazją w całości, a nie fantazją dotyczącą tylko przemiany głównego bohatera w robaka. Do świata fantazji należy nie tylko przemiana Gregora. Należy do niego także okrucieństwo i małość reakcji jego bliskich.

Czyż to mogłoby tłumaczyć zagadkę okładki? Gregor pozostał wewnętrznie człowiekiem i to on ma prawo odczuwać rozpacz, gdy widzi agresję ojca, egoizm siostry, obojętność matki?

Jednak interpretacja Nabokova rozczarowuje niewiernością. Niewiernością intencjom Kafki, doprowadzoną do tego stopnia, że autor „Bladego ognia” próbuje przekonać nas nawet, że Gregor Samsa miał skrzydła, chociaż nie był tego świadom. Szkicuje też odpowiednie ilustracje.

3.

Mamy powody, by sądzić, że Kafka nie chciał, by rozumiano przemianę Gregora w sposób tak dosłowny. Niemal przyrodniczy język opisu miesza się w końcu z antropomorficznym przypominaniem o „głowie”, „ustach” i „oczach” młodego Samsy. Kafka nigdy do końca nie określił, czy Gregor wyglądał raczej jak karaluch, czy żuk, czy raczej rodzaj wielonożnego parecznika. Gregor nie przeistoczył się bowiem w żadnego konkretnego owada.

Mówiąc kolokwialnie, świat miał z Gregorem kłopot. Ale w jakim świecie żyje Gregor? Mówi o tym znakomicie pierwsza, przezabawna scena opowiadania. Gregor, widząc co się z nim stało, zastanawia się nie nad swoją opłakaną postacią, ale nad tym, czy zdąży na pociąg o siódmej rano. Świat biura i pracy jest wszechobecny. Choć zapach weberowskiego etosu pracy wciąż unosi się w powietrzu, to przecież Kafka opowiada o świecie, w którym od dziewiętnastowiecznej dyscypliny i porządku zrealizowanej utopii oświeceniowej coś zaczyna odstawać. To, co w tym porządku nie mogło zmieścić się, niezależnie od starań. To nie Adornowskie i Horkheimerowskie „indywiduum”, które nie daje zmieścić się w „oświeceniowej racjonalizacji”. To jakaś… nowość. Ukształtowany przed Kafką świat nie jest w stanie okiełznać słowami tego, co w tym świecie się nie mieści. Tego, co się od niego odkleja. Co niszczy obraz całości i tworzy niezbywalną sprzeczność.

4.

Powiedzmy więc, że Gregor przeistoczył się w coś. Zasadnicza jest ta nieścisłość. Brak jednego słowa. Brak całego języka?

la belle epoque dobiegała końca z ekscytującym szelestem okładek.

***

Książka:

Franz Kafka, „Die Verwandlung”, Stuttgart: Reclaim 2001.

Esej Vladimira Nabokova:

http://victorian.fortunecity.com/vermeer/287/nabokov_s_metamorphosis.htm

Źródła ilustracji:

Wikipedia, victorian.fortunecity.com

* Karolina Wigura, doktor socjologii, dziennikarz. Członek Redakcji „Kultury Liberalnej”, piątkowego dodatku „Kultura” do „Dziennika” i miesięcznika „Europa”.