Łukasz Pawłowski
Powrót płynnej nowoczesności
„Nowa kultura kapitalizmu”, najnowsza spośród wydanych po polsku prac Richarda Sennetta, została opracowana na podstawie wykładów wygłoszonych przez niego przed kilku laty na Uniwersytecie Yale. Ich rezultatem jest krótka książeczka, która, podobnie jak prace Zygmunta Baumana, Marshalla Bermana, Urlicha Becka czy Anthony’ego Giddensa, opowiada o „nowej”, „płynnej”, „wykorzenionej”, „ponowoczesnej”, „zindywidualizowanej” rzeczywistości współczesnego świata. Temat ten był podejmowany już wielokrotnie, także przez samego Sennetta w wydanej w 1998 roku (wyd. pol. 2006) „Korozji charakteru”. „Nowa kultura kapitalizmu” dostarcza opisu kolejnych zjawisk, wspierających teorię płynności, ale nie wnosi do dyskusji wiele nowego.
Głównym tematem książki są wymagania, jakie stawia przed ludźmi współczesna, ponowoczesna gospodarka kapitalistyczna, którą autor porównuje z epoką tzw. prostej nowoczesności z pierwszej połowy XX wieku – czasów biurokratyzacji i „żelaznej klatki” Maksa Webera oraz wielkich fabryk i planów maksymalizacji efektywności pracy proponowanych przez Henry’ego Forda i Frederica Taylora. Gospodarka początków kapitalizmu, chociaż silnie krytykowana za postępujące urzeczowienie robotnika i sprowadzanie jego roli do kolejnej maszyny, którą należy możliwe najefektywniej wykorzystać, niosła ze sobą również pewne pozytywy. Jednym z nich było, zdaniem Sennetta, względnie mocne zakorzenienie jednostki w jej społeczno-zawodowej roli, przejawiające się przede wszystkim pewnością zatrudnienia. Robotnik zaczynający pracę w danej fabryce w latach 40. mógł być niemal pewny, że w tej fabryce ją zakończy, podczas gdy dziś miejsce zatrudnienia będzie zmuszony zmienić co najmniej kilkakrotnie.
W czasach „prostej nowoczesności” społeczeństwo industrialne kwitło, powstawały nowe fabryki, strumienie ludzi napływały ze wsi do miast, a praca stawała się coraz lepiej zorganizowana i coraz bardziej wydajna. Bogactwo mierzono wówczas liczbą posiadanych hal fabrycznych lub maszyn czy też tonami odlanej stali lub tysiącami ukończonych samochodów. Był to czas, kiedy kapitał był jeszcze silnie zakorzeniony w rzeczywistej produkcji materialnej, a jego swobodny przepływ utrudniały wyraźne granice narodowe. Ten stary układ sił załamał się, zdaniem Sennetta, w pierwszej połowie lat 70., kiedy to na skutek kryzysu naftowego podjęto decyzję o odejściu od modelu wypracowanego w Bretton Woods. Uwolniony kapitał zaczął swobodnie przenosić się z miejsca na miejsce, zasilając inwestycje na całym świecie, a jednocześnie stając się coraz bardziej wirtualny. Gospodarki zachodnie weszły w epokę nowego kapitalizmu, a wraz z nim nowej kapitalistycznej kultury.
Jakie wymagania stawia jednostce ta nowa rzeczywistość? Idealny człowiek „nowego kapitalizmu” to osoba „gotowa porzucić wszystko, co stabilne, zrzec się tego, co posiada. Ideał ten stał się praktycznie koniecznością dla szefów próbujących poradzić sobie z presją niecierpliwego kapitału”. Raz zdobytą wiedzę musimy nieustannie odtwarzać, podważając przy tym same jej podstawy. Największym przewinieniem współczesnego człowieka jest choćby chwilowy postój i oparcie się na posiadanych doświadczeniach. Kluczową cechą wymarzonego „ja” nowej gospodarki jest „zdolność do rezygnacji, pozbycia się raz ustanowionej rzeczywistości”.
Te nowe warunki mogą przynieść ze sobą dwojaki skutek. W najlepszym razie prowadzą do „zdolności myślenia perspektywistycznego o tym, co można by zrobić, wychodząc poza dany kontekst czy referencję”, w najgorszym (i niewątpliwie częstszym) sprawiają, że człowiek „pozbywa się odniesienia do doświadczeń i ciągów okoliczności (…) ignoruje znaczenie emocjonalnych więzi” i nie pozwala sobie na dokładne zgłębienie danego problemu. W prostej nowoczesności praca polegała przede wszystkim na doskonaleniu pewnej konkretnej umiejętności – kunsztu, jak nazywa ją Sennett. Obecnie zwraca się uwagę nie tyle na umiejętności, co na zdolność ich szybkiej zmiany i nabycia nowych. Ważniejszy od dotychczasowego doświadczenia staje się tzw. potencjał rozwoju.
Ten nowy model gospodarczy odpowiada także za kryzys polityki w klasycznym rozumieniu tego słowa. Zdaniem Sennetta to „gospodarka stworzyła klimat polityczny, w którym obywatele mają problemy z myśleniem charakterystycznym dla dawnych mistrzów rzemiosła”. A jak myślał mistrz rzemiosła? „(…) Dobry rzemieślnik to ktoś więcej niż tylko sprawny manualnie technik. Pragnie on zrozumieć, dlaczego dany kawałek drewna lub fragment kodu komputerowego nie chce funkcjonować; pytanie to staje się angażujące i przez to wytwarza obiektywne przywiązanie”.
W nowym kapitalizmie szanse na wypracowanie takiego zaangażowania są niewielkie, ponieważ ideałem jest jednostka zdolna do zmiany, otwarta i chwytająca się różnych okazji (zewsząd słyszymy nawoływania by w swoim życiu nie przegapić „żadnej nadarzającej się okazji”). Człowiek współczesny ślizga się po wielu aspektach rzeczywistości, żadnemu nie poświęcając nadmiernej ilości czasu lub uwagi. „Umysłowa ruchliwość wzbrania się przed dogłębnym poznaniem czegokolwiek. […] Zamiast zamknięcia się na pewne możliwości kultura radzi, by się im poddawać; aby być wolnym należy przecinać więzi, zwłaszcza te, które wymagają czasu”.
Tak oto przedstawia się diagnoza współczesności zdaniem Sennetta. Jest to opowieść znana już z prac wielu autorów, choćby tych, których nazwiska przywołałem na początku artykułu. „Kultura nowego kapitalizmu” nie wnosi do tej tematyki wiele nowego i podobnie jak prace poprzedników nie jest pozbawiona poważnych słabości.
Chociaż koncepcja „płynnej rzeczywistości” ponowoczesnego świata na pierwszy rzut oka wydaje się atrakcyjna i trafna, przy bliższej analizie okazuje się, że jej największa wada polega właśnie na… nadmiernej trafności. Teoriami Baumana, Becka czy Giddensa jesteśmy w stanie wyjaśnić wszelkie, nawet sprzeczne zjawiska społeczne. Nie spełniają więc one podstawowego wymogu, jaki od czasów Poppera stawiamy teoriom naukowym – wymogu falsyfikowalności. Oto przykład: posługując się metaforą płynności, możemy wytłumaczyć dezintegrację więzi społecznych w wielu wspólnotach, mówiąc, że jest to wynik braku pewności zatrudnienia, szybkiej dewaluacji raz zdobytej wiedzy, wysokiego tempa zmian w niemal każdej dziedzinie życia i związanego z tymi wszystkimi czynnikami wysokiego poziomu niepewności. Jak jednak wyjaśnić wzrost liczby nowych wspólnot, bardzo często radykalnych, w których więzi społeczne nie tylko nie osłabły, ale stały się jeszcze silniejsze? Dokładnie tą samą teorią, tym razem uznając pojawienie się takich grup za… odmienny typ reakcji społecznej na opisane przed chwilą, ponowoczesne przemiany. Niezależnie od tego, czy za oknem pada deszcz, czy świeci słońce, jesteśmy w stanie wytłumaczyć ten stan rzeczy za pomocą tego samego wyjaśnienia.
To zresztą nie jedyny problem teorii ponowoczesności, ale książka Sennetta tej kwestii nie podejmuje. „Kultura nowego kapitalizmu” to jedynie krótki, chociaż równocześnie przystępnie napisany i niewątpliwie w pewnym stopniu prawdziwy, opis określonego wycinka współczesnej rzeczywistości.
Książka:
Richard Sennett, „Kultura nowego kapitalizmu”, przeł. Grzegorz Brzozowski i Karol Osłowski, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2010
* Łukasz Pawłowski, doktorant w Instytucie Socjologii UW, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 63 (13/2010) z 30 marca 2010 r.