Szanowni Państwo, coraz częściej, zamiast chodzić do kina lub wypożyczalni, ściągamy filmy z Internetu lub oglądamy je, umieszczone w dziesięciominutowych kawałkach w serwisie „You Tube”. Takie postępowanie w większości krajów jest zabronione, jednak nie brakuje osób, które uważają, że dzieła sztuki powinny być dostępne dla każdego i w ten sposób przyczyniać się do dobrostanu w społeczeństwie. Inni argumentują, że dzieła sztuki są unikalnymi produktami umysłu jednostki, a skoro tak, powinny być chronione jako forma własności. Symbolicznym protagonistą pierwszego punktu widzenia może być Markiz de Condorcet, a drugiego – Denis Diderot – obaj spierali się o to już w epoce Oświecenia. Czy ochrona tak zwanych dóbr niematerialnych jest zasadna? I – co być może ważniejsze – jak ma się do norm moralnych? Na to pytanie odpowiada dziś w pierwszej części cyklu Jacek Bienias, radca prawny.

* * *

Jacek Bienias

Moralne, niemoralne?

Tylko bardzo rzadko mamy do czynienia z sytuacją, gdy obszary regulacji norm prawnych i moralnych do siebie przystają. Bardzo często naruszenie prawa nie jest naruszeniem normy moralnej. Tak jak normy moralne nie są wyznacznikami prawidłowości stosowania prawa. Dalej, jeżeli prawo jest napisane prawidłowo, naruszenie normy prawnej zwykle pociąga za sobą sankcję. Norma moralna nie ma takiego charakteru.

Bardzo dobry jest tu przykład prawa autorskiego. Nie każde nieuprawnione posługiwanie się dobrem chronionym prawem autorskim – utworem muzycznym, audiowizualnym, czy programem komputerowym – jest naruszeniem normy moralnej. Można wyobrazić sobie sytuację, gdy ktoś bezprawnie posługuje się dobrem chronionym prawem autorskim, robi to jednak w najlepszej wierze. Niekoniecznie wiedząc, że to dobro, z którego w danym momencie korzysta, nie jest wykorzystywane w sposób, który został zamierzony przez autora.

Prawo autorskie często zabrania ściągania z Internetu różnych utworów. Nie zawsze jednak jesteśmy w stanie stwierdzić, czy utwory zostały tam umieszczone zgodnie z prawem. Możemy jedynie mieć mniej lub bardziej uzasadnione przypuszczenia. Na przykład, gdy oglądamy film, umieszczony w serwisie „You Tube”, nie jesteśmy w stanie zidentyfikować, czy ten, kto podpisał się jako umieszczający go w sieci, jest uprawniony do takiej czynności, czy nie. Choćby gdy chodzi o kreskówki, umieszczane często na „You Tube” w całości, często przypuszczać można, że to właściciel praw autorskich sam je tam umieścił, by przedłużyć ich funkcjonowanie na rynku. Oglądanie takich kreskówek nie musi stanowić więc złamania moralnego zakazu kradzieży.

Oglądanie filmów z „You Tube” może jednak okazać się nielegalne. I – niestety – jak w wielu innych przypadkach działa tu zasada, zgodnie z którą nieznajomość prawa szkodzi. Nie znaczy to jednak, że norma moralna – jeśli oglądaliśmy filmy w dobrej wierze – zostaje naruszona.

Jak wybrnąć z tej sytuacji? Myślę, że ważne jest tu prawdopodobnie niemodne dziś odwołanie do sumienia. Oczywiście, z punktu widzenia, nazwijmy to, pozytywistycznego, sumienie to żadne kryterium. Ale jeśli myślimy o człowieku, który wraz z uczuciami, z sercem stanowi jedną całość – możemy pozwolić sobie na to, by powiedzieć co innego. Otóż, że człowiek postępujący moralnie, który (przynajmniej wobec siebie) jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czym jest sumienie, może postępować wbrew prawu i – co więcej – być z tego dumny.

Ta postawa jest, siłą rzeczy, względna. W jakimś stopniu jesteśmy jednak uprawnieni, by rozstrzygać, przestrzeganie której normy prawnej jest w zgodzie z naszym sumieniem, a której nie.

Tu, oczywiście, pojawia się kłopot. Trudno mówić o tworzeniu „ad hoc” takich reguł postępowania dla społeczeństwa. Nie możemy dać całemu społeczeństwu sygnału: „decydujcie sami, czy przestrzegacie prawa, czy nie”. Możemy jedynie powiedzieć, że to raczej my, nie przestrzegając danej normy z powodów moralnych, godzimy się na dolegliwość danej sankcji. Bierzemy to jednak na siebie.

Natomiast nie może być tak, że nie przestrzegając prawa i powołując się na własne normy moralne, jesteśmy zwolnieni z obowiązku jego przestrzegania. Państwo, w obrębie którego żyjemy, musi wyznaczać pewne reguły postępowania.

* Jacek Bienias, radca prawny.

„Kultura Liberalna” nr 64 (14/2010) z 6 kwietnia 2010 r.