Sebastian Szymański
„Dzieło całego mojego życia”
Nie „Panią Bovary” i nie „Szkołę uczuć”, nie „Salambo” i nie „Trzy baśnie”, nawet nie „Bouvarda i Pécucheta”, tylko właśnie „Kuszenie świętego Antoniego” określił Flaubert jako „dzieło całego mojego życia”. Zanim w grudniu 1873 roku na biurko Georges’a Charpentiera, wieloletniego wydawcy utworów francuskiego pisarza, trafił zapakowany w śnieżnobiały papier przewiązany bladoniebieską wstążką manuskrypt tego utworu, miał już za sobą bardzo długą historię.
„Kuszenie świętego Antoniego” powstawało trzykrotnie. Po raz pierwszy do 1849 roku, jeszcze jako dzieło naznaczone romantycznym rozczarowaniem. Najważniejszą pokusą, z jaką zmaga się w nim święty Antoni, jest pragnienie wiedzy nieznajdujące zaspokojenia. W duchu romantycznego nihilizmu kończy się obrazem umarłych bóstw, na tle którego Diabeł zapowiada swój tryumfalny powrót. W 1856 roku Flaubert kończy drugą wersję, w której pustelnik zmaga się przede wszystkim z herezjami, zwalczając w przydługich tyradach wywody gnostyków i pogan.
W ostatecznej wersji wewnętrzne rozterki Antoniego stanowią podsumowanie przemyśleń Flauberta. Eremita przechodzi przez kolejne kuszenia, ale na wątpliwości podsuwane w każdym z nich nie znajduje definitywnej odpowiedzi. Antoni mierzy się tu z argumentami herezjarchów, konkurencyjnymi wizjami świata podsuwanymi przez inne religie, wątpliwościami co do pewności wiedzy i niedającymi się rozstrzygnąć zagadkami teologicznymi. Jednak pytania stawiane przez świętego nie znajdują odpowiedzi. Antoni ostatecznie akceptuje brak pewności i dochodzi do afirmacji życia, tak samo jak Flaubert, który z niepewności i podważalności wszelkich opinii uczynił zasadę estetyczną swojej dojrzalej twórczości.
„Kuszenie” jest swojego rodzaju syntezą form, którymi parał się francuski pisarz. Ni to opowiadania, ni powieść, podzielone na kwestie jak dramat. Flaubert próbuje przekroczyć tu ograniczenia formalne, tak jak we wszystkich swoich utworach usiłował przekroczyć ograniczenia stylu.
Nowe tłumaczenie, którego autorem jest Piotr Śniedziewski, zastępuje pochodzący z przełomu XIX i XX wieku przekład Antoniego Langego. Czytelnik nie musi już brnąć przez osobliwości młodopolszczyzny skutecznie maskujące to, co stanowi znak rozpoznawczy pustelnika z Croisset – styl. Smaczku temu wydaniu dodają pochodzące od tłumacza przypisy, które – zapewne nieświadomie – parodiują styl not sporządzanych przez Bouvarda i Pécucheta.
Książka:
Gustave Flaubert, „Kuszenie świętego Antoniego”, przeł. Piotr Śniedziewski, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2010
* Sebastian Szymański, tłumacz.
„Kultura Liberalna” nr 77 (27/2010) z 29 czerwca 2010 r.