Jerzy J. Kolarzowski
Iredyński. Odsłona druga
Edycja. Wiosną 2010 r. ukazał się drugi tom Dzieł Zebranych Ireneusza Iredyńskiego pod tytułem „Związki Uczuciowe”. Zawiera trzy utwory pisarza: Armelle, Fascynacja, Koniec i początek. Istotnym walorem edycji jest blok tekstów o Iredyńskim, zamieszczony na początku i na końcu tomu. W części zatytułowanej Zamiast wstępu znalazły się wypowiedzi Krzysztofa Mętraka, Jacka Łukasiewicza, Wacława Tkaczuka i początkowy fragment dłuższego tekstu Włodzimierza Maciąga – wszystkie sprzed 40 lat, tj. z roku 1970. W dziale Zamiast posłowia znalazły się pośmiertna nota o pisarzu Zbigniewa Jerzyny z 1986 r. i fragment współcześnie pisanych wspomnień pani Doroty Marczewskiej. Całość zamyka kilkunaście zdjęć I. Iredyńskiego, niektóre w towarzystwie żony Teresy i jej córki z pierwszego małżeństwa, zdjęcia babci pisarza, dwa telegramy do żony. Iredyński wygląda na nich, jak szczęśliwy, choć zmęczony i mocno doświadczony przez życie mężczyzna. Słowo pośmiertne Zb. Jerzyny oraz esej – wspomnienie D. Marczewskiej (pasierbicy pisarza), tworzą sympatyczny kontekst, pomagający w odczytaniu całości prozy zebranej w tym tomie.
Niemożliwość uczuć. I. Iredyński jest pisarzem, który szeroko i obficie wypowiada się na temat uczuć, relacji do przyjaciół i płci przeciwnej. Jego męscy bohaterowie są młodzi, otwarci do ludzi, podejmują zmagania i potrafią walczyć o swoje miejsce w życiu. Płeć przeciwna często jest opisywana wyrywkowo i traktowana instrumentalnie. Kobiety jakby były stworzone dla mężczyzn i bycie z mężczyzną kreuje ich całościowy wizerunek. Są namiętne, atrakcyjne, dążące do erotycznego spełnienia a jednocześnie pokrętne i nieprzewidywalne. Nie po raz pierwszy okazuje się, że siermiężne tło socjalistycznej ojczyzny to świetny kontrast dla opisów zachowań wypływających z mody i rewolucji seksualnej. W tym kontekście pragnienia uczuć w świecie ograniczonych bodźców i motywów nabierają pierwszorzędnego znaczenia. Eschatologia jest niewidoczna, najbliższa przyszłość została zaplanowana przez rządzących, którzy w miarę możliwości dbają o zaspokojenie podstawowych potrzeb jednostki. Owszem, młodym ludziom może czasem brakować pieniędzy ale świat generalnie stoi otworem. Pytanie jest tylko, z kim będzie się tę przyszłość zagospodarowywać. I w tym momencie zaczyna się odsłona dramatu tkwiąca w pomieszaniu kultur i środowisk, w kilkanaście lat po wielkiej, tragicznej wojnie. Pewne motywy w prozie Iredyńskiego się powtarzają. Starsza kobieta, która przeżyła obóz koncentracyjny i dożywa swych dni, pijąc i tłumacząc literaturę angielską, główny bohater opowiadania Fascynacje ma za sobą przeszłość partyzancką, o której opowiada w programie telewizyjnym. Idylla przeszłości jest przed i poza horyzontem wojny. Jest cudowna i nie do wyobrażenia a tym bardziej że niemożliwa do jakiejkolwiek ekspresji nawet w literaturze. Na tę przeszłość, jej znaczenie w określonych chwilach jest otwarty jedynie główny bohater, wysubtelniony młodzieniec z dobrego domu, tylko jemu udaje się zajrzeć poza wojenną kotarę historii – może uczynić to tylko na chwilę i tylko ukradkiem – często przez przypadek.
Sens życia. Na kartach prozy autora Fascynacji dzieci emanują okrucieństwem, a młodzież bezmyślnością, małodusznością i koniecznością zdobywania i udowadniania sensu swego istnienia. Trudno powiedzieć, czy wynika to z warunków, w których przyszło im dojrzewać i odkrywać świat, czy też z powodów ich nikłego wyposażenia w osobisty i kulturowy background. Konsumpcja alkoholu i uprawianie seksu to w wielu fragmentach prozy autora Dnia oszusta węzłowe i zwornikowe momenty całości, nadające koloryt tej prozie i budujące jej filmową wartkość. Kiedy Iredyński wydawał swoje Związki uczuciowe po raz pierwszy – w roku 1970 – M. Hłasko już nie żył, J. Głowacki i A. Pastuszek zaczynali swoje literackie kariery. Kino moralnego niepokoju jeszcze się nie zaczęło. Polityczna i kulturalna mapa Polski ulegała przemianom od swojskiej gomułkowszczyzny do spektakularnej ery Gierka. Życie społeczne musiało zacząć się wycofywać pod wpływem publicznego dekorum z podziałem Polski na 49 województw a w każdym musiał powstać komitet partii i gmach nowej komendy MO. Współczynnik cynizmu w społeczeństwie był wystarczający, by głosić z przekonaniem teorię wzajemnego zbliżania się do siebie, do tej pory dwóch antagonistycznych ustrojów, socjalizmu i kapitalizmu. Można zatem odczytać prozę Iredyńskiego jako mistrzowsko przeprowadzoną analizę archeologii pozorów. Fałszem okazuje się dosłownie wszystko: miłość, przyjaźń, patriotyzm, przyzwoitość. Nie ma uczuć wolnych i odpornych na zarażenie się chorobą, której nazwa powinna oznaczać królestwo pozorności. W takim świecie nie jest możliwe żadne spełnienie a jakikolwiek dramatyzm ma wymiar tyleż komiczny, co groteskowy, oderwany od wszelkiej istotności, od zakorzenienia.
Niepokój bez terapii. Jest jednak coś, co w prozie Iredyńskiego niepokoi. Łatwo się ją czyta, utwory są dobrze napisane, a mimo to czegoś w tym brakuje. Piękność z opowiadania Armele okazuje się żoną badylarza, która urozmaica sobie życie, zapraszając do sypialni młodych mężczyzn, za zgodą męża. Główny bohater Fascynacji, idol młodzieży i artystów wyjeżdża na stałe do USA, a zapatrzonemu w niego narratorowi nie pozostaje nic innego, jak wrócić po pożegnaniu z lotniska i znaleźć pocieszenie w ramionach byłej żony swego mentora. W małej formie literackiej Koniec i początek małżonek napawa się własnym monologiem, cichym buntem żony, wypływającym z niezrozumienia męskiego monologu i jej gestami rezygnacji. O co w tym wszystkim chodzi? Człowiek został wyidealizowany w lewicowej myśli społecznej? Ingerencja państwa w osobiste relacje intymne między ludźmi okazała się za płytka i stąd każde marzenie okazuje się nie wiele więcej warte od splunięcia. Ideały lądują na dworcowej ławce lub w scenerii na tyle podrzędnej, że wstyd mieć jakiekolwiek ideały. Socjalizm wyidealizował człowieka, który okazał się dwunożnym, bez powodu złośliwym zwierzęciem?
Narcyzm, lekkość w podejściu życia, pozór emancypacji upodabnia pisarstwo Iredyńskiego do twórczości Jerzego Kosińskiego. Bohater nie może skonfrontować się ze swoim wnętrzem bez narażenia się na utratę zmysłów i wieloletnie zakłócenia w równowadze psychicznej. Tyle tylko, że bohaterowie Kosińskiego żyli w stabilizacji, w krajach zamożnego Zachodu, nawet jeżeli w czasach okupacji byli dziećmi, które musiały ukrywać się i były to dzieci Holocaustu. W świecie, gdzie przyjemność i pogoń za własnymi wyobrażeniami musi jednocześnie wystarczyć i wszystko zagłuszyć, nie ma miejsce na głębszą refleksję. Nie ma miejsca nawet na nietzscheański nihilizm. Nihilizm przynajmniej wymaga uczciwości nawet wobec własnej nikczemności. Styl życia, który się prowadzi powinien zostać nie tylko opisany ale poddany drobiazgowej analizie – ujęty werbalnie i narracyjnie w treści mające wykazywać miejsca przecięcia z dotychczasową kulturą. Żyjąc w systemie autorytarnym warto pokusić się o snucie refleksji filozoficznej nad filozofią granicy. Coś leży po jednej stronie, coś po drugiej. Istnieją barwy i smaki a ich oczywistość nie powinna przyprawiać o zawrót głowy. Trzeba umieć rozdzielać wolność od niewoli, słabość od siły, szlachetność od nikczemności. Naiwny western umożliwił zadomowić pustkowia amerykańskiej prerii. Nietzscheanizm w recepcji W. Gombrowicza czy M. Kundery stawia czytelnika wobec problemu upadku etosu narodowych inteligencji. Bohaterowie tych emigracyjnych pisarzy przeżywają zmierzch inteligencji z całym patosem i nerwowym pytaniem czy cokolwiek wykiełkuje na jego miejscu. Marzenia bohaterów Iredyńskiego kończą się niczym skromna urzędnicza pensja po kilku upojnych wieczorach. Czytelnik pozostaje po lekturze bez odpowiedzi: „po co było zaczynać ten rajd naiwności i pijaństwa?”.
Wartkość stylu i „filmowość” lekkiej narracji zachęca do lektury. Istnienie wielu pobocznych wątków, które nie zostają następnie wyeksploatowane pozwolił tej prozie uniknąć cech moralitetu. Dramatyzm wynika głównie z wszechobecnego motywu – świata, w którym istnieje wyłącznie miłość własna – świata, którego nie można ani opuścić, ani zmienić. W takim świecie wszystko stale dobrze się zapowiada, tyle tylko, że biologiczna i intelektualna kondycja bohaterów okazuje się niewystarczalną i wątłą, na każdym etapie marniejącej egzystencji – od momentu wychodzenia z dzieciństwa aż po lata przedwczesnej starości.
Książka:
Ireneusz Iredyński, Dzieła Zebrane, tom 2, Warszawska Firma Wydawnicza, 2010.
* Jerzy J. Kolarzowski, doktor nauk prawnych.
„Kultura Liberalna” nr 80 (30/2010) z 20 lipca 2010 r.