Bartek Biedrzycki
Skąd, gdzie, dokąd? – komiks polski po dwóch dekadach wolnego rynku
Koniec roku to dobry moment na podsumowania. Portale branżowe konstruują swoje listy, wystartowała ciekawa, choć budząca mieszane uczucia, inicjatywa KomiksRoku.pl. My w „Kulturze Liberalnej” także prawdopodobnie pozwolimy sobie na krótkie podsumowania komiksowego roku 2010.
Tymczasem okazja jest nie byle jaka. Kończą się nie tylko rok i dekada, lecz także mija 20 lat od uwolnienia rynku po Okrągłym Stole i nadarza się sposobność, by wstępnie podsumować ten okres z punktu widzenia przemysłu komiksowego w Polsce.
O pomoc w tym karkołomnym przedsięwzięciu poprosiłem fachowców z branży: wydawców Szymona Holcmana z kultury gniewu, Pawła Timofiejuka z wydawnictwa timof i cisi wspólnicy oraz Jarka Obważanka z Komiksowej Agencji Prasowej Wrak.pl.
Przed 1989 rokiem komiks był raczej na marginesie kultury masowej. Kilka serii – w tym niektóre „na usługach systemu” – i nieliczne przedruki z zagranicy stanowiły niszowy, chociaż atrakcyjny towar. Wszystko zmieniło się wraz z uwolnieniem rynku. Jak grzyby po deszczu powstały wydawnictwa, z których większość padła równie szybko. Wraz z rokiem 1990 dotarł także wreszcie do masowego czytelnika komiks amerykański, w postaci oferty wydawnictwa TM-Semic. Niejako niezależnie od tego zjawiska uaktywniło się środowisko młodych rodzimych twórców. Z grubsza można by podzielić to zjawisko na dwie fale, trwające mniej więcej dekadę.
„Pierwsza, obejmująca prawie całe lata 90., była wyjątkowo intensywnym życiem polskiego komiksu w trzecim, ewentualnie drugim obiegu – mówi Szymon Holcman. – Podczas gdy do masowego czytelnika trafiały zeszyty publikowane przez TM-Semic, rodzimi komiksiarze tworzyli głównie do zinów (np. punkowych, jak Dariusz „Pała” Palinowski czy Krzysztof „Prosiak” Owedyk) i nielicznych magazynów (nieodżałowane „AQQ”, później też „Arena Komiks”). Spotykali się podczas łódzkiego konwentu komiksowego, który mobilizował wszystkich konkursem na krótką formę komiksową. To zgłoszone na niego prace stanowią dziś kanon współczesnego polskiego komiksu i są świetnymi próbkami talentu takich gwiazd jak Przemek Truściński, Krzysztof Gawronkiewicz, Jacek Frąś, Krzysztof Ostrowski i inni. Zaryzykowałbym tezę, że był to najbardziej kreatywny i różnorodny okres w historii polskiego komiksu”.
„Można powiedzieć, że mieliśmy najpierw falę kolorowego zawrotu głowy i masowej obecności amerykańskich komiksów, a potem nastąpiło załamanie i ponowne wejście, tym razem z masowym towarem frankofońskim” – podtrzymuje tę tezę Paweł Timofiejuk. Faktycznie, pod koniec lat 90. na rynek polski wszedł wydawniczy gigant – Egmont, którego lokalny oddział nie tylko drukował komiksy z rynku frankońskiego, wcześniej nieco zaniedbanego, lecz także kontynuował (rozpoczęte przez Mandragorę, Siedmioróg czy kulturę gniewu) wprowadzanie do głównego obiegu wspomnianych przez Holcmana twórców polskich.
Przełom wieku był także według wielu publicystów punktem granicznym – powstał wtedy magazyn „Produkt”, którego redaktorem został Michał Śledziński. Twórca i animator środowiskowy Maciej Pałka pokusił się nawet o stwierdzenie, że „polski komiks można podzielić na przed „Produktem” i po „Produkcie”. Powiem więcej: przed „Osiedlem Swoboda” i po. A jeszcze dokładniej: przed i po „Matką Boską Ekstra Mocną”. Już tylko samym tym komiksem Śledziu wszedł (czy też „wskoczył przez płot”) do komiksowej klasyki”. Jednocześnie z pojawieniem się kultowego magazynu zaczął się zmierzch tzw. „wielkiej smuty” i wypromowanego w poprzednich latach nurtu komiksów artystycznych, z przewagą strony graficznej, na rzecz utworów bardziej komiksowych, bardziej mainstreamowych, chociaż ten „główny nurt” okazał się w Polsce kuriozalnie undergroundowy i drugoobiegowy. Po roku 2000 nadeszła „postprodukcja”, fala zinów i małych wydawnictw. Zaczęła się zaznaczać wyraźna obecność kolejnej fali twórców polskich.
Jednocześnie komiks, zepchnięty w niszę coraz ciaśniejszego getta, stał się rozrywką dla wybranych. Z masowej papki dla kretynów zmienił się w drogi, ekskluzywny towar dla wybrańców. „Jako że komiks stanowi bardziej hobby niż prawdziwy biznes, dlatego też wydawcy rzadko sięgają po tytuły czysto komercyjne, bo nie można na nich zarobić – o czym świadczy wielokrotna klęska tej koncepcji w rzeczywistości” mówi Timofiejuk.
„Polski komiks w XXI wieku egzystuje na przecięciu obu tych wydawniczych podejść. I choć Egmont w pewnym momencie wycofał się z publikacji polskich autorów, to rozwój innych, mniejszych wydawnictw, a także internetu sprawił, że rodzime albumy i komiksy cały czas są obecne w głównym obiegu kultury. Inną kwestią jest to, jakie zajmują w niej miejsce” dodaje Holcman.
W dobie cyfryzacji i taniego druku „na salony” weszły tłumy. Jeszcze rok temu zdawało się, że czeka nas świetlana przyszłość, tymczasem rynek się prawdopodobnie załamał. Empik, największy krajowy dystrybutor, wycofuje się z komiksów, chociaż efekty tego wycofania są dyskusyjne i nie wszędzie je widać; faktem jest, że także polityka płatności giganta doskwiera wszystkim wydawcom. Egmont, największy dotąd potentat, po nie całkiem udanych próbach wprowadzenia tanich komiksów dla mas i spadającej sprzedaży bardzo drogich wydań ekskluzywnych, mimo oficjalnych zaprzeczeń, ogranicza ofertę w stopniu naprawdę znacznym. Oliwy do ognia dolał także fakt wprowadzenia VATu na książki.
Mówi Jarek Obważanek: „Chwilę obecną można opisać krótko: czarna dziura. Wydawcy postanowili przeczekać zamieszanie związane z wprowadzeniem podatku, na które nakładają się wciąż trwające problemy z siecią Empik. Chociaż komiksy nie przestały się ukazywać, to […] sytuacja jest, delikatnie mówiąc, niepewna”. Szymon Holcman wręcz przewiduje, że jest to kolejny graniczny, przełomowy punkt w historii rynku i samego komiksu w Polsce po Okrągłym Stole. Wszyscy mają jednak nadzieję, że będzie to raczej „pierwszy dzień całej reszty twojego życia” niż łabędzi śpiew. Sytuacją zdają się nie przejmować wydawnictwa najmniejsze, hobbystyczne, takie, jak Dolna Półka czy ATY, trudno jednak rozpatrywać je jako poważne podmioty w dyskusji przy ilości publikacji ograniczającej się do 3 czy 4 albumów rocznie i działalności na granicy jakiejkolwiek opłacalności.
Jaka przyszłość czeka komiks w Polsce? Coraz częściej podnoszą się głosy, że pora iść za przykładem np. amerykańskiego Marvela i stawiać na cyfryzację.
„Liczę na to, że próby wejścia w komiksowe ebooki przyniosą oczekiwany rezultat. Jesteśmy świeżo po premierze Woblinka, na którym już można czytać „Wilqa”, a w zapowiedziach są kolejne ekomiksy” mówi Obważanek. „To już się dzieje i dotyczy nieomal wszystkich dziedzin kultury. […] Szczególnie, że przyszłość ta prezentuje się bardzo atrakcyjnie: świetne wyświetlacze, na których kolory prezentują się zdecydowanie lepiej niż na papierze, wygoda w pozyskaniu nowych komiksów (wystarczy połączenie z internetem), cena (1/4–1/3 ceny papierowego wydania). Całkiem możliwe, że dzięki tej formie dystrybucji wkrótce czeka nas renesans komiksowej pulpy (to dla mnie nie jest pejoratywne określenie) w odcinkach” komentuje tę opinię Holcman. „Papier stanie się kolekcjonerskim luksusem” dodaje.
Paweł Timofiejuk zdaje się być mniej optymistyczny: „Są możliwe dwie opcje – mówi – albo wrócimy do sytuacji z całego ostatniego okresu, czyli falowania sytuacji na rynku, albo przeważy zmęczenie materiału i większość wydawców-hobbystów zajmie się czymś innym”.
Jaki kształt przyjmie rynek w nadchodzącym dziesięcioleciu? Jakie trendy pójdą w górę, a kto podąży śladem TM-Semica i jaki segment rynku zniknie, jak wcześniej zniknęli bezpowrotnie amerykańscy superbohaterzy i zeszytowe miesięczniki? O tym, jak zwykle „ludzie zdecydują” głosując portfelem i swoim cennym zainteresowaniem.
Przydałby się jakiś Silnoręki, któremu można by polecić „To dowiedz się, jacy ludzie i porozmawiaj z nimi po swojemu”.
* Bartek Biedrzycki, specjalista IT, twórca, wydawca i miłośnik komiksów, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
Współpraca:
* Paweł Timofiejuk, politolog i wydawca komiksów, publicysta KL.
* Szymon Holcman, dyrektor artystyczny wydawnictwa kultura gniewu.
* Jarek Obważanek, redaktor naczelny serwisu WRAK.PL, projektant graficzny.
Grafika:
* Marcin Sikorski, analityk finansowy, rysownik amator.
„Kultura Liberalna” nr 102 (52/2010) z 21 grudnia 2010 r.