Na łące, w piwnicy czy na koncercie przestrzeń jest czymś równoległym, sensownie wrzeszczącym o swoi istnieniu. JESTEM TUTAJ!!! Ale niestety: krowa mieli, pająk czeka, a klarnet piszczy, zmieniając się w stan abstrakcyjny, odrębny – zwłaszcza że wymyślono estetykę, która z takiego eklektycznego zestawiania jest bardzo dumna i zadowolona. Eklektyczność i montaż to pojęcia pojemne, ale w zestawieniu, w swego rodzaju rankingu prawdziwych słów, przegrywają z dziwnością, strukturą, interpretacją i naturalną multimedialnością.

Przestrzeń krzyczy, a w tym momencie człowiek, popijając herbatę, zanurza się w konwersację filozoficzną dotyczącą wyglądu łyżki. Chciałbym się obrazić i wyjść, robiąc za przestrzenią krótkie wrzeszczące „iiiiiii…”. Stając po stronie obszarów i odległości chcę się kontaktować z tym niezwykłym tworem, którym jest śliczna materia. Mmmmm… patrz na kant stołu, czyż nie jest cudownie pomalowany ręką rzemieślnika? Czy biedronka stąpając lekko po takim kancie nie będzie miała absolutnego komfortu? A! to taka mini pomocna scenografia, trafiająca do serc i dusz tych najmniejszych stworzeń, dla których poruszenie wody w Zatoce Puckiej jest niczym pędzące tsunami. Zapiszę więc eksperymentalnie trasę podróży mrówki albo biedronki tak aby stworzyła mi kierunek mojej melodii. Również podpisy polskich piekarzy mogą być prawdziwą kopalnią wiedzy na temat kierunków.

To jak nam się układa ta przestrzeń materialna? W linie, ciągi, kształty, okruszki? Nie, nic z tego. Totalna rozwałka przestrzeni to poważny problem fizyczny, chemiczny i wizualny. Myślisz, że masz dwa metry do krzesła, które stoi przed Tobą? Nic bardziej złudnego. To dwa metry plus ogon mikrometrów. To łuski kurzu latające w powietrzu zamazują prawdziwy obraz sytuacji.

Odpowiadam więc odpowiednią historią, anegdotą na temat zmiany. Nieważne, jaka jest ta odległość do krzesła, tylko jak wiele potrafisz opowiedzieć w trakcie zbliżania się do niego. Metry zmieniamy w słowa przeróżnie brzmiące, milimetry w ósemki i ćwierćnuty a poruszenie mięśnia na plecach to początek miary.

Patrzę (bez ciśnienia), słucham (spokojnie), smakuję (nie ćlamiąc), wącham (bez sugerowania, że mam katar), dotykam (tylko jednym palcem). Zbieram informacje na temat tego, gdzie jestem. Głowa się obraca, ręce pracują, plecy zginają się w most, a buty rozpłaszczają się na podłodze, abym tym samym mógł zająć się swoją „naturalnie multimedialną” strukturą istnienia. Skoro otrzymuję informacje, to powinienem coś wytworzyć na zasadzie dialogu. Proszę – oto informacja, proszę – oto odpowiedź z mojej strony: w postaci podskoków, przebierania palcami na klarnecie i cichych szeptów beatboxowych (rwę czasami ręką nogawkę spodni tak, aby miało to swój sens muzyczny).

Symulacja przestrzeni. Co i jak? Dziś wkładałem naczynia do zmywarki rozmyślając o swoim częstym roztargnieniu, skąd się ono ono toto bierze. A bierze się stąd, że skupiam się na mózgowym trawieniu hop i siup pomiędzy wierszami i wyobrażeniami. Symulować znaczy doszukiwać się podobieństw, które za chwilę będą budować i inspirować do zrobienia czegoś, wymyślenia.

Jest tak, że to, co robię z muzyką, czyli używam świadomie pojęcia tempa, artykulacji, ekspresji itd. przekłada się na działanie w przestrzeni. Mogę wkładać naczynia do zmywarki z odpowiednią prędkością, artykulacją i ekspresją, unikając fraz „nawalam naczyniami z całej pary w zmywarkę!!! Bo TAK MA BYĆ!!!” – ponieważ wiadomo, że musiałbym często kupować nowe naczynia. Ale mówiąc „mały talerz w średnim tempie ćwierćnuta = 100 z akcentem dotykającym talerza głębokiego + tremolo przy właściwym położeniu talerzyka na bolcach zmywarki, pamiętaj aby ładnie zakończyć frazę…”.

Działa to również w drugą stronę, od przestrzeni w moją stronę stosując zasadę „PATRZ!” oraz „notuj”. „Zielone liście w bezruchu, w dalszej perspektywie ktoś ciągnie za klamkę i otwiera wielkie Audi Q7, zamyka zdenerwowany bo zapomniał chleba ze sklepu o nazwie KUK KUK”. Jakże dobrze – tak się na zmianę symulując – tworzyć utwory i grać je jako pełnoprawne formy muzyczne. Nie żeby męczyć, popisywać się i kłamać, ale dlatego, że jest to bardzo ciekawe. Dzieje się to codziennie, a nikt nie mówi wielkimi literami „PATRZ!”. Symulacja wzajemna naprzód start!!!