Jarosław Kuisz

Eksperyment

Minęło już ćwierć wieku od chwili, gdy słynny film Claude’a Lanzmanna „Shoah” został dopuszczony do dystrybucji. Z tej właśnie okazji znany historyk, Timothy Snyder, opublikował na łamach swojego bloga wpis pod tytułem: „The Holocaust We Don’t See: Lanzmann’s Shoah Revisited”*. Fascynująca jest historia recepcji tego wielogodzinnego filmu. Jak się okazuje, mówimy o recepcji niedokończonej. Oto nad Sekwaną prasa zwraca uwagę na to, że dzieło francuskiego reżysera zostanie udostępnione dla świata arabskiego (np. w artykule „Le film Shoah traduit pour le monde musulman” w „L’Express”**).

W jaki sposób będzie odbierany film w Iranie czy w Afganistanie, dokąd jest kierowana pierwsza emisja satelitarna? Zasadnicze pytanie brzmi, czy w ogóle wzbudzi jakiekolwiek zainteresowanie. Nietrudno sobie wyobrazić, iż odbiór w Iranie zostanie po prostu zakazany. Film może spotkać ostracyzm tylko z tego powodu, że – bez oglądania – będzie odczytywany w kontekście aktualnych napięć na Bliskim Wschodzie. O przypadkach arabskiego „negacjonizmu” i jego bieżących kontekstach było dostatecznie głośno. Anne-Marie Revcolevschi, szefowa projektu „Aladin”, który zainicjował tę akcję, zdaje sobie sprawę z braku podstawowych informacji na temat Zagłady w świecie arabskim. Projekt rozpoczął działalność od przetłumaczenia na trzy języki (arabski, perski i turecki) kilku podstawowych książek, takich jak: „Dziennik” Anny Frank czy „Czy to jest człowiek” Primo Leviego. W Internecie udostępniono je za darmo i od 2009 pliki ściągnięto około 19.500 razy. Teraz przyszedł czas na rozpowszechnianie filmu Lanzmanna.

Snyder przypomina, że ćwierć wieku temu Holokaust wcale nie był powszechnie uważany za jedyne w swoim rodzaju zło. Ten obraz jednak zmieniał się pod wpływem kolejnych tekstów kultury, ale pozostawały one poza obiegiem świata arabskiego. W przyszłym tygodniu będzie zatem miał miejsce kolejny, jak to określa para amerykańskich badaczy***, „eksperyment w myśleniu o Holokauście”. Ze Stanów Zjednoczonych zostanie nadany do Iranu i Afganistanu 9-godzinny film francuskiego reżysera. Eksperyment niebagatelny, bowiem to, jak dzieło powinno być rozumiane, pozostaje problematyczne nawet dla osób, które doceniają jego walory. Snyder zauważa, że opowieść Lanzmanna prowadzi do utożsamienia z ofiarami – przez co oddala od pytań i problemów, które należałoby wiązać z perspektywą dzisiejszego widza. …bo przecież ta perspektywa jest dla tych, którzy nigdy nie byli ofiarami „Shoah”, właściwsza.

Powinno to zainteresować i nas, przyzwyczajonych zwykle do myśli, że Bliski Wschód ze sprawami polskimi ma niewiele wspólnego. Błąd. Jeśli ktokolwiek zwiedzał Muzeum Yad Vashem w Jerozolimie, to szybko zdaje sobie sprawę, iż przeniesiono tam kawałek Polski. Doświadczeniem szczególnego rodzaju jest to, że właśnie na Bliskim Wschodzie w gorący dzień można przejść przez rzadki las iglasty, wejść do olbrzymiego muzeum i znaleźć się nagle… w łódzkim getcie. Polski widz staje wobec dowodów osobistych, wydanych w II RP i nadpalonych wraz z ciałami ofiar. Ogląda masowe groby wśród detali znajomego krajobrazu…

Nie można zatem wykluczyć, że film, rozpoczynający się od powrotu Szymona Srebnika do Treblinki i jego śpiewu w języku polskim, trafi jednak na ekrany części telewizorów w krajach arabskich. Usłyszą oni niezrozumiałe dla nich słowa piosenki, ale – jak zapewniają organizatorzy emisji – będą mogli przeczytać w zrozumiałym dla nich języku:

„Mały, biały domek w mej pamięci tkwi,
Mały, biały domek ciągle mi się śni…”.

 

 

Przypisy:

* Timothy Snyder, The Holocaust We Don’t See: Lanzmann’s Shoah Revisited, link: http://www.nybooks.com/blogs/nyrblog/2010/dec/15/holocaust-we-dont-see-lanzmanns-shoah-revisited/

** Le film Shoah traduit pour le monde musulman, « L’Express » z dn. 4 marca 2011 r.

*** A. Milchman, A. Rosenberg, Eksperymenty w myśleniu o Holokauście. Auschwitz, nowoczesność i filozofia, Warszawa 2003.

* * *

* Jarosław Kuisz, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 113 (10/2011) z 8 marca 2011 r.