Katarzyna Sarek
Urodzinowa gorączka
Po trzydziestu latach gorącego romansu z kapitalizmem władze Chin powracają do ideologicznych korzeni, gloryfikują rewolucyjną przeszłość i odbudowują „czerwoną kulturę”.
W przededniu dziewięćdziesiątej rocznicy założenia Komunistycznej Partii Chin (1 lipca 1921 r. w Szanghaju) władze pragną przypomnieć obywatelom, zwłaszcza tym młodszym, rewolucyjne dziedzictwo partii. Fala „czerwonej kultury” przybiera na sile. Pionierem nowego ruchu stał się Bo Xilai, słynny mer-szeryf Chongqingu, który wsławił się rozbiciem mafii od lat terroryzującej miasto. Przystojny, wykształcony, brylujący w mediach Bo, notabene „czerwone książątko”, czyli syn jednego z ojców założycieli KPCh, postanowił wskrzesić dawnego ducha i zapał rewolucyjny w 33-milionowym obszarze miejskim. Zaczął od mediów. Lokalny kanał TV przestał emitować reklamy i zastąpił je rewolucyjnymi piosenkami. Zrezygnowano z seriali i programów typu talk show na rzecz filmów dokumentalnych i fabularnych o powstawaniu partii i Mao Zedongu. Powstał specjalny kanał telewizyjny nadający całą dobę jedynie pieśni rewolucyjne. Ogłoszono konkurs na nowe „czerwone piosenki” i spośród 1800 zgłoszonych utworów wybrano zwycięskie trzydzieści sześć, których melodię nadają rozgłośnie radiowe, a słowa drukują gazety. Powstał pogram „Konkurs czerwonej piosenki”, gdzie amatorzy demonstrują swoje talenty wokalne na podniosłym repertuarze. Do akcji włączono również operatorów komórkowych i mieszkańcy Chongqingu dostają „rewolucyjne SMS-y”. W parkach grupy emerytów spędzają czas na chóralnych śpiewach wiadomo-czego, więźniowie przechodzą „czerwoną reedukację”, a w szpitalach psychiatrycznych do kuracji lekami dodaje się pogadanki o przodownikach pracy i męczennikach rewolucji.
Zapytany przez media, w jakim celu wskrzesza „czerwoną kulturę”, Bo Xilai odparł, że zamierzeniem jest redukcja korupcji wśród urzędników i zachęcenie obywateli do głębszego zaznajomienia się z myślą komunistyczną. Mer Chongqingu jest powszechnie uważany za jednego z przyszłych przywódców Chin (wymiana na szczycie nastąpi w przyszłym roku) i wiernego realizatora polityki partii. Zanim został szeryfem Chongqingu, wsławił się skuteczną walką z ruchem Falun Gong w prowincji Liaoning, a w młodości należał do bitnego oddziału Czerwonogwardzistów. Xi Jinping, prawdopodobnie następca Hu Jintao, niedawno odwiedził Chongqing, pragnąc na miejscu zaznajomić się z powrotem „czerwonej kultury”. Widocznie inspekcja wypadła pomyślnie, bowiem reszta kraju, choć może nie tak spektakularnie, także pada ofiarą czerwonej gorączki. Telewizja znów poszła na pierwszy ogień. Wydział Propagandy najpierw zakazał emisji programów i seriali dotyczących podróży w czasie (sic!), potem nakazał ograniczenie liczby wyświetlanych seriali szpiegowskich i policyjnych. Na ich miejsce weszły programy o zdrowym przesłaniu moralnym, jak np. życie Mao, walka z Kuomintangiem, historia KPCh itp. Znaczenie nowego politycznego trendu i potencjał reklamowy związany z obchodami rocznicy KPCh dostrzegły również zagraniczne koncerny: General Motors i Cadillac dostąpiły zaszczytu sponsorowania filmu „The Birth of a Party”, opiewającego powstanie KPCh.
Wraz z powrotem „czerwonej kultury” pojawił się nowy trend – „czerwona turystyka”. Wszelkie miejsca związane z życiem Mao, powstaniem partii, etapami Wielkiego Marszu przeżywają najazd turystów. Według danych Chinese National Tourism Administration liczba odwiedzających miejsca związane z rewolucyjną historią wzrasta o około 50 proc. rocznie. Młodzi ludzie, którzy nie doświadczyli na własnej skórze uroków wdrażania myśli komunistycznej i walki z wrogiem klasowym, z entuzjazmem wkładają mundury, machają czerwonymi sztandarami i z wzruszeniem zwiedzają bazę komunistów w Yan’anie. W rodzinnej wiosce Mao – Shaoshan, w prowincji Hunan można zobaczyć woskową figurę Przewodniczącego czy skosztować „rewolucyjnych dań”: hongshao rou, tłustej wieprzowiny w brązowym sosie, i kugua chao yazi, kaczki smażonej z gorzką przepęklą ogórkowatą, bo jak refleksyjnie stwierdził Mao, „każdy powinien zaznać w życiu trochę goryczy”. Ogłoszono również konkurs na sobowtóra jednej z żon Wielkiego Sternika, której obecność będzie atrakcją przygotowywanego z wielkim rozmachem lipcowego Red Tourism Culture Festival. Inne prowincje również chcą dołączyć do turystycznej żyły złota i tak np. w Xinjiangu lokalne władze chcą zamienić w atrakcję turystyczną dawną bazę wojskową Malan w powiecie Heshuo, gdzie w 1964 r. zdetonowano pierwszą chińską bombę atomową.
Jeden z urzędników związanych z promowaniem „czerwonej kultury” w wywiadzie udzielonym Global Times, oficjalnej tuby partii, ostrzegł przed zbyt jednostronnym rozumieniem nowego trendu. „Czerwony kolor reprezentuje nie tylko rewolucję, komunizm czy socjalizm. Oznacza również szczęście, harmonię, niesie ze sobą pozytywny ładunek emocjonalny i symbolizuje zdrowie”.
* Katarzyna Sarek, sinolog, tłumaczka, publicystka, współprowadzi blog www.skosnymokiem.wordpress.com.
„Kultura Liberalna” nr 125 (22/2011) z 31 maja 2011 r.