Karolina Wigura
Escherichia coli czyli Niemcy w powodzi informacji
Überinformation, „nadinformacja”. Tak Niemcy mówią o sytuacji, w której znajdują się od kilku tygodni. Choć media podają im dziesiątki wiadomości o serii zakażeń bakterią Escherichia coli. Zakażeniom poświęcono wydania wszystkich liczących się gazet. Dziennikarze prześcigali się w zwracaniu uwagi na potencjalne źródła zakażenia. Czytelnicy rozkładali jednak ręce, czytając na przykład w najnowszym wydaniu tygodnika „Der Spiegel”, że źródłem zakażenia może być praktycznie wszystko. Od warzyw (choć słynne hiszpańskie ogórki już rozgrzeszono), przez zsiadłe mleko, mięso, aż po nieumyte ręce. Gazety szkicowały także obrazy epidemii (biorąc pod uwagę liczbę dotychczasowych zachorowań i zejść, a także, iż według specjalistów liczba nowych zakażeń zaczęła już spadać, być może były to jednak doniesienia przesadzone). I sylwetki lekarzy, którzy niczym detektywi z kultowego serialu kryminalnego „K11 – Kommissare im Einsatz” mieli wytropić groźnego seryjnego zabójcę.
Zjawisko nadinformacja dotknęło także – warto zwrócić na to uwagę – polskie media. Na przykład „Fakty TVN” trzeciego czerwca informowały, że po zjedzeniu feralnego listka sałaty stosunkowo szybko zaczynamy się źle czuć (gorączka, przedłużająca się biegunka), podczas gdy niemieccy lekarze informowali, że po pierwsze objawy pojawiają się nawet po około 10 dniach (i dlatego tak trudno jest zrekonstruować, co było przyczyną zakażenia). A po drugie, że najbardziej niepokojące w nowych zakażeniach jest, że niektórzy pacjenci w ogóle nie mają biegunki, za to od razu występują u nich objawy najpoważniejsze: uszkodzenia nerek i układu nerwowego.
Mamy zatem sytuację, w której choć temat obecny jest w mediach wiele razy dziennie, nie oznacza to faktycznego doinformowania odbiorców. To oczywiście jedna z wielu takich sytuacji. Czy istnieje taki sposób informowania, który nie sprawiałby, że odbiorcy czują się niczym faszerowane informacjami króliki doświadczalne? Warto być może pamiętać, że – jak przypominają dziennikarze „Die Zeit” – rzeczywistość nie przypomina akcji idealnego serialu telewizyjnego. Gdy spojrzymy szerzej, okaże się, że tylko niewiele epidemii, spowodowanych przez bakterie koli w ostatnich latach, udało się wyjaśnić. Zwykle dysponujemy precyzyjnym obrazem aktualnego wyglądu winowajcy choroby. Również jego genom jest określony – przez dwa zespoły badawcze i to w rekordowym czasie, przez grupę badawczą z Muenster pod kierownictwem Helge Karch oraz w klinice w hamburskiej Uniklinikum, gdzie za darmo dokonali tego Chińczycy. Nie oznacza to jednak, że łatwo jest stwierdzić, jaka była przyczyna zachorowań. Rozpoznanie wszystkich zmiennych w krótkim czasie możliwe jest tylko, gdy mamy do czynienia z idealnym przypadkiem epidemii – na przykład dużą liczbą zachorowań po zjedzeniu określonego gatunku majonezu albo na ograniczonym terenie.
Tu jednak sytuacja jest zupełnie inna. Wedle raportu, który ukazał się w fachowym piśmie „Eurosurveillance”, pierwotnie zignorowano informację, iż już w początkach maja liczba zachorowań na poważne biegunki w związku z pałeczką okrężnicy podwoiła się. Robert-Koch Institut, który w Niemczech pełni rolę głównej placówki badawczej, zajmującej się chorobami zakaźnymi i epidemiologią, jeszcze 19 maja ostrzegał przed jedzeniem nieumytych warzyw: ogórków, pomidorów, sałaty. Przedstawiciele RKI bronią się z kolei, twierdząc, że „Eurosurveillance” dokonuje z dzisiejszego punktu widzenia rekonstrukcji wydarzeń, dysponując analizami i informacjami, które nie byłyby dostępne jeszcze 2, 3 tygodnie temu.
Która ze stron ma rację – trudno z dzisiejszego punktu widzenia powiedzieć. Można jednak już dziś zaryzykować inną diagnozę. Przypadek wzmożonych zachorowań, spowodowanych bakterią coli był nie tylko przykładem, jak działa nadinformacja. Pokazał również, jak szybko rozpada się solidarność między europejskimi państwami, gdy w grę wchodzić zaczynają interesy (i ogórki) narodowe.
* Karolina Wigura, doktor socjologii, dziennikarka. Członkini Redakcji „Kultury Liberalnej” i adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W czerwcu ukaże się jej książka „Wina narodów. Przebaczenie jako strategia prowadzenia polityki”.
„Kultura Liberalna” nr 126 (23/2011) z 7 czerwca 2011 r.