Tomasz Kozłowski

Dokument w walce z bezprawiem. Relacja z Festiwalu Watch Docs 2011 (I)

Jeszcze do 18. grudnia w Warszawie można oglądać filmy w ramach projekcji „Watch Docs: Prawa Człowieka w Filmie”. To jedenasta już edycja międzynarodowego festiwalu dokumentów, organizowanego m.in. przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, Społeczny Instytut Filmowy oraz Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Warto przełożyć sprawy dnia codziennego – a także świątecznego -by zobaczyć jak najwięcej z oferowanych filmów. Kilka tytułów godnych jest szczególnej uwagi.

  Doktor House jest wśród nas

„Lekarze” Tomasza Wolskiego to nie tylko przykład kapitalnej filmowej robota – ogromnej cierpliwości w przygotowaniu zdjęć jak i ich realizacji. To przede wszystkim dowód wielkiej woli dotarcia do tego co ludzkie i arcyludzkie. Reżyser postanowił bowiem pójść na przekór mainstreamowej opinii o fatalnej pomocy medycznej i coraz gorszym stanie służby zdrowia. Choć nie mówi też, że jest odwrotnie, ale podkreśla, że te proste, obiegowe opinie odzierają z godności ludzi, którzy zawód lekarza próbują traktować jako powinność. „Lekarze” nabierają szczególnej wymowy w kontekście wcześniejszych dokonań Wolskiego – ten coraz bardziej uznany dokumentalista w „Klinice” z 2006 roku ukazał szpital z perspektywy pacjentów. Teraz udało mu się naświetlić ciężar świeckiej odpowiedzialności noszonej przez lekarzy. Świeckiej, bo nie mogą oni liczyć na „spowiedźcze” wytłumaczenie w postaci powołania się na inny świat. W tym świecie cierpienie i śmierć zostają na zawsze wśród nich. Jeden z ukazanych przez Wolskiego bohaterów przypomina dr House’a – to typ doświadczonego, nad wyraz stanowczego lekarza – a zarazem wzór nieodpuszczania sobie w tym zawodzie. Ustawia młodszych kolegów do pionu, przypominając, że lekarze – dodam od siebie: jak sędziowie – w obliczu wyzwania nie mogą powiedzieć, że „nie ma” właściwej metody lub odpowiedzi.

 Arabska wiosna, rosyjska jesień 

Jeden z tytułów w najnowszym wydaniu „Nowoj Gaziety” (w której swego czasu pracowała Anna Politkowska), brzmi: „Ewolucja Rewolucji”. Mowao zamianie buntu zrodzonego z pojęcia „Oni” na odkrycie pojęcia „My”. Rosyjska jesień (w programie Watch Docs będą jeszcze pokazywane filmy o bohaterach nowego oblicza Rosji) po wielkiej manifestacji w ostatnią sobotę w Moskwie wchodzi w fazę, która zaczyna przypominać arabską wiosnę. Przedstawiciele jednego ruchu powołują się zresztą na drugich. I tu i tam zamiast cegły w rękach pojawia się laptop. Dosłownie na naszych oczach – i dlatego też trzeba być na Watch Docs, bo poprzez oficjalnych mediach nie da się tego poczuć – rodzi się autentycznie nowa formuła rewolucji, ochrzczona już mianem „facebookowej”: globalna, internetowa, z niebywałym do tej pory w dziejach wysunięciem się  kobiet na pozycje liderów.

Świetnym zapisem tej sytuacji jest tunezyjski „Koniec strachu Mourad’a” Ben Cheikh’a w którym pada pojęcie revolution of graduates – rewolucja absolwentów. Najważniejszym dla mnie momentem tego filmu była zwykła opowieść prostego człowieka, jednego z uczestników straży sąsiedzkiej – (swoistej straży obywatelskiej). Przyznał on, że do tej pory bał się rozmawiać otwarcie nawet z przyjacielem czy znanym od lat sąsiadem, w obawie, że nawet tak bliski człowiek może okazać się donosicielem. I właśnie teraz sytuacja zaczyna się zmieniać. Przestał się bać sąsiada i władzy, przestał się bać samego siebie. Nagrodą jest magiczny moment – gdy widzi, że ten drugi przeszedł taką samą drogę. Jerzy Urban jako rzecznik rządu w czasie stanu wojennego mawiał że porządną dyktaturę poznaje się po tym, iż picie herbaty jest obserwowane jako początek spisku. Pod pozorem żartu, Urban mówił prawdę – choć w tamtych okolicznościach brzmiącą raczej sardonicznie.

Oczywiście żeby przełomowy moment mógł nadejść, tak w Rosji jak i w Tunezji, musieli pojawić się liderzy, którzy utorowali dla niego drogę. Film Cheikh’a ukazuje między innymi dwie kobiety z różnych pokoleń: tunezyjską prawniczkę – obrończynię praw człowieka oraz młodą blogerkę,o kondycji fizycznej niewspółmiernej do siły ducha – oraz potęgi jej kapitału społecznego. Te dwie kobiece postaci można odczytać jako dwa krańce obywatelskiej barykady – młodo-internetowy (jedno z haseł na murze w Tunisie to: Thank You, Facebook!) oraz dojrzały, prawniczo-zaangażowany. Ale pojawia się wśród nich także trzecia kobieta. Widz ogląda tylko jej ręce – traumatyczne przeżyć odcisnęły na nich solidne piętno; radzi sobie z nimi wycinając z gazet swoje obrazy przemian i ich ludzi. Tworzy to oszczędny, a bardzo mądry komentarz – nic nie znaczące kolorowe fragmenciki gazetowej propagandy zmieniają się dzięki niej w kolory rewolucji.

 Bezprawie w białych kołnierzykach

Obeznani w prawie Rzymianie mawiali, że  musi być ono traktowane bezwzględnie. Od razu jednak dodawali, że im gorliwiej jego przedstawiciel odwołuje się do litery prawa, tym bardziej – zazwyczaj – łamie jego sens. „Zbrodnia za Zbrodnię” Yoav’a Potash’a to film wstrząsający – powinien być pokazany każdemu studentowi prawa na całym globie jako warunek uzyskania absolutorium. W związku z tym napiszę o nim mało i odtąd będę dzielił prawników na tych, którzy film ten znają , tych którzy go jeszcze nie widzieli i tych, którzy nie chcą go oglądać. Opowieść dotyczy wydarzeń z Kalifornii, przełomu XX i XXI wieku. Bohaterką jest kobieta, która spędza w więzieniu o 20 lat za dużo w stosunku do kary maksymalnie możliwej we właściwej relacji do jej czynu. Dzieje się tak, ponieważ paru amerykańskim policjantom i prawnikom nie chciało się pracować dla kogoś ich zdaniem nieistotnego. Ale przede wszystkim dlatego, że paru prokuratorów postanowiło jej kosztem przyspieszyć swoje kariery, a paru innych może i uwierzyło, że prawo stanowi rację białej moralnej większości albo, że jest znim jak z wojną: gdzie drzewa tną, tam wióry lecą. Niemożliwe? Zobaczcie sami i zastanówcie się, co z tym zrobić.

(Wszystkie opisane filmy będą jeszcze pokazywane w ramach tygodnia projekcji WatchDocs)

Międzynarodowy Festiwal Filmowy WATCH DOCS
Prawa człowieka w filmie
8. – 18. grudnia 2011 Warszawa

  *Tomasz Kozłowski, doktor nauk prawnych.

Kultura Liberalna” nr 153 (50/2011) z 13 grudnia 2011 r.