Tomasz Kozłowski
Ani Bóg, ani władca, ani tradycja: globalna rewolucja praw człowieka. Podsumowanie Festiwalu „Watch Docs” (II)
Małe filmy i wielkie przesłanie – tak można krótko scharakteryzować Festiwal „Watch Docs” z punktu widzenia prawnika. „Ani bóg, ani władca” to tytuł jednego z wielu świetnych obrazów pokazywanych w ramach festiwalu. Doskonale oddaje sens rozgrywającej się na naszych oczach globalnej rewolucji praw człowieka. Choć literatura dotycząca tej dziedziny jest przeogromna, a sam temat wręcz modny, śmiem twierdzić, że nawet najlepsze prace i koncepcje w tej dziedzinie nie dotknęły powierzchni tego, co unaoczniają tytuły pokazane właśnie w ramach „Watch Docs”. Należy dodać, że zawdzięczamy ten efekt nie tylko pracy tradycyjnych ekip filmowych, ale i wielu innym osobom, na przykład tzw. fixerom (przewodnikom po specyfice lokalnych reguł postępowania i gromadzenia informacji). Przede wszystkim jednak tym, którzy zdecydowali się na otwarte wystąpienie przed kamerami – niejednokrotnie narażając życie własne i bliskich. Przyjrzyjmy się niektórym tytułom i skonfrontujmy to z naszą dotychczasową wiedzą na temat praw człowieka.
Najwyższa cena
Dwa lata temu Siergiej Magnicki, niespełna 40-letni prawnik z Moskwy, odkrył gigantyczny przekręt w postaci zawłaszczenia 240 milionów dolarów podatku przez funkcjonariuszy rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Bohater filmu „Sprawiedliwość dla Siergieja” ma znakomitą, dobrze płatną pracę, rodzinę i ustabilizowane życie, przesiąknięte miłością do literatury i muzyki klasycznej. Mimo uzasadnionych ostrzeżeń przyjaciół decyduje się na wyjątkowy krok – postanawia bronić prawa, nie godząc się na okradanie „w biały dzień” zwykłych obywateli. Zostaje oskarżony – a jakże – o fałszerstwo podatkowe (dzielnie podtrzymywana tradycja stalinowskiego humoru), wsadzony do więzienia o nieludzkich warunkach, wreszcie po torturach – zamordowany. Z kolei Natalia Estemirowa, dziennikarka „Nowoj Gaziety” (przyjaciółka Politkowskiej), współpracownica Memoriału, która deptała po piętach zbrodniarzom z Czeczenii, również w biały dzień zostaje porwana z przystanku autobusowego koło swojego mieszkania i wkrótce potem zastrzelona.
Murat Kurnaz, Turek z Niemiec, bohater filmu „Pułapka Guantánamo” jest autorem przetłumaczonej na język polski książki „Guantánamo. Pięć lat z mojego życia”, sam wyszedł z tego więzienia-obozu bez postawienia mu zarzutów. Pracująca w nim wojskowa prawniczka Diane Beaver przelewa na język niby-prawa pomysły, jak torturować, omijając przepisy, po czym sama staje się kozłem ofiarnym własnych mocodawców. Prawdziwa ironia losu dotyka też Matthew Diaza, podporucznika, który ujawnił listę osób przetrzymywanych w Guantánamo: stracił wymarzoną pracę i de facto w ogóle możliwość utrzymywania swojej rodziny.
Z kolei w Italii młody pisarz, bohater filmu „Roberto Saviano – w cieniu śmierci”, zostaje skazany na śmierć przez Camorrę za ujawnienie skali jej przestępstw we Włoszech. W Tunezji zaś bohaterka i jednocześnie reżyserka filmu „Ani Pan, ani Bóg”, Nadia El Fani, walczy z religijną tradycją islamu, wpisaną w lokalną obyczajowość, między innymi ze zbitką pojęciową Arab-muzułmanin (jakże przypominającą naszą: Polak-katolik).
Instytucje na straży praw człowieka
Jak można odnieść te bohaterskie postawy do filozofii i praktyki praw człowieka? Coraz większa liczba autorów traktuje jako wystarczającą ochronę praw człowieka zapewnianą przez Radę Europy wraz z jurysdykcją w postaci Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Umożliwia ona nie tylko prowadzenie sporu obywatela ze swoim państwem przed niezależnym sądem, ale przede wszystkim zakłada, iż przyjęte konwencje praw człowieka powinny być traktowane jako wiążący wzór tworzenia i stosowania prawa w tychże państwach. Po ostatnich nowelizacjach prawa Unii Europejskiej zasada ta jest rzeczywiście coraz częściej nakładana na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, czyli głównego unijnego sądu w Luksemburgu. Jednak tutaj zaznacza się najbardziej zapalny punkt i to nie tylko ze względu na samą ochronę praw człowieka. Jest to najnowszy konflikt o hierarchiczne pierwszeństwo między Strasburgiem a Luksemburgiem. Spór tym bardziej nabrzmiały, iż coraz mniej przejrzyście, coraz mniej konsensualnie wyglądają źródła, z których owe europejskie prawa człowieka mają się wywodzić. Dochodzi zatem do paradoksu: im bardziej prawa człowieka są rozpisane w języku prawa pozytywnego i orzeczeń sądowych, tym mniej jasne jest ich filozoficzno-prawne pochodzenie.
Trochę lepiej sytuacja wygląda na szczeblu ONZ i w międzynarodowym prawie publicznym. Tutaj powszechniej uznaje się, iż prawa człowieka przechodzą rewolucję – od pojmowania ich jako umów między państwami do uznania, że są prawami istniejącymi globalnie i wywodzą się ze świecko ujmowanego pojęcia godności i wolności człowieka. Stąd między innymi uzasadnienie – skądinąd często kontrowersyjnie realizowane – zasady interwencji humanitarnej. Jednak i tutaj trwają zaawansowane spory.
Prawa człowieka: wyzwanie moralne?
Zacytujmy chyba najważniejszą książkę w Polsce dotyczącą tego tematu, czyli „Prawa człowieka i ich granice” Wiktora Osiatyńskiego: „Idea praw człowieka jest bardziej moralnej niż prawnej natury. […] Niektóre standardy gwarantuje prawo, lecz wciąż pojawiają się nowe w formie postulatów moralnych. Prawa człowieka są zatem uniwersalnymi prawami moralnymi o fundamentalnym charakterze […] są przyrodzone i należą się każdemu człowiekowi jako takiemu z samej jego natury od momentu jego narodzin”[1]. Przyjrzyjmy się temu twierdzeniu z punktu widzenia bohaterów wymienionych filmów.
Czy Siergiej i Natalia znajdą odpowiedź na swoje pytania, a przede wszystkim – uzasadnienie dla swej ofiary z życia? Odpowiedź brzmi: nie. To, czemu się przeciwstawiają, to właśnie moralność o różnych obliczach, pojmowana jako dominujące wzory zachowań w danym społeczeństwie. Nie zawsze jest to prawo oficjalne bądź też oficjalnie wspierane, ale zawsze jest to prawo faktycznie spełniane. Choć społeczeństwa się różnią, istota owego prawa pozostaje ta sama. We Włoszech jest to chociażby sprzężenie zwrotne między mafią, gospodarką i obyczajami, w USA jest to moralna wyższość american way of life, w Tunezji doktrynerska islamizacja życia codziennego, a w Rosji tradycja społeczeństwa urzędowo-korupcyjnego.
W rewolucji praw człowieka nie chodzi zatem o kolejną moralność. Ani o prawo obojętne moralnie, jak to widzą zwolennicy klasycznych koncepcji tzw. społeczeństw liberalno-demokratycznych (ich znakomitym rzecznikiem w Polsce jest Wojciech Sadurski). Tu w ogóle nie idzie o moralność, podobnie jak w religii nie chodzi o to, że jest inna od jakiejś tradycji. Dla Siergieja nie jest najważniejsza moralność, ale przestrzeganie obowiązującego już prawa pojmowanego jako jedyne zobowiązanie dotyczące wszystkich obywateli bez wyjątku. Nadii nie chodzi ani o własną moralność, ani o moralność wyznawców Allaha, ale o to, by obok ludzi wiary, niewiary, obok pijących i niepijących zachowana była wspólna przestrzeń, w której wszyscy oni mogą się znaleźć.
Prawa człowieka od nowa?
Mamy tu zatem do czynienia z wizją prawa jako jedynej całkowicie publicznej, racjonalnej, międzypodmiotowej komunikacji. Punktem startu nie są konkretne wartości czy cele, ale metoda. Tak jak metodą religii jest wiara, a metodą tradycji moralność danej większości, metodą prawa jest publiczne uznanie podmiotowości innej osoby. O ile zatem instynktownie, moralnie, tradycyjnie, religijnie mogę odrzucać homoseksualizm, to nie mogę odrzucać go prawnie. Pijący wodę i jedzący w czasie Ramadanu Arab też może mnie odrzucać, ale muszę uznać jego roszczenie na poziomie prawa. Tylko tyle i aż tyle. Prawo nie tylko nie musi, ale nie może być wywodzone z niczego innego. Nie może być też wywodzone od Boga, jak religia, ani z władzy, jak publiczna przymusowość, ani wreszcie z moralności, bo tak wywiedzione są reguły tradycyjnie pojmowanej większości. Prawo musi być wywiedzione z akceptacji podmiotowości i minimalnie pojmowanego obszaru wspólnego.
Globalna rewolucja praw człowieka jest zatem konserwatywna, a nawet reakcyjna, bo wraca do zasłoniętych przez religię, władzę, moralność i pieniądz źródeł prawa, w których myślenie filozoficzne zaczęło zastępować myślenie mityczno-religijne. Ta rewolucja posługuje się nowymi narzędziami: wiece zastępuje internetem, męską przemoc i nagłość – kobiecą zaradnością i uporem, prostotę buntu ludowego – wyrafinowaniem członków globalnego społeczeństwa wiedzy. Ta rewolucja jest też kreacyjna, bo tworzy nowy świat. Tutaj prawa człowieka przestają być bierną tarczą chroniącą przed aktywną władzą. Stają się raczej emanacją społecznej samoorganizacji, podstawą prawa. Ono z kolei – a nie tradycje – jest traktowane jako punkt wyjścia wszelkiej komunikacji publicznej. Globalna rewolucja praw człowieka nie sięga zatem do zastanych wzorów kultury Zachodniej – ona je zmienia.
Powstające obecnie globalne pojmowanie praw człowieka nie ma więc charakteru moralnego. Nie mają one nic wspólnego z przyrodzeniem i naturą, przeciwnie, przeciwko tej naturze występują w imię tego, co tu i teraz jest możliwe do racjonalnego dogadania się pomiędzy ludźmi naturalnie różnymi. To właśnie można było zobaczyć na Festiwalu „Watch Docs”. Zwróćmy na to uwagę, żeby docenić poświęcenie ludzi, którzy weszli na drogę traktowania praw człowieka śmiertelnie poważnie.
[1] Wiktor Osiatyński, „Prawa człowieka i ich granice”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2011, s. 23.
Filmy:
„Ani Pan, ani Bóg”, reż. Nadia El Fani, Francja 2011
„Pułapka Guantánamo”, reż. Thomas Selim Wallner, Niemcy, Kanada, Szwajcaria 2011
„Sprawiedliwość dla Siergieja”, reż. Martin Maat, Hans Hermans, Holandia 2010
„Roberto Saviano – w cieniu śmierci”, reż. Elisa Mantin, Francja 2011
„Czeczenia – Kto zabił Nataszę?”, reż. Mylene Sauloy, Francja 2011
Międzynarodowy Festiwal Filmowy WATCH DOCS
Prawa człowieka w filmie
18 grudnia 2011
Warszawa
* Tomasz Kozłowski, doktor nauk prawnych.
„Kultura Liberalna” nr 154 (51/2011) z 20 grudnia 2011 r.