Komentarz do Tematu Tygodnia „ACTA. Wojna e-pokoleń” [ link ]

Jeżeli jednak zaciekawimy się kulturą demokratyczną czy, ostrożniej, demokracją w takiej formie, w jakiej opisują ją jej teoretycy, jak Giovanni Sartori czy Robert D. Dahl, to sprawy maja się kiepsko, jeśli nie o wiele gorzej niż w innych krajach zachodnich. Dahl wśród pięciu warunków istnienia i funkcjonowania demokracji wymienia trzy, które w Polsce nie są spełnione: istnienie wielu oświeconych obywateli, zróżnicowane i klarowne pod względem programowym partie polityczne oraz media pomagające obywatelom w wyjaśnianiu rzeczywistości politycznej, ocenianiu jej i dokonywaniu wyboru. Dlaczego mamy do czynienia właśnie z tymi mankamentami w większym stopniu niż inne kraje (bo pozostałe złe cechy naszej demokracji, jak fatalna reprezentacja obywateli czy wytworzenie się klasy politycznej, która sięga po wszystko, co może, jest typowe dla całego zachodniego świata)?

Z dwóch wzajemnie od siebie silnie uzależnionych powodów. Po pierwsze, nie powstały w Polsce poważne media nieelektroniczne, które pomagałyby obywatelom w rozumieniu otaczającej ich rzeczywistości publicznej. W gruncie rzeczy nikt nie zajmuje się monitorowaniem praw obywatelskich, a każdy tydzień przynosi co najmniej dwie nowe sensacje, na których skupiają się nawet najpoważniejsze dzienniki. Znakomitym przykładem takiego braku monitorowania jest awantura na temat ustawy dotyczącej Internetu. Dlaczego o tym i niesłychanie ciekawym, ale i trudnym problemie oraz o prawach i wolnościach z tym związanych właściwie w ogóle nie pisano, a teraz jest z tego heca na trzy dni?

Ten brak monitorowania i poważnych tekstów wpływa, po drugie, negatywnie na polityków, którzy boją się jedynie afery, a nie zważają na stały nadzór ich często głupich poczynań, bo takiego nadzoru po prostu nie ma. Naturalnie jest jeszcze wiele innych powodów marnego stanu demokracji substancjalnej w Polsce, jak brak tradycji i kultury politycznej, czy dominacja  w życiu publicznym ludzi, którzy są „nowi” i jeszcze nie oderwali się od wiejskich korzeni, ale na to nie mamy rady. Natomiast wzajemne fatalne powiązanie mediów i klasy politycznej byłoby do naprawienia, gdyby była po obu stronach dobra wola ku temu, w co nie wierzę.