Komentarz do Tematu Tygodnia „Emerytalna puszka Pandory” [link]
* * *
Trudno dyskutować o reformie emerytalnej proponowanej przez Platformę Obywatelską, bo tak naprawdę nie jest to reforma, ale kolejny skok na kasę. Podobnie nie powinno nazywać się podniesienia podatków „reformą systemu podatkowego” – takie zaklinanie rzeczywistości tylko zaciemnia prawdziwy obraz. Wzrost podatków to po prostu wzrost podatków: państwo dostanie więcej, tobie zostanie mniej.
PO od początku swoich rządów prowadzi politykę przekupywania Polaków – niby-budowy kraju, grillowania i „ciepłej wody w kranach”. Robi to na kredyt, o czym świadczy rosnący w zastraszającym tempie dług publiczny. By utrzymać w kraju spokój, kupić sobie przychylność rządzonych i utrzymać się przy władzy, gabinet Tuska zdążył już przejeść wszystkie efekty przyśpieszenia gospodarki i obniżenia podatków za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie przejada pieniądze z Unii Europejskiej oraz miliardy złotych z Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD).
To ostatnie posunięcie sprawiło, że i bez pesymistycznych prognoz demograficznych wiadomo, że w przyszłości bardzo szybko zabraknie pieniędzy na wypłatę emerytur (FRD miał przecież gromadzić fundusze właśnie na trudne czasy). W tym momencie tzw. reforma emerytalna to po prostu zmuszenie Polaków, by dłużej pracowali, by więcej mogli oddać rządowi. Krótko mówiąc – swoim czasem pracy, zdrowiem, składkami i podatkami mamy ponownie ratować budżet beztroskiego i nieefektywnego państwa.
Rząd Tuska w ostatnim czasie nie zajmuje się niczym innym niż podnoszeniem podatków i „uszczelnianiem” systemu medialnego, tak by jak najmniej słów krytyki pod jego adresem przedarło się przez parasol ochronny zaprzyjaźnionych z nim telewizji (i uzależnionych od rządu – przecież mamy w Polsce system koncesji medialnych, a skoro ktoś kiedyś koncesję od rządu dostał, to kiedyś może ją stracić…).
Tymczasem Polska gospodarka wciąż jest duszona systemem podatkowym, przerośniętą administracją publiczną i wrogim przedsiębiorcy sądownictwem. Jeśli chcemy, by Polacy mieli wyższe emerytury, musimy sprawić, żeby więcej zarabiali. Jeśli chcemy, by więcej zarabiali, państwo musi przestać dusić ich kolejnymi daninami, dbać o dobre warunki dla prowadzenia biznesu, uprościć i obniżyć podatki, promować (ulgami podatkowymi) odkładanie na własną rękę na emerytury. Miliony Polaków wybrało wolność ekonomiczną w innych krajach, bo nie mogło znaleźć jej nad Wisłą – wrócą tu dopiero wtedy, kiedy uznają, że Polska to normalny kraj, w którym można normalnie pracować, inwestować, zarabiać i normalnie odkładać na godziwe emerytury.
W tej chwili rząd nas po prostu okłamuje. Kto wierzy w to, że pieniądze, które wpłaci w formie składki zusowskiej podczas swoich „dodatkowych” lat pracy pójdą na podniesienie jego świadczeń emerytalnych, ten jest po prostu naiwny. Wmawianie ludziom przez polityków, że aktualna wysokość emerytur wypłacanych przez państwo ich rodzicom, albo że ich własne przyszłe emerytury są w jakikolwiek sposób powiązane z wpłacanymi do ZUS przed laty (lub obecnie) kwotami, to po prostu kłamstwo. Państwo dawno przepuściło te pieniądze, a teraz rozpaczliwie szuka nowych źródeł finansowania nieprzejrzystego, nieuczciwego i niewydolnego systemu.