Łukasz Jasina
Nasze małe rozkosze
Właściwie od początku było wiadomo, że EURO nas ominie. Nasze przejście graniczne okazało się niepotrzebną zawadą w buńczucznych planach naszego rządu. Kibice z Anglii czy Niemiec polecieli do Kijowa i Lwowa samolotami, a drogi z Lublina do ukraińskiej granicy jak nie załatano, tak nie załatano.
Nie zatrzymała się u nas także żadna ze słynnych drużyn. Hoże hrubieszowianki nie wpadną więc w oko samemu Cristiano Ronaldo. (Nie rozumiemy tutaj, czemu się tak naród na niego boczy – że dba o włosy? I u nas eleganci używają żelu i pianek, co zaobserwuje każdy przed niedzielną mszą – msza dla naszych playboyów to tak jak mecz dla Ronaldo). Czy Wayne’owi Rooney’owi. (Choć takich Rooney’ów widujemy z kolei, gdy przyjeżdżają ze swoimi zaślubionymi pod Londynem żonami z Hrubieszowa).
Do najbliższego stadionu też kawał drogi. Lwowska arena znajduje się wprawdzie bliżej niż wojewódzki Lublin, ale granica nie zachęca. Nasze wysokie bezrobocie nie zachęca także do kupowania biletów. A może mamy jechać do Warszawy, żeby spotkać tam rosyjskojęzycznych kibiców? Po co? Wystarczy przejść się pod nasze Tesco.
Pozostały nam zatem substytuty. Od pół roku każdy z nas mógł sobie zrobić zdjęcie z naszą niezbyt zwycięską drużyną. Sposób prosty i przypominający radosne fotki z deptaków wszelakich: duże zdjęcie naszych zuchów nakleja się na karton, a głowę jednego z nich wycina. W pozostawiony otwór każdy z nas może wsadzić głowę i na zdjęciu poczuć się narodowym bohaterem. Dziwi jednak to, że usunięto podobiznę Roberta Lewandowskiego. Ale i tak twoja głowa w ciele Lewandowskiego, a tuż obok Szczęsny to naprawdę spore przeżycie. Karton nadal stoi, ale od dwóch tygodni zdjęć już się przy nim nie robi. Dumny Hrubieszów nie znosi przegranych.
Miasto nasze wypełniły także plakaty innego hipermarketu, głoszące, że „wszyscy jesteśmy drużyną narodową”. No prawie… Nikt nam niestety nie wypłacił premii. Wielka by wtedy zapanowała u nas radość. Taki przypływ pieniędzy nie przydarzył się nam od czasu tatarskich najazdów, godnie upamiętnionych w herbie naszego miasta. Zapłacilibyśmy rachunki, a nawet – kto wie – skończyli obwodnice i wydrążyli kolej podziemną do Zamościa. Przyjechała by do nas „Krytyka Polityczna” i pochwaliła, że zamiast na igrzyska wydajemy forsę na cele ważkie. Powstałoby nawet wiekopomne dzieło: „Hrubieszów: Przewodnik Krytyki Politycznej”. A tak… Dalej jesteśmy nieszczęśliwi, popieramy PiS i PSL, a z forsy korzysta tylko Błaszczykowski i lata sobie do Dortmundu.
Tylko sklepy AGD na tym wszystkim skorzystały – skoro nie może być „Smart”, to chociaż w domu będzie „smart TV”. Telewizory podrożały, ale naród wysupłał zaskórniaki, przyjmując drugą tegoroczną (obok pierwszych komunii) inwestycję. I tak oto Ronaldo HD w 3D u nas zagościł. Potwierdzam, włosy miał ładne.
A zapomniałbym… Błaszczykowski skrzywdził nas również na polu stosunków sąsiedzkich. Gdy nasi piłkarze odpadli, a w raz nimi nasze nosy spuszczono na kwintę – w grze pozostawali jeszcze Ukraińcy. Gdy my snuliśmy się po ulicach, zastanawiając się, co zrobimy z ratami za telewizory, nasi sąsiedzi ze Wschodu przyjeżdżali do naszych hipermarketów, radośnie trąbiąc. Za oknami ich niegdyś niemieckich samochodów pyszniły się zdjęcia Andrija Szewczenki czy Anatolija Tymoszczuka.
Czyżby Ukraińcy mieli okazać się lepsi od nas – nie do pomyślenia. Bóg był jednak sprawiedliwy – Ukraińcy też odpadli.
* Łukasz Jasina, doktor nauk humanistycznych, członek zespołu „Kultury Liberalnej”. Mieszka w Hrubieszowie.
„Kultura Liberalna” nr 181 (26/2012) z 26 czerwca 2012 r.