Katarzyna Sarek

Bo chińska nagość ma wiele twarzy

„Na widok krótkiego rękawa, natychmiast przychodzi im na myśl białe ramię, całe nagie ciało, genitalia, stosunek płciowy, rozpusta, nieślubne dziecko. Wyobraźnia Chińczyków potrafi wykonać tak olbrzymi skok, tylko kiedy chodzi o te sprawy”. Tak złośliwie skomentował myślowe asocjacje swych rodaków i zamęt jaki w ich głowach wywoływał widok kawałka nagiego ciała najwybitniejszy pisarz chiński XX wieku, Lu Xun, w eseju „Luźne myśli”. I choć minęło już prawie 90 lat od napisania tych słów, Chińczycy do nagości wciąż mają ambiwalentny stosunek. Reklamy w czasopismach kobiecych wciąż są grzeczniejsze niż na Zachodzie, na poboczach dróg nie straszą nagie panie reklamujące opony czy wiertarki, reklamy lodów w TV nie zmuszają rodziców do pośpiesznej zmiany kanału.

Dla chińskich cenzorów nagość często równa się pornografii. Niezwykle łatwo przychodzi im nazwanie dzieł artystycznych „żółtymi”, który to kolor w języku chińskim przypisany jest do dzieł dla dorosłych. W „Titanicu” w wersji 3D, ku wielkiemu rozczarowaniu chińskich widzów, usunięto scenę z pozującą do obrazu nagą Kate Winslet. Z filmu „Ostrożnie, pożądanie” powycinano wszystkie ostrzejsze momenty, a grająca główną rolę Tang Wei przez długi czas była na cenzurowanym. Ai Weiwei, irytujący władze chyba każdym swoim projektem, został oskarżony o pornografię po umieszczeniu w internecie zdjęcia „Jeden tygrys, osiem piersi”, na którym nagusieńki siedzi w otoczeniu równie nagich czterech pań. Wielbiciele twórczości Aia opublikowali w odpowiedzi swoje zdjęcia, na których może nie ma „san dian quan kai” (trzy punkty całkiem odsłonięte), bo nakleili tam zdjęcia artysty, ale i tak widać dużo. 

Rugowaniu nagości z przestrzeni publicznej zdecydowanie przeciwstawiają się młode Chinki. Na ulicach można podziwiać do woli minispódniczki, spodenki, obcisłości i przezroczystości. Ostatnio na niepozostawiające pola dla wyobraźni stroje zareagowało szanghajskie metro. W internecie zamieściło zdjęcie dziewczyny w wyjątkowo przezroczystej sukience i dramatyczny apel: „Pasażerowie metra, gdy tak się ubierzecie, dziwnym będzie, jeśli nikt was nie będzie molestował. W metrze grasuje wielu erotomanów, nie da się z nimi wygrać. W wojnie z nimi, dziewczęta, prosimy, szanujcie się!” Apel można by zadedykować także paniom przemieszczającym się ulicami miast. Jazda na rowerze czy skuterze nie skłania Chinek do rezygnacji z kusych strojów, dzięki czemu wszyscy przechodnie mogą kontemplować krój i kolor ich bielizny. 

Poza wrażeniami erotycznymi i sprawianiu przyjemności obserwatorom, nagość w Chinach spełnia inną, diametralnie odmienną rolę. Często sięga się po nią, aby wyrazić swój gniew i frustrację. Publicznie obnażają się ludzie, którzy wyczerpali inne sposoby walki o swoje prawa, bądź chcą pokazać reszcie świata przepełniającą ich wściekłość. W ostatnich dniach w mediach znów pojawiły się relacje ze spektakularnych nagich akcji i w żadnej z nich nie chodziło o aluzje seksualne. 

W mieście Linyi w Shandongu, 23 czerwca kobieta samochodem staranowała skuter, na którym jechała domniemana kochanka męża ze swoją czteroletnią córeczką, potem zrzuciła ubranie i kompletnie naga blokowała wjazd karetki na teren osiedla. Gdy próbowano donieść dziecko do karetki, zrzuciła je z noszy i robiła co mogła, aby uniemożliwić udzielenie pomocy rannym. Dziecko zmarło w drodze do szpitala, jego matka walczy o życie. Mężczyzna w slipach wdrapuje się na słup wysokiego napięcia próbując w ten sposób wymóc na nieuczciwym pracodawcy wypłatę zaległych pensji. Rozwścieczony pasażer, dla którego zabrakło biletu kolejowego w czasie Święta Wiosny wdziera się do gabinetu dyrektora dworca i rozbiera się do majtek. Starsza pani ściąga spodnie i atakuje nimi policjanta, który chce jej wlepić mandat. Młoda matka z nagimi piersiami klęcząc błaga o wsparcie. 

Przymiotnik luo – nagi, dodaje się do najróżniejszych rzeczowników. Nagie może być małżeństwo, czyli bez wystawnego wesela, mieszkania i samochodu, nagi może być egzamin, czyli taki na który idzie się bez przygotowania, licząc że a nuż się uda. Można „nago” rzucić pracę, czyli zwolnić się bez zaklepanej innej posady, studenci na koniec studiów urządzają „nagie wyścigi” albo robią sobie sesje zdjęciowe w strojach Adama. „Nagi urzędnik” wysłał już rodzinę i pieniądze zagranicę, i czeka tylko na odpowiedni moment, żeby do nich dołączyć.

Nagość w Chinach ma wiele twarzy.

* Katarzyna Sarek, doktorantka w Zakładzie Sinologii Uniwersytetu Warszawskiego, tłumaczka, publicystka, współprowadzi blog www.skosnymokiem.wordpress.com. 

„Kultura Liberalna” nr 182 (27/2012) z 3 lipca 2012 r.