Wojciech Kacperski 

Warszawskie drugie przejście kawiarniane

Gdy w 2010 roku pisałem tekst o „kawiarniach obywatelskich”, w którym wyrażałem swój podziw dla rosnącej liczby ciekawych i twórczych miejsc w Warszawie, wydawało się, że w mieście może już być tylko lepiej. Tak zresztą po części było, ponieważ po otwarciu Nowego Wspaniałego Świata, Warszawy Powiśle, Powiększenia i kilku innych miejsc (bez których trudno jest sobie wyobrazić współczesną stolicę), w miasto wkroczyła niespotykana dotychczas energia na „wychodzenie”. Kawiarni powstawało zresztą coraz więcej – tych aktywnych, „obywatelskich”, ale również tych mniej zaangażowanych, bliższych kawiarniom sieciowym. O samej różnorodności powstających miejsc można by napisać osobny artykuł, ale ważne, że powstawało ich wiele. Zadawano zresztą  wówczas takie pytania jak: „w jakim kierunku to dalej pójdzie?” albo „kiedy się to skończy”, ale chyba mało kto w tamtym czasie mógł przewidywać, że wydarzenia potoczą się, tak jak to możemy obserwować w ostatnich tygodniach.

W zeszłym miesiącu zamknięto kawiarnię 5.29. Miejsce zyskało sobie sławę jako „najmniejsza kawiarnia w Warszawie”, serwowała bowiem kawę z okienka i tylko na wynos. To wydarzenie zapoczątkowało przykrą serię „zamknięć” warszawskich lokali. Drugim, który zakończył swoją działalność, były Szczotki Pędzle. Ta urokliwa i niewątpliwe zasłużona kawiarnia obywatelska (działała od 2007 roku) była jednym z tych miejsc, które rozpowszechniły ideę tzw. „niedzielnych śniadań”. W niej również, jako w pierwszej kawiarni w Warszawie, znaleźć można było kącik dla dziecka, dzięki któremu można było zająć czymś swoją pociechę, a samemu oddać się lokalowym przyjemnościom. Wczoraj zaś Warszawa pożegnała miejsce, które w historii warszawskich klubów i kawiarni będzie miało niewątpliwie ważne miejsce – Nowy Wspaniały Świat. Lokal „Krytyki Politycznej” był bowiem pierwszym z tzw. „lokali na kulturę”, przydzielanych w ramach wspaniałej inicjatywy władz dzielnicy Śródmieście na oddawanie pustych lokali na działalność gastronomiczno-kulturalną. Twórcy tego miejsca mieli podpisaną umowę na 3 lata, to znaczy do wczoraj.

W ciągu ostatnich tygodni i przy okazji wielu z tych zamknięć bardzo często słyszałem pytanie „dlaczego?”. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Trudno obwiniać tylko władze dzielnicy, trudno też wskazywać winnych wśród konkretne osoby. Wydaje się raczej, że zjawisko, z którym mamy do czynienia przypomina trochę sytuację z czasów, gdy zamykały się takie miejsca jak Le Madame, czy Galeria OFF. Te legendarne już dla Warszawy lokale stworzyły to, czym cieszymy się dziś – przestrzenie wolnej twórczości, w których tak chętnie wielu z nas spędza swój wolny czas, i w których realizuje swoje projekty. Gdy one się zamykały (albo je zamykano), na mieście już powstawały nowe miejsca (w tamtych czasach „nowym miejscem” była na przykład Chłodna25). Dziś mamy do czynienia ze zjawiskiem podobnym, bo oprócz tego, że pewne miejsca znikają, na mapie Warszawy powstają już kolejne. Dzień wcześniej otwarcie kolejnego lokalu świętowali twórcy Warszawy Powiśle – miejsca również bardzo silnie wpisującego się w historię stołecznych kawiarni. W ten sposób dokonuje się warszawskie „drugie przejście” kawiarniane: pewne lokale przestają istnieć, aby zwolnić miejsce nowym.

Miejsca znikają, energia społeczna jednak pozostaje. To, do czego przyzwyczaiły nas kawiarnie obywatelskie nie może tak po prostu „przestać istnieć”. Stworzy ona nowe miejsca, które również będziemy odwiedzać, i które równie szybko wpiszą się w przestrzeń miasta. Pod tym względem nie zgadzam się z Karoliną Bregułą, która pisze, że „Warszawa się kurczy”. Martwią mnie dotychczasowe zamknięcia, jestem jednak pewien, że energia społeczna nie zniesie zbyt długo próżni i wykluje nowe, ciekawsze i żywsze miejsca. Życzę tego Warszawie.

* Wojciech Kacperski, student filozofii i socjologii UW. Miejski przewodnik po Warszawie. Współpracuje z „Kulturą Liberalną”.

„Kultura Liberalna” nr 183 (28/2012) z 10 lipca 2012 r.