Karolina Wigura

Skandal w domu Wagnerów

Niektórzy twierdzą, że podczas prób Jewgienij Nikitin nosił pod kostiumem zakrywający dokładnie całą skórę trykot. Inni zwrócili uwagę na to, że starannie przypudrowano mu nawet ręce – choć nie wszyscy zgadzają się co do tego, że ręce te trzęsły mu się znacznie i że o wiele gorzej niż zwykle śpiewał. Na cztery dni przed premierą „Latającego Holendra” na Festiwalu Wagnerowskim w Bayreuth wybuchła wieść, że mający grać główną rolę Nikitin zrezygnował z występu ze względu na wytatuowaną na piersi swastykę. Potem okazało się, że do odejścia skłoniły go kierujące obecnie Teatrem Operowym w Bayreuth Katharina i Eva Wagner.

Nikitin przepraszał i tłumaczył, że tatuaże, które nosi, to błędy młodości. Miał je sobie zrobić jako szesnastolatek. Prawdą jest jednak, że na YouTube można go zobaczyć w filmach sprzed zaledwie trzech lat, dumnie prezentującego nie tylko swastykę, ale i inne, także neofaszystowskie wzory na roznegliżowanej piersi http://www.youtube.com/watch?v=RpVl6OAaW9A. Decyzję Kathariny i Evy Wagner skrytykował szef Opery Bawarskiej w Monachium Nikolaus Bachler – choć z drugiej strony trzeba powiedzieć, że używanie symboli nazistowskich jest w Republice Federalnej karalne. Może zatem lepiej i dla organizatorów, i dla samego Nikitina, że nie miał okazji ich zaprezentować?

Mało kto w polskiej dyskusji na temat sprawy rosyjskiego śpiewaka zwrócił uwagę na to, że wpisuje się ona w cały krajobraz kłopotów, w jakie popadł Teatr Operowy w Bayreuth już kilka lat temu. Katharina i Eva Wagner otrzymały w spadku wielką legendę i podupadający festiwal. Dawniej melomani rezerwowali bilety na spektakle wagnerowskie na całe lata do przodu. Na każdą przepustkę na relatywnie niewielką, duszną, ale jakże sławną widownię czekało nawet kilkudziesięciu chętnych. Dziś, po skandalach związanych z wątpliwym sposobem rozdziału biletów, protestami związków zawodowych, a nawet kilkoma procesami, o jeden bilet stara się średnio pięć, sześć osób. Coraz więcej foteli staje się zresztą pustych już długo przed opuszczeniem kurtyny. W tej sytuacji skandal z Nikitinem w roli głównej jest pewnie ostatnim, czego życzyłyby sobie prowadzące teatr Wagnerówny.

Jest tak i z innego powodu. W rodzinie nasila się spór o przeszłość, dzielący wszystkich jej członków. Choć zażyłość, jaka łączyła Adolfa Hitlera nie tylko z muzyką Wagnera, nie tylko z Teatrem Operowym, ale także z rodziną Wagnerów nie jest raczej dla nikogo tajemnicą, Katharina Wagner wzbrania się przed zezwoleniem na otwarcie archiwów. Spotyka się to z krytyką w obrębie samej rodziny: najmocniej wypowiada się 67-letnia Nike Wagner, nazywana przez dziennikarzy „żądłem w tkance rodziny”. Publicznie wzywa ona kuzynkę do rozliczenia Wagnerów z ich przeszłością. Katharina pozostaje jednak niewzruszona. W muzeum Teatru Operowego można zobaczyć rysunki i zdjęcia ze wszystkich Festiwali Wagnerowskich, jakie od 1876 roku odbyły się w Bayreuth. Należy się domyślać, że w tej sytuacji ostatnią rzeczą, jakiej życzyłaby sobie Katharina, jest to, by na zdjęciach z 2012 roku widać było śpiewaka ze swastyką na piersi.

Czy tak wielka waga przywiązywana do tatuaży rosyjskiego artysty jest przejawem niemieckiej „moralnej paniki”? Niekoniecznie. Po pierwsze, można się spodziewać, że gdyby występ Nikitina w skąpym kostiumie scenicznym miał odbyć się w Polsce, moglibyśmy popaść w podobną dyskusję. Po drugie, polityczny i kulturowy główny nurt, a także wyobrażenie o politycznej poprawności są w Republice Federalnej wciąż budowane przez krytykę 12 lat panowania narodowego socjalizmu. Nie dalej jak miesiąc temu prestiżowy miesięcznik „Cicero” umieścił w swoim portalu internetowym artykuł o tym, że Niemcy wciąż ponoszą odpowiedzialność za resztę Europy ze względu na swoją przeszłość i z tego powodu powinny udzielić Grecji pomocy finansowej bez względu na okoliczności. Przeszłość, która nie chce przeminąć, wciąż przywoływana jest, także w niemieckiej sferze publicznej. Zupełnie inna sprawa to, czy ta legitymacja jest wciąż przekonująca dla samych Niemców.

* Karolina Wigura, doktor socjologii, dziennikarka. Członkini redakcji „Kultury Liberalnej” i adiunktka w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W ubiegłym roku opublikowała książkę „Wina narodów. Przebaczenie jako strategia prowadzenia polityki”.

„Kultura Liberalna” nr 186 (31/2012) z 31 lipca 2012 r.