Karolina Błachnio
Pochwała trzydziestolatków
Domek letniskowy na wyspie, surowa przyroda północy, dwie siostry i jeden mężczyzna pogrążeni w smutku po stracie brata, który był partnerem jednej z nich. Po tak Bergmanowskim zestawieniu wątków tworzących opowieść o zapętlonej relacji można by spodziewać się psychologicznych katastrof spod znaku „Scen z życia małżeńskiego”. Tymczasem w najnowszym filmie Lynn Shelton Bergmanowska sceneria staje się okazją do nakreślenia opowieści o dojrzałych emocjonalnie trzydziestolatkach. O ile filmy Bergmana są terapeutyczną szkołą konfrontowania się ze sobą i innymi, o tyle film Shelton okazuje się wykładnią odbudowywania bliskich relacji po burzach.
Lynn Shelton: Bergman bez zgliszczy
Film Shelton niewątpliwie mógłby podążyć tropem Bergmanowskich opowieści – tym bardziej, że w pewnym momencie poznajemy krzyżujące się, potencjalnie tragicznie, pragnienia całej trójki głównych bohaterów. Bo oto Jack kocha Hannah, byłą partnerkę swojego zmarłego brata, a jednocześnie – bojąc się wyznać jej miłość – idzie do łóżka z jej siostrą Iris, traktując ją jako niepełnowartościowy substytut. Iris z kolei, jako lesbijka, nie traktuje Jacka poważnie i ma wobec niego ukryty plan. Na domiar złego, zaraz po tej wspólnej nocy, do domku przybywa Hannah; więź między siostrami jest bowiem bardzo silna. Prawda mogłaby nieodwracalnie zniszczyć relacje tej trójki – po Bergmanowsku oddalić od siebie, wyobcować nawet najbliższe sobie osoby. Tak się jednak nie dzieje.
O ile u szwedzkiego reżysera znajdziemy pełne napięcia dążenie do często spektakularnej i raniącej konfrontacji, po której pozostają jedynie rozpacz, samotność i pustka, o tyle w filmie Amerykanki bohaterowie po burzliwej konfrontacji wspólnie przeżywają swoje cykle żalu, nieodzywania się do siebie. W pewnym momencie Jack wypowie kwestię, która nazwie rzeczy po imieniu, po czym zostawi obie siostry ze sobą, by samemu wyruszyć w podróż po wyspie. Natężenie i rodzaj emocji, podobnie jak u Bergmana, stają się tu widoczne dopiero w zestawieniu z niewzruszoną obojętnością surowej przyrody. Widz może poczuć je jako wydestylowane, niezakłócone nadmiarem wydarzeń i faktów. Są to jednak inne niż Bergmanowskie emocje i strategie zachowań. Prawda jednak się opłaca; co więcej – warto ją ujawnić jak najszybciej, a nie jak u Bergmana, po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach, gdy narosłe emocje powodują, że po konfrontacji pozostają tylko zgliszcza.
Bohaterki Shelton warto zestawić chociażby z postaciami sióstr z „Szeptów i krzyków” Bergmana – analizując zwłaszcza kluczową kwestię dotyku. Bergmanowska Karin brzydzi się dotyku Marii, ta z kolei wpada w histerię, gdy umierająca Agnes prosi ją o przytulenie na łożu śmierci. Wizyta w domu konającej jest traktowana przez siostry niemal wyłącznie jako formalność spadkowa. Tymczasem w przypadku filmu Shelton część najbardziej intymnych, poważnych i mniej poważnych, rozmów między siostrami odbywa się właśnie wtedy, gdy leżą obok siebie w łóżku.
Post-bergmanowskie trzydziestolatki
„Siostra twojej siostry” jest promowana zwiastunem, w którym film został okrzyknięty m.in. „błyskotliwym portretem współczesnych trzydziestolatków”. Jeśli zestawimy relacje trójki trzydziestoletnich bohaterów z wizją dojrzałości Bergmana, to na tym tle wypadają oni bardzo korzystnie: „Miarą egzystencjalnej dojrzałości staje się u Bergmana nie uleganie samooszustwu, powołującemu fikcyjne byty, będącemu [podstawą – KB] własnych lęków, ale «heroiczne zmaganie się z absurdem» w obliczu świadomości nieuniknionego kresu istnienia” [1]. Wbrew alarmom socjologów i dziennikarzy dotyczącym szerzenia się niedojrzałych zachowań wśród trzydziestolatków, czego znakiem jest np. zamieszkiwanie z rodzicami, podróże i ciągłe konsumpcyjne nienasycenie światem, można stwierdzić, że filmowa trójka Shelton spełnia Bergmanowskie kryteria dorosłości, a być może nawet je przerasta. Odrzucając egzystencjalny heroizm, bohaterowie Shelton nie myślą o kresie istnienia, tylko o życiu. Radzą sobie z ogromną zręcznością z absurdalną sytuacją, której nie sprostaliby być może bohaterowie szwedzkiego reżysera, i przede wszystkim: potrafią ją nazwać po imieniu. Jeśli trzydziestolatki Shelton wyprzedziły Bergmana, to właśnie ze względu na oswojenie z prawdą oraz umiejętność przejścia przez traumatyczną sytuację w konstruktywny sposób.
Filmy Bergmana obrazowały relacje, które śmiało można by podsumować Sarte’owskim zdaniem: „Piekło to inni”. Szwedzki reżyser próbował to piekło zarówno pokazać, jak i je pokonać, dając bohaterom narzędzie poznania siebie i szansę na oczyszczenie w postaci konfrontacji z bliskimi. Po Bergmanowskich konfrontacjach pozostają jednak zgliszcza, pustka – reżyser nie mówi bowiem, co z nimi zrobić. Nie znajduje antidotum na naderwane czy wręcz zerwane więzi; zostawia widza bez nadziei. Chociażby w „Sonacie jesiennej” nikt nie uwierzy, że po konfrontacji matka – Charlotte – wróci kiedykolwiek do swoich córek. Lynn Shelton mówi tymczasem: sztuką jest nie tyle sama konfrontacja, co umiejętność skorzystania z niej i zachowania dobrych, prawdziwych relacji.
Wnioski z „Siostry twojej siostry” są zatem zdecydowanie niebergmanowskie, a przy tym i zdecydowanie niedziewiętnastowieczne. Wątek piekła międzyludzkiego przyjmuje bowiem u Bergmana często oblicze walki płci – motywu charakterystycznego dla literatury nordyckiej, odziedziczonego przez reżysera po dziewiętnastowiecznych dramatopisarzach: Ibsenie i Strindbergu. „Stałym motywem [Bergmana – KB] jest przywiązanie bohaterów do siebie pomimo odczuwanej wrogości i zadawanych sobie udręk. Nienawiść okazuje się niekiedy jedyną autentyczną i trwałą więzią między postaciami” [2].
My, współcześni, jak wynika z filmu Shelton, chcemy jednak i mamy odwagę tworzyć dobre relacje; możemy się zrozumieć i emocjonalnie odnaleźć we własnej skórze. Można sobie nawet poradzić z tym, że spało się z siostrą swojej ukochanej czy z bratem byłego partnera – konstruktywnie, bez wyparcia czy przytłaczającego kaca moralnego.
[1], [2] L. Czapliński, „Motywy – klucze w twórczości filmowej Bergmana” [w:] „Ingmar Bergman”, 1993.
Film:
„Siostra Twojej Siostry” (Your Sister’s Sister)
reż. Lynn Shelton
USA 2011
* Karolina Błachnio, filolog polski, pracowniczka Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, blachniowa.blogspot.com.
„Kultura Liberalna” nr 193 (38/2012) z 18 września 2012 r.