Łukasz Jasina

Inna strona ludowej ojczyzny. O „Gejerelu” Krzysztofa Tomasika

Opasłe tomiszcza kojarzą się zazwyczaj z dziełami, które wyczerpują podjęty przez badaczy temat i dotykają zagadnień do tej pory przez nikogo nieporuszanych. Problematyką taką – nieopisaną dotąd w sposób poważny i całościowy – jest bez wątpienia historia gejów w Polsce Ludowej. Tu każdy autor staje się od razu pionierem. Pojawiło się wprawdzie, zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch dekad, sporo tekstów analizujących sytuację gejów w niegdysiejszym kraju „demokracji ludowej”, ale są to prace fragmentaryczne i kompletnie do siebie nieprzystające.

Zresztą któż miałby ochotę na wyszukiwanie i przeglądanie setek tekstów, których niejednokrotnie nie da się znaleźć nawet przez Google. Ktoś mógłby rzec, że polscy historycy nie takie tematy tabu ostatnio wzięli na warsztat i dokonali całkiem znośnego obrachunku z przeszłością. O gejach jednak jak dotąd napisali niewiele i można tylko domniemywać dlaczego. Obecnie zainteresowanie tematyką gejowską rośnie, warto więc zbadać, czy i jak zajmowano się nią przed rokiem 1989. Różnobarwni i samozwańczy obrońcy moralności – których tu przez grzeczność nie przywołam – twierdzą wprawdzie, że zjawisko homoseksualizmu w Polsce jest zupełnie nowe. Mylą oni jednak ukrywanie się z nieistnieniem, czego dowodzi książka Krzysztofa Tomasika. Stron w niej niemalże czterysta, a na nich próba zmierzenia się z tematem. Próba pozostawiająca niedosyt, ale i radość, że ktoś wreszcie podjął ten trud.

Na początku jest chaos…

Poważnym problemem książki Tomasika jest to, że chce być ona opowieścią o wszystkim – wielką kroniką historii gejów w PRL-u. Niestety, mimo starań i dobrych chęci autora zamiar ten się nie udaje. Natłok wątków prowadzi do ogarniającego czytelnika wrażenia chaosu.

Można oczywiście próbować usprawiedliwiać autora. Nikt w Polsce Ludowej nie przeprowadził wielkich badań preferencji seksualnych ludności. Najdokładniejsi w odkrywaniu ludzkich słabostek byli funkcjonariusze UB i SB, jednak – co zrozumiałe – skupiali się raczej na niewielkiej grupie obywateli. A że często na ich celowniku znajdowała się artystyczna elita, esbeckie materiały mogą dziś skłaniać do utrzymywania cokolwiek obrzydliwego stereotypu, że homoseksualizm jest „przypadłością” artystów wszelkiej maści. Inną przeszkodą jest prawie zupełny brak pisanych świadectw życia codziennego. Nasi ojcowie i dziadkowie nie dostarczyli nam w tym względzie wystarczającej ilości materiałów. W PRL-u prawdę o życiu mniejszości seksualnych okrywała zasłona milczenia, choć nie w tym stopniu, co w czasach pułkownika Redla czy Oscara Wilde’a. Badacz musi więc wyłapywać pojedyncze wątki, aluzje, fragmenty i łączyć je ze sobą, rekonstruując bieg wydarzeń. W ten sposób jego praca obarczona zostaje ryzykiem nadinterpretacji. Może się również okazać, że historyk przywiązuje nadmierną wagę do faktów, które są nieistotne.

Mamy więc u Tomasika jeden z najbardziej rzeczowych tekstów o Kiszczakowskiej akcji „Hiacynt”. Znaleźć w nim można między innymi wypowiedzi dzisiejszych obrońców wolności, którzy lat temu trzydzieści byli raczej po złej stronie. Choćby Jerzego Urbana dworującego sobie z homoseksualizmu jako zjawiska społecznego (gdzież dzisiejszy zwolennik Palikotowych zmian?). Jest tu także znakomita analiza procesów sądowych z gejami w roli głównej (autorowi przyszedł w sukurs bujny rozwój reportażu sądowego w Polsce lat 60. i 70.), wspomnień Głowińskiego i Białoszewskiego, jak również solidna kwerenda prasowa, ujawniająca istnienie tekstów o osobach transseksualnych w Polsce już w latach 50.!

Mamy jednak także opis gejowskich wątków, które zostały mozolnie wydobyte z łamów kiepskich kryminałów, czytadeł i literatury nadającej się co najwyżej do kartkowania w pociągu. I nie o jakość tej literatury mi chodzi, lecz o jej wartość jako dokumentu. Niektóre ze wspomnianych wątków, odnajdywanych w powieściach Sokorskiego czy w tekstach Putramenta, sprawiają wrażenie doklejanych do książki z uwagi na brak innych materiałów. Ponadto braki faktograficzne zmuszają autora do cytowania w książce wszelkich możliwych plotek dotyczących czyjejś seksualności i posługiwania się metodą w stylu „ktoś coś komuś powiedział”. Tego typu zabiegi sprawdzają się może przy pisaniu niezwykle osobistego eseju, lecz nie przy komponowaniu pierwszej polskiej książki o historii gejów.

Aktorzy i inni zboczeńcy, czyli łapu-capu

Niechęć do gejów nie miała w Peerelu charakteru formalnoprawnego. Ani przed- ani powojenna Polska nie penalizowała homoseksualizmu. Antypatia jednak istniała i miała charakter społeczny. W konsekwencji homoseksualizm w PRL był zjawiskiem prywatnym, utajonym, a nieliczni żyjący w sposób otwarty geje traktowani byli w zasadzie jak osobliwe kurioza. Każde, nawet najbardziej zamknięte społeczeństwo, dopuszcza istnienie ludzi, wobec których odczuwa wyższość, lecz którym łaskawie pozwala żyć. Z homoseksualizmu śmiano się, a osoby o tej orientacji spychano do roli błaznów, pozwalano im jednak egzystować.

Na stosunkowo najszerszy margines wolności w PRL-u mogli sobie pozwolić artyści – ludzie tacy jak przywoływani w książce Mieczysław Gajda, Stanisław Szymański czy Witold Gruca. Często portretowani byli jako tancerze i przegięci panowie w średnim wieku. Tomasik, opisując jednak ów fenomen, sam niechcący potwierdza niesprawiedliwe stereotypy. Autora książki cieszy, że geje, choć szablonowo, jednak byli pokazywani, na przykład w filmie „Dzięcioł” Jerzego Gruzy. (Tu pytanie do autora, czemu akurat wybrał do opisu „Dzięcioła”, a nie, dajmy na to, „Człowieka z M-3” Leona Jeannot’a, w którym określono homoseksualizm mianem przestępstwa. Czyżby źródła dobierano przypadkowo?). Nie jestem jednak taki pewny, czy idea Jerzego Gruzy była równie szczytna, jak zdaje się mniemać autor. Jego wspomnieniowe felietoniki o Witoldzie Grucy były mało subtelne.

I znów, czy jest to wina autora „Gejerelu”? Chyba nie do końca. Z drobnymi wyjątkami obraz innych gejów po prostu nie pojawia się w sztuce i literaturze tamtych czasów. Tomasik byłby bez tych niezbyt obiektywnych źródeł zmuszony do całkowitego fantazjowania.

Idąc dalej, również problematyka gejowska w analizie kryminalnego półświatka w PRL-u opiera się na pomieszaniu z poplątaniem. Obok sylwetek Jerzego Nasierowskiego i Mieczysława Gajdy mamy tu opisany zarówno homoseksualizm Jana Marchwickiego, jednego z bohaterów najsłynniejszego powojennego procesu „Wampira z Zagłębia”, jak i opartą na plotkach próbę dopisania gejowskiego wątku do sprawy Jana Gerharda, a także do kilku innych spraw, w których przypisywanie sprawcom seksualnej motywacji wydaje się mocno wątpliwe. „Gejerel” przybliża nam nie tyle gejów, ale tych, którzy o nich pisali i udowadnia, że przed 1989 rokiem praktycznie nie istniał inny niż w policyjnych czy medycznych protokołach język, którym polskich gejów można było opisywać.

Skrawki z życia Pitavalów

Na tym tle wyróżniają się dwa podjęte przez Tomasika motywy: wyjazdy na Zachód jako sposób na uzyskanie przez polskich gejów wolności oraz analiza akcji „Hiacynt” i prób organizacji polskich środowisk gejowskich w latach 80. Tu autor solidnie opiera się na faktach i nie przesadza ze zbyt emocjonalnym opisem.

Książka Tomasika dowodzi prawdziwości jeszcze jednej ważnej konstatacji – że powstanie monografii dotyczącej życia gejów w PRL-u jest w zasadzie niemożliwe. Oczywiście można z powodzeniem próbować przedstawiać życiorysy poszczególnych osób, na co dowodem są biografie Jarosława Iwaszkiewicza, Jerzego Iwaszkiewicza czy Mirona Białoszewskiego, jednak o 99 proc. gejów, którzy żyli w Polsce, nigdy się nie dowiemy z braku materiału historycznego. Nie przybliżą nam tego drobne wycinki z życia elit i Pitavalów ani plotki, przetwarzane później na mity, choćby te dotyczące Władysława Warneńczyka czy Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Jedynym pocieszeniem są przykłady badań innych okresów historycznych. Co prawda liczba pamiętników opisujących życie w XVII-wiecznej Polsce jest znikoma, a jednak temat ten ciągle się bada. I tak być powinno z życiem gejów w PRL. Potraktujmy więc „Gejerel” Krzysztofa Tomasika jako zaangażowany wstęp do dalszej pracy.

Książka:

Krzysztof Tomasik, „Gejerel. Mniejszości seksualne w PRL-u”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012.

* Łukasz Jasina, doktor nauk humanistycznych, członek zespołu „Kultury Liberalnej”. Mieszka w Hrubieszowie. 

„Kultura Liberalna” nr 194 (39/2012) z 25 września 2012 r.