Patryk Łapiński
Sztuka przetrwania
Szczęście, wsparcie ze strony innych oraz głowa na karku – te trzy rzeczy były zdaniem Anatola Chariego nieodzowne do przetrwania Zagłady. Na treść „Podczłowieka” składa się spisana na początku XXI wieku relacja urodzonego w 1923 roku łódzkiego Żyda. Spisana całkiem przypadkowo. Gdyby w 2001 roku jego sąsiadem nie został Timothy Braatz, bardzo prawdopodobne, że wspomnienia Chariego nie ujrzałyby światła dziennego. Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że stało się inaczej. Tak właśnie, w trakcie sąsiedzkich spotkań pod słońcem Kalifornii, powstał „Podczłowiek”.
W chwili wybuchu wojny Chari miał szesnaście lat. Jego ojciec był przed wojną szanowanym kupcem i politykiem, radnym łódzkiej gminy żydowskiej. Koneksje ojca pomogły synowi przetrwać w getcie. Dzięki protekcji Mordechaja Chaima Rumkowskiego zdał w getcie maturę i został sonderowcem – członkiem Sonderkommando, gettowej służby porządkowej podlegającej gestapo. Pełniąc tę funkcję, dotrwał do likwidacji getta w sierpniu 1944 roku. Przeżył Auschwitz, Groß-Rosen i Bergen-Belsen, w którym to doczekał wyzwolenia.
Chari opisując swoją uprzywilejowaną pozycję w getcie, wielokrotnie bije się w piersi. Przyznaje się do winy, egoizmu, bierności, niewykorzystywania możliwości pomocy. Podobnie było w obozach, gdzie podstawą kodeksu przetrwania była przede wszystkim dbałość o interes własny, ewentualnie obozowych przyjaciół – podobne znajomości są często powtarzającym się motywem w tego typu literaturze. Jakkolwiek może to zabrzmieć, wojenne przeżycia Chariego choć z jednej strony oczywiście straszne i niepowtarzalne, z drugiej nie zawierają elementów, do których relacje z Zagłady by nas nie przyzwyczaiły.
Nietypowe są natomiast niektóre opinie i spostrzeżenia autora. O Rumkowskim pisze, że ocena tej postaci zależy od punktu siedzenia. Dla postronnych będzie tyranem, dla Chariego i jemu podobnych pozostanie człowiekiem, który robił wszystko, aby getto przetrwało. Mając na względzie przyszłość, chciał, aby przeżyła inteligencja. Dlatego otworzył w getcie gimnazjum. Spojrzenie Chariego na Rumkowskiego może dziwić, z drugiej strony próbę odkłamania wizerunku Rumkowskiego podjęła Monika Polit w wydanej w tym roku książce „«Moja żydowska dusza nie obawia się dnia sądu». Mordechaj Chaim Rumkowski – prawda i zmyślenie”. Po blisko siedemdziesięciu latach, które upłynęły od likwidacji Ghetto Litzmannstadt, jego szef doczeka się być może zrewidowania ocen na swój temat. Chari nie traktuje także Niemców en masse, pisze: „Jeśli ktoś twierdzi, że nie było przyzwoitych Niemców, to kłamie”. Nawet wśród esesmanów zdarzały się przyzwoite jednostki. Przez karty „Podczłowieka” przewija się też, choć niewymieniona z nazwiska, Dina Gottliebova, bohaterka książki Lidii Ostałowskiej „Farby wodne”. Chari poznał ją dopiero po wojnie. Relacja Chariego nie urywa się zresztą w 1945, ale w 1951 roku, ostatnia część książki traktuje o losach dipisa (od ang. displaced person) w powojennych Niemczech. Dzięki temu rozdziałowi wspomnienia są pełniejsze i wyróżniają się na tle podobnych.
Jak wspomniano wcześniej, Chari opowiadał o swoich wojennych przeżyciach na początku XXI wieku, co na pewno nie wpływa dobrze na precyzję ich odtworzenia, do czego zresztą po wielokroć się przyznaje. Opowiadane z perspektywy czasu, wiele tracą na swojej wartości historycznej i literackiej. Niemniej jednak dla osoby nieznającej tematu mogą być niezłym wprowadzeniem do problematyki Holokaustu.
Książka:
Anatol Chari, Timothy Braatz, „Podczłowiek. Wspomnienia członka Sonderkommanda”, Świat Książki, Warszawa 2012.
* Patryk Łapiński, socjolog. Recenzent w portalu literatki.com. Pisze także m.in. do „Słowa Żydowskiego” i „Res Publiki Nowej”.
„Kultura Liberalna” nr 198 (43/2012) z 23 października 2012 r.