Marcin Dobrowolski
Grecja, kryzys, Europa i chińskie panele słoneczne
Niezależnie od tego, czy to ustępujący prezydent wygra wybory prezydenckie, czy też zwycięży jego republikański przeciwnik, gospodarcze i polityczne stosunki ze Starym Kontynentem nie powinny tak bardzo się zmienić, pisze amerykański korespondent „Sole 24 Ore” (5.11). Ale jeśli mówimy o Europie – wpierw pomijanej w przedwyborczych debatach, potem zaś wyciągniętej przez Romneya jako obiekt potępienia – trzeba poczynić pewne rozróżnienie między retoryką wyborczą, trendami globalnymi a rzeczywistością. Jeśli spojrzymy na liczby, łatwo dostrzeżemy, że wzajemne powiązania Europy i USA są tak silne i rozgałęzione, że wszystkie te polemiki sprowadzają się do absurdu. Inna rzecz, jeśli chodzi o rady i komentarze na temat wychodzenia z kryzysu. W skrajnych opiniach Romneya i Obamy na temat naszej powolności w rozwiązywaniu zapaści tkwi ziarno prawdy – państwo odgrywa w naszych gospodarkach zbyt dużą rolę, a nasz model konkurencyjny z trudem daje sobie radę w światowej rywalizacji. To także są fakty. Musimy je brać pod uwagę, bez względu na wyborcze manewry, mniej lub bardziej agresywne i antypatyczne zarówno Romneya, jak i Obamy.
„Zaczęła się wojna sześciodniowa”, to tytuł z pierwszej strony dziennika „Ta Nea” (2.11). Tyle bowiem czasu pozostało do najbliższego posiedzenia eurogrupy – 8 listopada – poświęconego przekazaniu Grecji 31,5 miliarda euro. Jednak, by otrzymać kolejną transzę pomocy – a bez niej nie da się uniknąć bankructwa – premier Antonis Samaras musi doprowadzić do przyjęcia przez parlament nowego planu oszczędnościowego. Tym bardziej że już 12 listopada odbędzie się kolejne posiedzenie eurogrupy. Dyskusja tam prowadzona dotyczyć będzie wniosku Aten o dwuletnią prolongatę terminu uzdrowienia finansów kraju. Jak stwierdza „To Ethnos”, posłowie toczą „zawzięty bój” wokół 11,5 miliarda oszczędności zaplanowanych przez rząd. Ale rozbieżności w koalicji między konserwatystami z Nowej Demokracji, socjalistami z PASOK i partią Demokratycznej Lewicy są coraz większe. Przybywa posłów, którzy odchodzą z tych dwu ostatnich ugrupowań, „co może zagrozić przyjęciu nowej terapii oszczędnościowej”, zauważa dziennik. Tymczasem na kontynencie nie brak komentarzy, że kolejne szczyty i wynikające z nich prolongaty przedłużają tylko agonię Grecji – chorego człowieka Europy. Jednak obawa przed precedensem jest na tyle paraliżująca, że nikt nie odważa się odłączyć Hellady od kroplówki…
Zaczyna się wojna. Wojna o Słońce. To hasło, zaczerpnięte niejako z powieści science-fiction patronuje artykułowi we „Frakfurter Rundschau” (2.11), który zapowiada „największy konflikt handlowy w dziejach”. Spór toczy się wokół dotacji Pekinu do energetyki słonecznej, które Europejczycy uważają za naciągane i, co bardzo ważne, niedopuszczające innych do udziału w rynku. Chińscy producenci paneli fotowoltaicznych korzystają z kredytów sięgających wielu miliardów dolarów, a w dodatku pobierając je nie muszą udzielać w zamian żadnych istotnych gwarancji. Europejczycy, zaniepokojeni bankructwem jednego z liderów w branży, niemieckiej firmy Q-Cells, postanowili coś z tym zrobić. Europejska federacja pod wodzą przedsiębiorstwa Solarworld wniosła do Komisji Europejskiej skargę w sprawie dumpingu. Bruksela może w najbliższych miesiącach nałożyć na Chiny sankcje. Jednak Państwo Środka nie pozostaje bierne wobec tych gróźb i zapowiada możliwość podniesienia ceł na samochody z Europy, co dla Unii może mieć fatalne konsekwencje. Oczywiście, Pekin rozważa podniesienie ceł wyłącznie ze względu na ochronę środowiska naturalnego…
*Wyboru dokonał Marcin Dobrowolski, dziennikarz Radia PiN
„Kultura Liberalna” nr 200 (45/2012) z 6 listopada 2012 r.