Kultura Liberalna: Skąd temat debaty?
Iwo Zmyślony: Oczywiście, na Próżnej nie klęczy Hitler we własnej osobie, ale figura małego chłopca z facjatą Adolfa Hitlera. To po pierwsze. Samo pytanie w tytule debaty zawiera więc prowokację. Ludzie zbyt często traktują sztukę dosłownie – zapominają, że sztuka jest przede wszystkim metaforą. Utrudnia to racjonalną debatę, a często po prostu uniemożliwia. Dlatego pytamy przewrotnie: co robi Hitler na Próżnej? Chcemy sprowokować odbiorców.
Ale sprowokować do czego?
Do refleksji rzecz jasna. Ludzie, kiedy słyszą o prowokacji w sztuce, myślą: skandal, obrazoburstwo i łączą to od razu z niezrozumiałą, dziwaczą sztuką współczesną, którą – jak im się wydaje – mógłby robić każdy. Tymczasem skandal i prowokacja towarzyszą sztuce od stuleci. Michał Anioł malując Sąd Ostateczny na ścianie papieskiej kaplicy przedstawił Chrystusa jako pogańskiego boga w otoczeniu muskularnych mężczyzn z genitaliami na wierzchu. W bezpośrednim otoczeniu Chrystusa – a zatem wśród zbawionych – namalował portrety swoich kochanek i kochanków. Mało tego, jako świętego sportretował pierwszego pornografa i antyklerykała Rzymu, natomiast papieskich urzędników i ludzi kościoła pokazał jako moralnych karłów skazanych na wieczne potępienie. Można sobie wyobrazić większą prowokację?
Porównujesz Maurizio Cattelana do Michała Anioła?
A czemu nie? Chodzi mi o to, że prowokacja w sztuce jest paradoksalnie czymś bardzo konserwatywnym i dość uniwersalnym. Ta anegdota pokazuje też jednak, że artyści tacy jak Michał Anioł, czy Caravaggio, trafili do kanonu historii sztuki, ponieważ – wbrew temu, co by się mogło wydawać – mieli wokół siebie mądrych patronów i mecenasów, którzy potrafili docenić wartość ich prowokacji. Moim zdaniem pokazuje także, że dla tych artystów istniały wartości wyższe niż tzw. poprawność polityczna – wartości dla których warto było ryzykować reputację. Jakie to wartości? Możemy się zastanawiać. Przede wszystkim miłość – jak sądzę – oraz autentyczna, głęboka przyjaźń; także metafizyczna wątpliwość; pragnienie transcendencji; szeroko pojęta prawda egzystencjalna. Tego rodzaju emocje odnajduję u Cattelana. Różnica polega na tym, że Cattelan prowokuje używając języka sztuki współczesnej, wzbogaconego o całe doświadczenie sztuki XX wieku.
Krytycy często widzą w Cattelanie błazna i prowokatora. Tobie i kuratorce wystawy w CSW Justynie Wesołowskiej zarzucono, że „umoralniliście” Cattelana na siłę – odebraliście mu energię skandalu…
Rozumiem te zarzuty, częściowo się nawet z nimi zgadzam [śmiech]. Moim zdaniem jednak siła i wielkość sztuki nie polega wcale na skandalu, ani na prowokacji dla prowokacji. Dlatego w tytule debaty mówimy o prowokacji w wymiarze moralnym. Chodzi o to, że prace Cattelana niejako „testują” naszą wrażliwość moralną, a co za tym idzie – zmuszają do konfrontacji z własnym światopoglądem, niekiedy głęboko nieuświadomionym. To od nas zależy, co z tym doświadczeniem dalej zrobimy – możemy się zgorszyć, oburzyć, wzruszyć ramionami, albo zastanowić – poszukać odpowiedzi na pytanie: czym jest to, co przeżywam? Skąd to się bierze? Dlaczego to przeżywam? Czy moja reakcja jest czymś konstruktywnym? W pewnym więc sensie Hitler Cattelana nie jest tu taki ważny. Nie obchodzi nas np. pytanie, czy to jest dobra czy kiepska sztuka, ani tym bardziej „co miał artysta na myśli”. To sprawy drugorzędne. Ważne jest to, co ta praca z nami robi – jakie w nas budzi demony. No i ważne jest co my z nią zrobimy – jakimi wobec tej pracy okażemy się ludźmi.
** Debata „Co robi Hitler na Próżnej? Moralne znaczenie prowokacji w sztuce” organizowana przez „Kulturę Liberalną” oraz Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski odbędzie się 10 grudnia o godzinie 19.00 w ramach festiwalu Watch Docs w sali Laboratorium CSW.