Magdalena Cedro

Jak rozmawiać, żeby się nie skaleczyć?

UCZUCIA_420pxRGBOd początku nowego roku usłyszałam z ust mojej córki około trzystu tysięcy pytań. Niektóre powstawały na styku filozofii i gastronomii („Mamo, czemu zrobiłaś taką obrzydliwą zupę, a nie pomidorową?”), inne były z pogranicza filozofii i logistyki („Dlaczego mam czystą tylko tę brązową sukienkę?”), pozostałe wywoływały mój przerażony bełkot o żelazku pozostawionym na desce do prasowania („Czy ja też muszę kiedyś umarnąć?”).

Z nadzieją zatem sięgnęłam po książkę „Uczucia, co to takiego?” autorstwa Oscara Brenifiera, zilustrowaną przez Serge’a Blocha. Pierwsza pozycja z serii DZIECI FILOZOFUJĄ, skierowana do siedmiolatków i starszych, składa się z sześciu rozdziałów zbudowanych według tego samego schematu. Na pytanie tytułowe rozdziału znajdziemy kilka odpowiedzi, z których każda prowokuje do dalszej dyskusji wychodzącej od „Tak, ale…”, oraz zestaw kolejnych, często zaskakujących pytań. Dodatkowym atutem książki są jej ilustracje: czytelnikowi w emocjonalnych refleksjach towarzyszy komiksowy ludzik rysowany prostą kreską, bohater kolaży nawiązujących do tematu danej strony.

Książki Oscara Brenifiera, doktora filozofii paryskiej Sorbony i organizatora warsztatów filozoficznych w szkołach, kawiarniach, więzieniach i firmach, przetłumaczono na ponad dwadzieścia pięć języków. Jego biografia pozwala przypuszczać, że wierzy w możliwość filozofowania zawsze i wszędzie. Brenifier uważa dzieci za urodzonych filozofów, którym zadawanie pytań przychodzi łatwo i naturalnie. Tak jak wszystko, co dotyczy ludzkiej natury, ich zdziwienie światem może być hamowane lub wzmacniane. W jaki sposób tłumimy zaciekawienie dzieci? Po pierwsze, przez nieuwagę i ignorowanie ich pytań. Po drugie, przez udzielanie odpowiedzi na każde pytanie, co stawia nas w roli nieomylnych autorytetów, a dzieci zachęca do heteronomii zamiast autonomii. Po trzecie, przez protekcjonalne ich traktowanie, np. komentarz typu: „Och, jakie słodkie pytanie!” (więcej na www.brenifier.com).

UCZUCIA_F3„Uczucia…” poruszają sześć tematów: dowody miłości („Skąd wiesz, że rodzice cię kochają?”), zazdrość („Czy jesteś zazdrosny o swoich braci i siostry?”), konflikt („Dlaczego kłócisz się z tymi, których kochasz?”), miłość („Czy dobrze jest być zakochanym?”) i przyjaźń („Czy wolisz być sam, czy z przyjaciółmi?”). Ostatni rozdział, poświęcony nieśmiałości („Czy boisz się wypowiadać przed całą klasą?”), wydaje się najbardziej pragmatyczny. Przytoczone odpowiedzi to garść realnych lęków, które często ciągną się za młodym człowiekiem aż do dorosłości, gdy ze splątanymi nogami i językiem usiłuje przedstawić prezentację większemu gronu słuchaczy. Lęki związane z publicznym wystąpieniem są oswajane przez kolejne pytania, które mają zachęcić czytelnika do analizy całej sytuacji, a nie tylko swoich emocji.

UCZUCIA_A6Dzieci często, jeśli nie zawsze, postrzegają świat przez pryzmat wyłącznie swoich uczuć (syn koleżanki: „Mamo, w domu to JA jestem najważniejszy!”). Oscar Brenifier zachęca je, by przyjrzały się także uczuciom innych, by zrobiły krok w tył i postarały się objąć wzrokiem resztę świata. Na przykład w rozdziale poświęconym konfliktom, hipotetyczna odpowiedź dziecka na powód kłótni to: „Bo jestem niedobry” – zdanie, które może skutecznie zamknąć usta rodzica. Jednak filozof nie daje nam spocząć, dopóki sprawy dogłębnie nie przedyskutujemy. Brenifier zaczyna od analizy sytuacji („Czy jesteśmy niedobrzy, bo się kłócimy, czy też kłócimy się, bo jesteśmy niedobrzy?”), potem przygląda się uczuciom kłótnika („Gdybyś był niedobry, jak mógłbyś kochać?”), by przejść do pytania ogólnego („Czy można być na wskroś złym człowiekiem?”).

UCZUCIA_C3Słuchając rozmów zaprzyjaźnionych rodziców z ich progeniturą, odnoszę wrażenie, że zaczynamy wierzyć w słowa Janusza Korczaka: „Nie ma dzieci – są ludzie”. Otwieramy się w końcu na ideę, że latorośl ma prawo wyrażać swoje uczucia, a my powinniśmy o nich rozmawiać, brać je pod uwagę i objaśniać emocje innych osób. Książka Brenifiera z pewnością nam w tym pomoże.

Moja jedyna niepewność dotyczy sposobu jej używania: nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, gdy sadzamy dziatwę, by tu i teraz poczytać o przyjaźni i miłości. Dużo naturalniejsza będzie zapewne samodzielna lektura „Uczuć…”, gdy dziecko spróbuje samo poobracać nurtujące je zagadnienie niczym kostkę Rubika, lub wykorzystanie pomysłów na niezobowiązującą dyskusję w parku czy w wannie.UCZUCIA_D3Ale na obcowaniu z „Uczuciami…” skorzystają nie tylko dzieci. Przy pomocy prostego i precyzyjnego języka Brenifier zmusza rodziców do nieuchronnego rachunku sumienia. Czy rozmawiam z dzieckiem o uczuciach? Jak często mówię mu, że je kocham? Czy potrafię powiedzieć dziecku o moich pozostałych emocjach? Dlaczego kolejny raz robię wykład, zamiast tak naprawdę słuchać? I chyba najtrudniejsze pytanie: czyje uczucia są w naszym domu najważniejsze?

Książka:

Oscar Brenifier, „Uczucia, co to takiego?”, przeł. Magdalena Kamińska-Maurugeon, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2012.

* Magdalena Cedro, anglistka, tłumaczka audiowizualna, mama czteroipółletniej czytelniczki. Podobno robi najlepszy w mieście placek z wiśniami.

„Kultura Liberalna” nr 212 (5/2013) z 29 stycznia 2013 r.