Wojciech Kacperski 

Skwer w Pawilonie, czyli o trudnościach w tworzeniu dobrej przestrzeni miejskiej

Odkąd jakieś trzy lata temu sam pomysł i projekt zostały pokazane opinii publicznej, o Skwerze Sportów Miejskich napisano już dużo. Jednak dopiero teraz jego pomysłodawca Grzegorz Gądek może z satysfakcją powiedzieć, że coś się udało. Nie dość bowiem, że realizacja tej koncepcji ma miejsce na warszawskim Bemowie (oczywiście z opóźnieniem, gdyż wedle wcześniejszych planów miała być zrealizowana na zeszłoroczne EURO), to już teraz można sprawdzić jej atrakcyjność w pawilonie Emilii, gdzie Skwer zaprezentował swoją ofertę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

To trochę zabawne, że miejsce przeznaczone na aktywności, które normalnie kojarzylibyśmy ze świeżym powietrzem (m.in. jazda na rolkach, desce, sanki, etc.), znalazło się pod dachem, a na dodatek w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Gdy jednak spojrzymy na zaskakującą drogę, jaką przebył Skwer, nic nas już nie zdziwi (ostatecznie zima też trochę to tłumaczy). Nie chcę jednak w tym miejscu odtwarzać jego historii (choć jest to niezwykła opowieść), skupię się raczej na tym, co Skwer – w formie, w jakiej został zaprezentowany w pawilonie Emilii – mówi nam o mieście i problemach tworzenia przestrzeni publicznej.

Jak powiedział Patryk Zaremba (jeden z architektów, którzy pracowali nad Skwerem w pierwszych etapach jego projektowania) w rozmowie ze mną dwa lata temu, przy okazji festiwalu „Warszawa w Budowie 3”, w stolicy brakuje platformy, która pozwalałaby mieszkańcom wypowiadać się na temat tego, jakiej przestrzeni miejskiej by chcieli. Po kilku latach od tamtej rozmowy można powiedzieć, że chociaż trochę się w tej dziedzinie zmieniło, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Konsultacje społeczne stały się najczęstszą formą kontaktu władz z mieszkańcami i dają tym ostatnim możliwość wpływania na kształt miasta. Zdarza się jednak, iż komunikacja ta szwankuje, co pokazał niedawno przypadek Ogrodu Krasińskich. Inna rzecz, że od czasu wspomnianej rozmowy pojawiły się też programy, które za pomocą Internetu pozwalają nie tylko włączyć mieszkańców do planowania przestrzeni miejskiej, ale wręcz dają im narzędzia pozwalające na pokazanie, co im się podoba, co by zmienili etc. O jednym z nich pisał niedawno Michał Czepkiewicz. Dla naszej współczesnej demokracji miejskiej to szansa na pełen rozkwit.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wróćmy jednak do Skweru. Co mnie w nim zachwyca? Po pierwsze otwartość, po drugie dostępność, po trzecie – zróżnicowanie. Jak głosi napis, który dostrzegamy zaraz po przekroczeniu drzwi Emilii – „Plac zabaw dla wszystkich” – przestrzeń ta została zaprojektowana tak, aby każdy, kto wejdzie, mógł w niej coś zrobić. Mamy tu zatem gry planszowe, rzutki na rzepy, które spodobać się mogą zarówno małym dzieciom, jak i starszym osobom; możemy pograć w badmintona, pojeździć na rolkach, spróbować swoich sił na „Kapslodromie”, pomysłowym torze wyścigowym dla kapsli (autorstwa Michała Jońcy) czy też – co jest moim absolutnym faworytem – przejechać się na jedynych w tym mieście „sankorolkach”. Skwer w dużej liczbie odwiedzają fani parkouru, którzy na przygotowanej specjalnie instalacji ćwiczą tu swoje umiejętności, a także fani deskorolki mający tu kilka murków i ławek (przy okazji: za ciekawe uważam to, że twórcy przestrzeni deskorolkowej starali się nawiązywać nie do skateparków, ale do przestrzeni miejskiej, jako tej bardziej naturalnej dla fanów deski). Podczas weekendu do Skweru potrafi przyjść naprawdę dużo osób, co wymownie odbija się na szybach pawilonu Emilii.

 OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Eksperyment, który ma miejsce w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, pokazuje, że dobrze zaprojektowana przestrzeń przyciąga mieszkańców. Udowadnia on również, że tylko taka przestrzeń, która będzie możliwe najbardziej zróżnicowana funkcjonalnie, sprawdzi się i zyska popularność. Daje on również do myślenia na temat samej idei przestrzeni miejskiej. Charakterystykę Skweru, którą czytamy tuż przy wejściu do Emilii, zamyka znamienne zdanie: „Nie jest ogrodzony”. W Warszawie wciąż toczy się dyskusja na temat otwierania lub zamykania przestrzeni publicznych (w tej chwili przeniosła się ona z osiedli mieszkalnych na parki miejskie). Wydaje mi się, że Skwer Sportów Miejskich jest ciekawym i ważnym głosem w tej dyskusji. Ktoś mógłby wprawdzie powiedzieć, że ten, o którym piszę, jest przecież zamykany, bo znajduje się w zamkniętym pawilonie Emilii, ale nawet w niej jest on dostępny dla każdego. Docelowy projekt ma być nieogrodzony. Co ciekawe, w przypadku Skweru w Emilii, mimo że istnienie takiej otwartej przestrzeni w oszklonym pawilonie powoduje zagrożenie zbicia szyby, do takiego incydentu jeszcze nie doszło. Jeśli przestrzeń jest dobrze zaprojektowana i ma swojego gospodarza, nie ma potrzeby jej grodzić.

Skwer będzie czynny w Emilii jeszcze tylko przez tydzień. Zatem jeśli nie zdążyliście tam zajrzeć i przekonać się, jak ciekawa i świeża jest to przestrzeń, macie jeszcze na to czas. Ja zaś trzymam kciuki za realizację Skweru na Bemowie.

* Wojciech Kacperski, socjolog i historyk filozofii. Miejski przewodnik po Warszawie. Miejski felietonista „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 215 (8/2013) z 19 lutego 2013 r.