Łukasz Jasina: Jak zapamiętamy Benedykta XVI? Jako następcę Jana Pawła II, jako papieża, który abdykował, jako wybitnego teologa czy jeszcze inaczej?
Tracey Rowland: Uważam, że zostanie zapamiętany przede wszystkim jako wybitny teolog, który pomagał w przeprowadzeniu Kościoła przez rwące wody procesów myślowych drugiej połowy dwudziestego i początku dwudziestego pierwszego wieku.
Zgoda, ale to przede wszystkim dziedzictwo Josepha Ratzingera. Ale jakie jest dziedzictwo Benedykta XVI? Co pozostawia Ratzinger jako papież?
Jako papież Benedykt XVI stworzył Ordynariat Anglikański, który może się wydawać swoistym sposobem na poradzenie sobie ze schizmą w kościele angielskim [trwającą zasadniczo od czasów Henryka VIII – Ł.J.], złagodził również sankcje wobec Nadzwyczajnego Rytu Mszy [chodzi o ryt trydencki – ŁJ]. Poczynił on także zadziwiające postępy w rozmowach z Kościołami wschodnimi.
Dla Polaków ważne jest porównanie Benedykta XVI i jego poprzednika. Czy Benedykt jest tylko „następcą wielkiego Jana Pawła II”, czy też wpłynął mocniej na instytucję papiestwa?
Gdy papieżem był błogosławiony Jan Paweł II, kardynał Joseph Ratzinger był Prefektem Kongregacji Nauki Wiary. To on zajmował się najważniejszymi problemami teologicznymi, odpowiadał za tę stronę pontyfikatu Jana Pawła II i był jego najbardziej zaufanym teologicznym doradcą. Nie ma pontyfikatu Jana Pawła II bez Josepha Ratzingera! Było to niezwykle aktywne i trwające przez ćwierć wieku partnerstwo.
Te dwa pontyfikaty skupiały się jednak na zupełnie innych problemach. Dla Jana Pawła II kluczem do zrozumienia świata były antropologia i teologia filozoficzna oraz teologia – dla Benedykta XVI z kolei ważne były: eklezjologia, ekumenizm i teologia liturgii. Obaj byli jednak wobec siebie komplementarni. Ich wizje były podobne, realizowane jednak przy użyciu innych form.
Skoro kończy się trwająca od ponad trzydziestu lat era Wojtyły i Ratzingera, trzeba się zastanowić nad zagrożeniami dla Kościoła. Czy nowy papież powinien wprowadzić reformy? Jak odniesie się do kontrowersji związanych z celibatem, kapłaństwem kobiet, finansami czy molestowaniem seksualnym?
Uważam, że głównym wyzwaniem stojącym przed nowym papieżem będzie wzrastająca sekularyzacja krajów, w których niegdyś dominowała kultura chrześcijańska. Rozwiązaniem tego problemu może być oczywiście promocja chrystocentrycznej i trynitarnej teologii Jana Pawła II i Benedykta XVI przy nieco większym niż dotąd wsparciu instytucji kościelnych. Większej uwagi i zmiany wymaga sprawa formacji kapłańskich. Bardzo ważne byłoby dokonanie przeglądu kwestii związanych z duchową i intelektualną formacją seminarzystów.
Czy Kościół potrzebuje Vaticanum III, nowego soboru i zbiorowej dyskusji? Czy też może dyskusja toczy się przez cały czas?
Historycy Kościoła zgadzają się co do tego, że przez pół wieku po każdym z soborów w Kościele następuje okres chaosu i traumy, gdy nauczanie soboru jest wyjaśniane i wprowadzane w życie. Biorąc pod uwagę ten socjologiczno-historyczny fakt, organizacja Vaticanum III w tym momencie byłaby raczej niewskazana. Kolegialne zarządzanie i dyskusje są możliwe i w obecnym czasie. Benedykt XVI przeprowadzał w czasie swojego pontyfikatu synody biskupów zajmujące się różnymi kwestiami – od pryncypiów interpretacji Pisma Świętego do sytuacji w Kościele na Bliskim Wschodzie czy w Afryce.
Czy Kościół potrzebuje papieża-symbolu, czy kogoś kto zajmie się codzienną, ciężką pracą? Te dwie wizje są dziś sobie często przeciwstawiane.
Papież jest zawsze kimś więcej niż tylko symbolem. Dla katolików jest kimś, kto „trzyma świat na swych ramionach”. To najtrudniejsza praca na świecie, daleka od wyłącznie ceremonialnych pozycji.