Vaclav Klaus do Trybunału? Trzy dni przed końcem kadencji czeskiego prezydenta socjaldemokratyczna opozycja w Senacie złożyła do Trybunału Konstytucyjnego wniosek oskarżający głowę państwa o zdradę stanu. Pozew odnosi się do kontrowersyjnej amnestii ogłoszonej przez Klausa 1 stycznia. Decyzja ta doprowadziła do uwolnienia 7400 więźniów, a także do wstrzymania licznych postępowań sądowych dotyczących poważnych przestępstw gospodarczych i korupcji. Tygodnik „Respekt” przypomina, że Klaus często zachowywał się niczym władca absolutny, konstytucję traktując arbitralnie, „jak kalendarz, z którego należy wyrywać kartki”. W podobnym tonie utrzymany jest komentarz „Mladá fronta Dnes” , która z kolei zauważa postępujące odosobnienie urzędu ustępującego prezydenta. Gazeta zwraca uwagę na zagrożenie, jakie stoi przed elektem, od którego zachowania zależy, czy wybierze inną drogę, czy też pogłębi błędy poprzednika.

Szóstego marca 1983 roku po raz pierwszy w historii Zieloni zostali wybrani do Bundestagu – o rocznicy przypomniał dziennik „Frankfurter Rundschau”. Uzyskali wówczas 5,6 proc. głosów, co przełożyło się na 28 mandatów. Gazeta wypomina lewicowym politykom, że trzydzieści lat temu na ich sztandarach dominował pacyfizm i ekologia, a wprowadzeni na salony działacze byli symbolem sprzeciwu wobec klasy politycznej. Później, już jako członkowie rządu, ci sami ludzie zgodzili się na wojny i kontrowersyjną reformę systemu zasiłków dla bezrobotnych, wprowadzoną przez rząd Schrödera. Jak konstatuje „Frankfurter Rundschau”, Bundestag uczynił z Zielonych normalną partię…

Sprawy europejskie poruszył na swych łamach „The New York Times” w felietonie „Czy są jeszcze jacyś Europejczycy” autorstwa francuskiego dziennikarza Oliviera Gueza. Publicysta pisze o kryzysie europejskiego ducha spowodowanym przede wszystkim brakiem poczucia narodowej wspólnoty wśród społeczeństw zjednoczonych państw. Zauważa nawet, że pod względem kulturalnym kontynent był bardziej zjednoczony w 1913 roku niż obecnie – szybko rozwijające się miasta czerpały wzory z architektury Wiednia i Paryża, intelektualiści zaczytywali się w tych samych dziełach, po całym kontynencie rozsiane były nieliczne wspólnoty żydowskie bądź niemieckie, nadające kolorytu lokalnej społeczności, ale podobne w każdej miejscowości. Obecnie Europa dla swoich mieszkańców stała się wesołym miasteczkiem, supermarketem, kontynentalnym EasyJetem. Stąd, gdy domaga się wyrzeczeń, traci na atrakcyjności i wyzwala protesty. Warunkiem sine qua non politycznej jedności jest stworzenie fundamentu ideowego o atrakcyjności równej hasłu „wolność, równość, braterstwo”. Odpowiedzialność za stworzenie takiej idei nie spoczywa jednak na intelektualistach, ale na politykach, który muszą zbudować wspólną przestrzeń kulturową i zjednoczoną europejską opinię publiczną – dowodzi Guez.