Katarzyna Twardowska

Lukier czy mięso?

„Sztuka polska wobec Holokaustu”, prezentowana w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie, jest pierwszym tak syntetycznym zestawieniem dzieł artystów polskich mierzących się w swojej twórczości z tematem Zagłady. Perspektywę zwiedzania określają okoliczności jej otwarcia – 70. rocznica powstania w warszawskim getcie. Mimo, że tematem jest pamięć o Holokauście i sposoby jej kultywowania, wystawa nie koncentruje się jedynie na świadectwach. Prezentowane są na niej, jak podkreślają organizatorzy, prace „bezpośrednich świadków wojny i Holokaustu” skontrastowane z „artefaktami artystów młodszego pokolenia”.

Erna Rosenstein, _Masakra Żydów_, Muzeum Narodowe w Poznaniu jpg 2

Tezy i świadectwa

Wprowadzeniem do ekspozycji jest przegląd najważniejszych sposobów radzenia sobie z pamięcią o Zagładzie: dokumentacja (udanych) prób przechowania jej materialnych śladów, ich odkrywanie i tworzenie powojennych miejsc pamięci. Mamy więc tu rysunki projektowe Pomnika Drogi Oskara Hansena, naścienną miniaturę Pomnika Bohaterów Getta Natana Rapaporta (i fotografie przedstawiające tworzenie go pośród gruzów spalonej Warszawy) oraz wielkoformatowe zdjęcia najważniejszych miejsc poświęconych pamięci „pomordowanych Żydów Europy”: instalacji na krakowskim placu Bohaterów Getta, pomników w Bełżcu i Treblince. Wśród tych kanonicznych wręcz sposobów wizualizacji myślenia o Zagładzie ciekawym sposobem aranżacji wyróżniono pracę młodej artystki Karoliny Freino. „Murki i piaskownice” (2007) to opowieść o macewach wykorzystanych po wojnie jako przedmioty codziennego użytku. Freino kultywuje pamięć o nich poprzez odczytywanie zapisanych na nich inskrypcji i umieszczanie ich w formie nekrologu w lokalnym dodatku do codziennej gazety. Wycinkami z niej oklejono ścianę galerii, zaś widz szuka bezładnie w morzu liter i fotografii fragmentów hebrajskiego alfabetu, wydobywając je niczym jedną macewę spośród wielu kamiennych płyt.

ZIH A-1042/19Henryk Becj Bunkier Henryk Beck

Przechodząc między ocalonymi z Zagłady fotografiami z Archiwum Ringelbluma, docieramy do głównej sali ekspozycyjnej, w której prezentowana jest większość z prawie stu wystawionych dzieł. Przestrzeń wystawy została zaaranżowana w tradycyjny sposób – szare pomieszczenie powiększono za pomocą działowych ścianek ekspozycyjnych (ciekawy efekt dały ich zniszczone, jakby zardzewiałe brzegi), a w rogach sali ustawiono (tu już chyba niepotrzebnie postarzone) telewizory. Jednak chęć pokazania szerokiej panoramy tematu przerosła nieco możliwości lokalowe wystawy. Choć nie sprawia ona wrażenia przeładowanej, wydaje się, że znalazło się w niej zbyt wiele przedstawień, które niekoniecznie ze sobą korespondują.

Zabrakło katalogu (czy choćby ulotek), które choć trochę zawęziłyby perspektywę niedoświadczonemu odbiorcy. Kuratorka wystawy Teresa Śmiechowska wybrała jednak dzieła pierwszoplanowe z perspektywy polskiej sztuki – już za ten brak „wypełniaczy” należy się uznanie.

Trzy strategie pamięci 

Wkraczających w przestrzeń ekspozycji wita umieszczona na wprost wejścia wieloznaczna „Brama” Władysława Bronisława Klamerusa i unikatowe (nawet na tle prezentowanych na wystawie dzieł) rysunki tuszem autorstwa Henryka Becka, tworzone przez niego w 1944 roku w bunkrze na terenie warszawskiego getta. To przykład  jednej ze strategii radzenia sobie z pamięcią o Zagładzie – jako bezpośredniego doświadczenia i bieżącego jej dokumentowania. Dokumentalny charakter mają także dużo późniejsze fotografie: „Pływalnia” Rafała Jakubowicza, przedstawiająca sposoby wykorzystywania budynków dawnych synagog (tuż obok zaprezentowano podobny, głośniejszy projekt Wojciecha Wilczyka) i dwa cykle Elżbiety Janickiej: „Zielnik”, czyli dokumentacja roślinności wyrastającej na terenie obozów w Treblince (choć zamysł artystki nie został wytłumaczony w przestrzeni ekspozycyjnej) oraz „Miejsca nieparzyste”, fotografie powietrza nad obozami Zagłady.

„Wyrazić niewyrażalne” to zadanie sztuki konceptualnej, zaś próby tworzenia realistyczno-symbolicznych wyobrażeń Zagłady udają się tylko nielicznym. Spośród nich na wystawę wybrano dzieła artystów, którzy Holokaust co prawda pamiętają, jednak ich obrazy powstały już w czasach powojennych: „Matkę z zabitym dzieckiem” Andrzeja Wróblewskiego oraz wybór dzieł Bronisława Linke, którego twórczość powoli zaczyna się określać mianem „Holokaustowego kiczu”.

Trzecią grupą przedstawionych na wystawie twórców są współcześni artyści, dla których Holokaust nie jest już doświadczeniem pokoleniowym, lecz historycznym. Ich pamięć opiera się jedynie na przekazie świadków i lekturze źródeł historycznych; mamy tu więc do  czynienia z doświadczeniem które można określić jako postpamięć. Warto tutaj zwrócić uwagę na wystawiany już kilkakrotnie, lecz wciąż przejmujący, „Nasz Śpiewnik” Artura Żmijewskiego. Artysta skłania mieszkających od dziesięcioleci w Izraelu Żydów polskiego pochodzenia do przypomnienia sobie i zaśpiewania przed kamerą „Mazurka Dąbrowskiego” i popularnych polskich piosenek. „Śpiewnik” zadaje pytanie o pracę pamięci i rolę pełnioną wciąż przez zapomniany język.

Najbardziej poruszającą częścią wystawy była dla mnie jednak praca Krystyny Piotrowskiej, schowana nieco między działowymi ściankami. To napisany na ścianie kredą, jak na chodniku, dziecięcy wierszyk „Oczy niebieskie, życie królewskie. Oczy czarne, życie marne”. Artystka nadała mu jednak diametralnie odmienne znaczenie: powiesiła po obu jego stronach czarno-białe zdjęcia twarzy swojej matki z oczami w kolorze raz błękitnym, raz ciemnobrązowym.

Zofia Lipecka, _Okolice Treblinki (droga)_, własn. artystki jpg

Lukier czy mięso?

„Sztuka polska wobec Holokaustu” prezentuje widzom szerokie spektrum strategii artystycznych związanych z radzeniem sobie z doświadczeniem Zagłady. Wystawie zabrakło jednak znaczników umożliwiających wyraźne rozróżnienie sposobów funkcjonowania pamięci. Świadectwa tych, którzy Holokaustu doświadczyli (jak tworzący w getcie Beck), którzy go pamiętają (przykładem urodzony w 1927 roku Andrzej Wróblewski) i dzieła artystów młodego pokolenia, obdarzonych jedynie postpamięcią (vide Zbigniew Libera z projektem „KZL Lego. Obóz koncentracyjny”, który poprzez fotografie zaistniał na wystawie) przeplatają się tu, sprawiając wrażenie natłoku informacji.

Zastanawia profil widza, do którego wystawa jest skierowana. Wydaje się, że jej cel stanowi przede wszystkim edukacja – zabrakło tu jednak historycznego uporządkowania i dydaktycznych pomocy. Warto by wziąć pod uwagę także widza potencjalnie zaangażowanego – świadomego historycznych i artystycznych kontekstów oraz możliwych trudności technicznych w organizacji wystawy.  Można by mu zaoferować nieco więcej: odkryć karty, pokazać strategię wystawienniczą, wciągnąć w dyskusję. W podejmowaniu artystycznej i kuratorskiej dyskusji na niełatwe tematy nie warto ograniczać się do zwyczajowej prezentacji muzealnej kolekcji.

Wystawa:

„Sztuka polska wobec Holokaustu”, Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa, 17 kwietnia – 30 listopada 2013 r.

* Katarzyna Twardowska – studentka kulturoznawstwa i historii sztuki MISH UJ. Zajmuje się sztuką współczesną, kulturą żydowską i badaniami nad przestrzenią miejską.

** Fotografie dzieł udostępnione dzięki uprzejmości Żydowskiego Instytutu Historycznego im. E. Ringelbluma:

Zdjęcie 1: Erna Rosenstein, „Masakra Żydów”, Muzeum Narodowe w Poznaniu
Zdjęcie 2: Henryk Beck, „Naokoło pożary, upał, pragnienie, kończy się woda”, Żydowski Instytut Historyczny
Zdjęcie 3: Zofia Lipecka, „Okolice Treblinki (droga)”, własn. artystki

***Informujemy, iż wystawie w ŻIH towarzyszy katalog : „Sztuka polska wobec Holokaustu / Polish art and the Holocaust” Żydowski Instytut Historyczny im. E. Ringelbluma, Warszawa 2013

**** Sprostowanie redakcji. W poprzedniej wersji artykułu zamieszczono błędną informację jakoby praca „Murki i piaskownice” Karoliny Freino nawiązywała do cyklu fotografii Łukasza Baksika. W rzeczywistości fotografie p. Baksika powstały później.

„Kultura Liberalna” nr 236 (29/2013) z 16 lipca 2013 r.