Czy jest szansa na stworzenie sprawiedliwej ekspozycji, omawiającej uczciwie kulturę i tradycję Śródziemnomorza? – zastanawia się „Süddeutsche Zeitung” w artykule o najnowszej perełce francuskich Muzeów Narodowych – Muzeum Cywilizacji Europy i Morza Śródziemnego (MuCEM) w Marsylii. Jednostka ta gromadzi zbiory niedawno zamkniętego ośrodka etnograficznego w Paryżu powiększone o nowe nabytki. Całość jest prezentowana w budynku zaprojektowanym przez pochodzącego z południa Francji Rudy’ego Ricciotti’ego. Jak stwierdza gazeta, jest to jeden z najbardziej udanych projektów architektonicznych ostatnich lat. Dzięki niemal czterem tysiącom metrów kwadratowych powierzchni wystawowej, połączeniu z fortem i położoną za nim starą dzielnicą, usytuowaną na przyprawiającej o zawrót głowy wysokościom kładkach wejściowych budowla staje się jednocześnie muzeum, atrakcją turystyczną oraz nowym symbolem miasta. Problemem, na który zwraca uwagę Süddeutsche Zeitung, może być dość mglista linia programowa rysowana przez dyrektora muzeum, Thierry’ego Fabre’a. Czuje on wstręt do „śródziemnomorskiej gadaniny”, całej tej historii o kolebce cywilizacji. Ponowne ożywienie wspomnianej skłonności nie jest wymierzone przeciw Północy, ale stanowi przykład asertywności zbyt często lekceważonego konstruktu. Region Morza Śródziemnego to dla Fabrego głęboko zakorzeniona „narracyjna tożsamość” wspólnych historii i wyobrażeń – nieznany mu jest ani atlantycki, ani bałtycki obraz świata, a ewentualnie tylko wizja porównywalna – karaibska.

Były premier Włoch Silvio Berlusconi został 1 sierpnia ostatecznie skazany za oszustwa podatkowe. Wyrok szeroko komentują spolaryzowane gazety. „Wyrok dla Berlusconiego jest ostateczny”, obwieszcza w tytule „La Repubblica”. Według dziennika osądzenie polityka pokazuje, że „prawo cywilne i podział władzy jeszcze we Włoszech obowiązują” i potwierdza, że „wszyscy są naprawdę równi wobec prawa”. Byłego premiera wspiera z kolei „Il Giornale” – w wideokomentarzu redaktor naczelny gazety nazywa wyrok zemstą polityczną wymierzoną w wielomilionową rzeszę obywateli, którzy przez lata wspierali Berlusconiego. Natomiast „Il Corriere della Sera” zauważa, że „Silvio” wciąż pozostaje w grze na mocy uprzednich konstrukcji prawnych i amnestii, które złagodziły ostateczny wyrok.

Bankructwo Detroit odbiło się szerokim echem na Słowacji, której gospodarka jest uzależniona od przemysłu samochodowego. O sprawie pisze dziennik „Sme”, zauważając, że dwadzieścia procent słowackiego eksportu to właśnie przemysł samochodowy, a sam kraj w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest światowym liderem w produkcji aut. Gazeta zauważa jednak, że jednym ze źródeł tragicznej sytuacji w USA było uzależnienie od komponentów chińskich, zjawisko niewystępujące za Tatrami. Jeśli udowodnimy, że jesteśmy w stanie wytwarzać inteligentne komponenty do samochodów i telewizorów, to na pewno będzie to dobrą nowiną. „Los Detroit, a także nasza historia, powinny tu służyć jako ostrzeżenie i jako lekcja, którą musimy odrobić.” – konkluduje dziennik.

Po tragicznym wypadku w Santiago de Compostela, hiszpańskie Ministerstwo Infrastruktury i przemysł kolejowy utworzyły „wspólny front” w obronie niezawodności pociągów dużej prędkości. Tragedia ta może odbić się niekorzystnie na sytuacji jednego z głównych hiszpańskich eksporterów, który zabiega o kontrakty w Brazylii, Stanach Zjednoczonych i Rosji, zauważa „Cinco Días”.  Według inisterstwa infrastruktury odcinek trasy, na którym doszło do wypadku, nie jest częścią sieci kolei dużej prędkości, tylko „zmodernizowaną linią konwencjonalną”, taką jak ta w okolicach niemieckiego Eschede, gdzie w katastrofie kolejowej w 1998 r. zginęło 101 osób.