Bartek Biedrzycki
Sztukmistrz z Lublina?
Niestety, internet to straszna nora, pełna okropnych ludzi. Osobnicy ci wiedzą doskonale, że się z Maćkiem kolegujemy. Sami niestety nie mogą się tym pochwalić, więc z zazdrości zaraz zaczęliby w komentarzach wypisywać jakieś głupoty o kumoterstwie, klice, Grupie Trzymającej Władzę i Kółkach Wzajemnej Adoracji. Stąd już blisko do pomylenia proszków i opowiadania głupot. Zmuszony więc jestem do napisania kilku zdań więcej na temat tego komiksu.
Od strony graficznej, przynajmniej na pierwszy rzut oka, nie czeka nas nic zaskakującego – komiks narysowany jest charakterystyczną, mocną, nieco brudną kreską Pałki, pełną rozedrganego, wewnętrznego niepokoju, przenoszącego się łatwo na odbiorcę. Po kilku pierwszych stronach w zasadzie nie oczekiwałem niespodzianek – a jednak doczekałem się.
Sama historia bowiem toczy się na dwóch płaszczyznach. Pierwszą z nich jest współczesny Lublin, dwójka młodych, stereotypowych ludzi funkcjonujących w mieście. Drugą jest opowieść o Sztukmistrzu z Lublina. Tytułowy bohater jest wprawdzie postacią niezwykle znaną, ale całkowicie fikcyjną, stworzoną przez Izaaka Singera. O czym zresztą sam sztukmistrz opowiada czytelnikom, w uroczy sposób łamiąc czwartą ścianę.
Autor, prezentując te dwa wątki, zastosował ciekawy, chociaż pozornie prosty zabieg – odróżnił je od siebie kolorystyką – jeden jest w czerniach, drugi w błękicie. W pewnym momencie świat opowieści i świat rzeczywisty komiksu płynnie się przeplatają, podkreślając silną obecność we współczesnym mieście jego długiej i barwnej historii. Sam Sztukmistrz wydaje się tu być po prostu jednym z przykładów, barwnym, znanym odwołaniem, aktualnym w związku z festiwalem „Śladami Singera”, w otulinie którego powstała publikacja. Jak soczewka skupia wspomnienie o Żydach, którzy przez wieki współtworzyli miasto i jego społeczność.
Mimo że jest to dość krótki komiks i scenariuszowo stosunkowo prosty, to widać w nim ciekawe zabiegi formalne, warsztatową biegłość i to, o czym czasem fani narracji sekwencyjnej mówią z pogardą, a czego brakuje zbyt wielu polskim twórcom – rzemiosło. Maciek Pałka to najwyższej klasy fachowiec, człowiek, który nie musi porywać się na artyzm, formalne udziwnienia i odwoływanie się do stylistyki jako środka wyrazu. On po prostu robi to, na czym się zna, a jest obecnie jednym z niewielu profesjonalistów, dla których praca z komiksem – nie tylko tworzenie, lecz także organizacja imprez, warsztaty, animacja kulturalna – to po prostu zawód i sposób na życie.
Przewrotnie mógłbym stwierdzić, że współczesnym sztukmistrzem z Lublina jest sam autor. Człowiek od lat dokonujący niezwykłych rzeczy na polskiej scenie komiksowej, sam sobie wyznaczający standardy i pracujący według własnych reguł.
Ale pewnie zaraz ktoś skomentuje, że – wiadomo – kolesiostwo i klika.
Książka:
Maciej Pałka, „Sztukmistrz z Lublina?”, Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”, Lublin 2013.
* Bartek Biedrzycki, CIO w branży telewizyjnej, podcaster, wydawca komiksów. Członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
Rubrykę redaguje Bartek Biedrzycki
„Kultura Liberalna” nr 242 (35/2013) z 27 sierpnia 2013 r.