Problem pedofilii od dawna jest problemem całego Kościoła powszechnego. Arcybiskupstwo w Melbourne podało, że od 1930 r. w Australii doszło do co najmniej 620 przypadków molestowania seksualnego dzieci przez osoby duchowne. W 1995 r. Austrią wstrząsnęła sprawa kardynała Hansa Groëra, a następnie seminarium w St. Pölten, gdzie klerycy oskarżeni zostali o posiadanie pornografii dziecięcej. W Belgii do 2011 r. blisko 80 osób złożyło pozwy przeciwko tamtejszemu Kościołowi i Benedyktowi XVI. Oszacowano, że w latach 1950-2001 ofiarami pedofilii padło w tym kraju niemal 500 osób, z czego 10 popełniło samobójstwo.
Z kolei Irlandczycy zaczęli na niespotykaną wcześniej skalę odchodzić od Kościoła, gdy w latach 1980-1990 Kościół utracił autorytet moralny z tego samego powodu. W sprawę (podobnie jak w Australii i Belgii) włączyło się państwo – rząd powołał Komisję Dochodzeniową w Sprawie Represji Wobec Dzieci. Raport z diecezji Ferns ujawnił ponad 100 aktów molestowania seksualnego. Kolejny podał, że od 1940 r. w archidiecezji dublińskiej działało 102 księży pedofilów. W 2009 Komisja Kościelno-Rządowa opublikowała tzw. raport Ryana, który pokazał, że w przeszło 200 domach opieki i sierocińcach dochodziło do molestowania oraz nadużywania przemocy. Kościół przyznał, że krył swoich księży, a ostatni raport – z Cloyne – potwierdził skalę zjawiska. Sprawa pedofilii nie ominęła też ojczyzny Benedykta XVI, gdzie jednym z miejsc przestępstw seksualnych była szkoła prowadzona przez brata papieża, Georga Ratzingera.
W Stanach Zjednoczonych pierwsze afery pedofilskie z udziałem duchownych ujrzały światło dzienne na początku lat 80. Skala procederu była ogromna. Jeden z raportów podał, iż w latach 1950-2001 wśród księży było 4 proc. pedofilów, a w apogeum tego procederu aż 13 proc. Do 2009 r. Kościół w USA wypłacił 2,6 mld dolarów odszkodowań.
Fakty, które ujawniły w ostatnim miesiącu media, dotyczące podejrzeń polskich duchownych oskarżonych o molestowanie seksualne zmuszają do postawienia pytania, w jakim kierunku zmierza nasz Kościół. Dlaczego ci sami prominentni duchowni, którzy natychmiast zabierają głos w sprawach in vitro i aborcji, w sytuacji tak silnie obciążającej polski Kościół, zachowują pełną wstrzemięźliwości ciszę? Dlaczego ksiądz Lemański, piszący list do pierwszego polskiego dziecka poczętego z in vitro i zadający pytania, z którymi Kościół będzie się musiał prędzej czy później zmierzyć, jest w trybie natychmiastowym odwoływany z parafii, a ksiądz, wobec którego zapadł wyrok za molestowanie seksualne nieletnich – nadal pełnił swoją posługę, mając pod opieką 32 ministrantów, i został odwołany dopiero po ogromnej burzy medialnej? Za decyzje względem jednego i drugiego księdza odpowiada ten sam hierarcha, biskup diecezji warszawsko-praskiej, abp Henryk Hoser.
Wspomnieć w tym miejscu należy o dokumencie „Delicta graviora” z 2001 r., który wyraźnie mówi, że „ilekroć hierarcha lub ordynariusz dowie się chociażby o prawdopodobieństwie grzechu zastrzeżonego, po przeprowadzeniu wstępnego dochodzenia powinien powiadomić o nim Kongregację Nauki Wiary, która (…) winna zarządzić ostateczne postępowanie ordynariuszowi lub hierarsze w ramach jego własnego sądu, któremu winna wskazać odpowiednie normy”.
W lipcu 2013 papież Franciszek, na mocy listu „Motu prioprio”, listu apostolskiego o charakterze dekretu, zaznaczył wyraźnie stanowisko Kościoła powszechnego wobec pedofilii. Zaostrzone zostały kary za wszelkie nadużycia seksualne wobec nieletnich, w tym za nakłanianie ich do udziału w produkcji materiałów pornograficznych. Wyższe kary zaczęły obowiązywać także za samą produkcję takich materiałów z udziałem nieletnich oraz sprzedaż tego typu nagrań i zdjęć.
27 września – miesiąc od dnia odwołania przez papieża Franciszka arcybiskupa Józefa Wesołowskiego ze stanowiska nuncjusza na Dominikanie – w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski odbyła się pierwsza konferencja prasowa, dotycząca stanowiska Kościoła w Polsce wobec ostatnich wydarzeń, związanych z molestowaniem nieletnich.
Przez niemal 30 dni wielu duchownych w Polsce czekało, by Kościół wydał oświadczenie, w którym odciął się wyraźnie od wydarzeń dominikańskich, obciążających wizerunkowo cały stan duchowny – w tym wielu polskich księży, którzy z ogromnym zaangażowaniem i sercem wypełniają swoją duszpasterską posługę.
Pytany przez dziennikarzy 27 września 2013 roku Kościół polski ustami sekretarza generalnego KEP przeprosił za pedofilię. Ks. Adam Żak, jezuita, mówił o „oczyszczaniu Kościoła”, o woli naprawy sytuacji, tak mocno obciążającej Kościół. Ten sam Kościół, który na swój autorytet pracował latami, który z uwagi na swoją misją dziejową zawsze będzie miał szczególne miejsce w sercach Polaków. Kościół Sapiehy, Wyszyńskiego i Wojtyły, przeżywający obecnie brak charyzmatycznego przywództwa.