Polski kościół stoi obecnie przed trudnymi wyzwaniami. Nasze społeczeństwo powoli się laicyzuje, co w oczach hierarchów stanowi zagrożenie prowadzące do odpływu wiernych. Wiara staje się sprawą prywatną, a przez to księża zaczynają być postrzegani jako służebni wobec wspólnoty, a nie odwrotnie. Do tego papież Franciszek zapoczątkował nowy styl w Kościele, wytyczając kurs na troskę o biednych i słabych, zgodnie z najlepszymi jezuickimi standardami, przez co wprowadził spore zamieszanie wśród polskich duchownych, bojących się utraty autorytetu i wpływów. Wystarczy przypomnieć w tym miejscu słynne słowa Franciszka o homoseksualistach: „Jeśli ktoś jest gejem, poszukuje Pana Boga, ma dobrą wolę, kimże ja jestem, by go osądzać?”. Potwierdzeniem nowego stylu działania była też szybka reakcja Watykanu i odwołanie ze stanowiska oskarżonego o pedofilię nuncjusza apostolskiego na Dominikanie, arcybiskupa Józefa Wesołowskiego.
Wszystkie wymienione wyżej kwestie to poważne tematy dla Kościoła katolickiego i po raz pierwszy od długiego czasu, za sprawą nowego papieża, pojawia się w Polsce szansa uczciwej rozmowy Kościoła ze społeczeństwem i nadzieja na realną zmianę, (vide: wytyczne Konfederacji Episkopatu Polskiego w sprawie pedofilii).
Są to tematy, których Kościół unikał od lat. Zamykał usta nawet przychylnie nastawionym osobom, uznając krytykę i namawianie do zmian za podważanie i osłabianie całej instytucji. Tam zaś, gdzie mógł, zwłaszcza jeśli dotyczyło to spraw na linii Kościół-państwo (np. kwestia katechezy w szkołach, antykoncepcji czy aborcji etc.), umacniał swoją pozycję, wpływając na decyzje polityków. Tym samym szkodził sobie jednak w dłuższej perspektywie, zniechęcając coraz większe grupy obywateli do uczestnictwa we wspólnocie (o czym mogą świadczyć choćby coraz liczniejsze akty apostazji i spadek liczby wiernych).
Działania te podyktowane były albo obawą przed rozliczeniami i wzięciem odpowiedzialności za niemoralne czyny osób duchownych (jak w przypadku pedofilii), albo pychą związaną ze swoją uprzywilejowaną pozycją, częściowo wynikającą z zaszłości historycznych.
Zamiast umacniać Kościół siłą jego wiernych i mocą jego duchowej misji, dodawać otuchy słabym i wspomagać pokrzywdzonych, hierarchowie, zamiatając problemy pod dywan, coraz bardziej deprecjonowali Kościół jako instytucję społeczną. Patrząc z zewnątrz, ma się często wrażenie, że biskupi zachowują się w sferze publicznej jak politycy walczący o władzę. Nie przepraszają, bo taki gest może być ich zdaniem odebrany jako oznaka słabości. Nie patrzą na rzeczywistość i duchowe potrzeby wiernych, uciekają w ideologiczne slogany, jakby bali się, że otwarta rozmowa i wyważenie swojego stanowiska zostaną zinterpretowane jako zmiękczenie przekazu, „otwarcie furtki” i na zasadzie kuli śnieżnej spowodują katastrofę w postaci na przykład lawiny aborcji czy serii bezpodstawnych oskarżeń hierarchów kościoła o pedofilię.
Kościół nie jest jednak tylko instytucją polityczną i, opierając swoją działalność wyłącznie na logice walki, zaniedbuje wiele ważnych funkcji. Oddala się od swoich duchowych korzeni, osłabiając misję miłosierdzia i głoszenia radosnej nowiny. Dziś więc, gdy w liberalnych krajach królują etyczne standardy praw człowieka, które powinny obowiązywać wszystkich, również Kościół nie może się na nie zamykać. Specjalna pozycja Kościoła polskiego i jego zasługi dla obrony godności ludzi w czasach PRL-u nie usprawiedliwiają jego obecnej, nieliczącej się z wiernymi postawy i unikania odpowiedzialności za karalne czyny. Dla własnego dobra Kościół powinien w większym stopniu niż obecnie dążyć do transparentności, przejrzystości oraz czystości moralnej, właśnie ze względu na swoją uprzywilejowaną pozycję. W tym względzie Franciszek swoją postawą i wypowiedziami zapoczątkował ruch odnowy w kurii rzymskiej, który może ogarnąć Kościół powszechny.
Miejmy zatem nadzieję, że Kościół polski będzie podążał za tymi wskazówkami w coraz większym stopniu. Nadarza się bowiem rzadka okazja na nowe otwarcie wraz z narastającą falą wiernych chcących zmian, którzy ujawnili się choćby w obronie księdza Lemańskiego, czerpiąc częściowo inspirację z inicjatywy międzynarodowego ruchu reformatorskiego w Kościele katolickim „My jesteśmy Kościołem”.
Inną szansę na zmiany daje bliskie przejście na emeryturę wielu wysoko postawionych polskich hierarchów. Dzięki tym przeobrażeniom Kościół polski może ewoluować w kierunku kościoła współczującego, działającego zgodnie z ideą caritas, niekarzącego i okazującego szacunek swoim wiernym. Tego Kościołowi katolickiemu w Polsce z całego serca życzę!